wPolityce.pl: Coraz więcej środowisk lekarskich ostrzega przed skutkami wprowadzenia pakietu onkologicznego, którego opracowaniem się chwali rząd. Jest przed czym ostrzegać?
Bolesław Piecha: Ten pakiet jest bardzo oczekiwany. Chory pacjent walczący z nowotworem to chory najwyższego ryzyka. W tym przypadku zwłoka w leczeniu dla wielu osób oznacza śmierć. Ten pakiet jest więc bardzo oczekiwany, jednak jakość jest typowa dla tego rządu i ministra Arłukowicza. W mojej ocenie nie można wręcz mówić o jakości, ale o bylejakości. Pewne postulaty zostały nagłośnione, ale sposób ich realizacji w formie aktów prawnych jest skandaliczna. Podstawową sprawą w takich programach jest kwestia nie tyle organizacji, ile finansowania. I tu zapewne jest pies pogrzebany.
Brak tu rozwiązań dotyczących źródeł finansowania?
To wszystko zaczyna mi przypominać słynną „ustawę 203”. To było już dawno temu, a chodziło de facto o to, że rozdano pieniądze, których nie było. Wydaję mi się, że obecnie mamy do czynienia z podobną sytuacją. Obiecuje się wiele, ale nikt nie potrafi powiedzieć, jak to zostanie sfinansowane. Stąd jest niepokój. Szczególnie lekarzy, ponieważ to od nich pacjenci będą wymagać różnych świadczeń. Pamiętajmy, że ten pakiet był bardzo mocno nagłośniony i jest oczekiwany.
Dlaczego tak o nim głośno? Teoretycznie miał poprawić sytuację pacjentów?
Mowa o skróceniu kolejek, zwiększeniu dostępności usług, przyspieszeniu diagnostyki. Jednak nie słyszałem, by ta diagnostyka, czyli wstęp do leczenia, unowocześnił się. Nie słychać, by ilość sprzętu, ilość kontraktów była większa. Ten program miał wprowadzać bardzo szeroką ofertę dla pacjentów. Lekarze pierwszego kontaktu mają szybko diagnozować chorobę, ale nie wiadomo kto ma płacić za tę diagnostykę, ani jak t realizować. W zamian za to mają wypełnić ogromną liczbę biurokracji. Obecnie szczycimy się sukcesami informatyzacji, a to co się dzieje w służbie zdrowia zakrawa na skandal.
Dlaczego?
Przecież na informatyzację usług medycznych wydaliśmy ostatnio około 1 mld złotych. Tymczasem właśnie przechodzimy na system kartkowy. Pakiet wprowadza zieloną książeczkę, czyli bardzo skomplikowany formularz.
Przeciwko pakietowi protestują jednak nie tylko lekarze rodzinni, ale i specjaliści. Przeciwko czemu oni protestują?
Oni bowiem widzą, że dostępność do świadczeń zależy od kontraktów. Gdyby kontrakty zostały powiększone, to powiedziałbym, że jest szansa na realizację. Jednak to się nie dzieje, zamiast ogromnych wzrostów, są kosmetyczne zmiany. Są więc ogromne niepokoje. Oczekiwania pacjentów są wielkie, dodatkowo przecież rozdmuchała je propaganda. Możliwości zaś są takie jak zwykle. W ogóle nie liczę na poprawę. Największym rozczarowanym będzie niestety pacjent. Obawiam się, że sposób przygotowania określonych aktów prawnych i sposób ich stosowania jest skandaliczny.
Lekarze wskazują, że od 1 stycznia być może część gabinetów będzie zamknięta. Czy w Pana ocenie reakcja środowiska nie jest zbyt ostra?
Jest jednak oczywiste, że lekarze prezentują swój punkt widzenia. Oni będą przecież z tym systemem konfrontowani. To konkretny lekarz będzie się musiał mierzyć z błędami systemu. I lekarze boją się, że nie uda się uruchomić odpowiedniej procedury diagnostycznej, że brakować będzie pieniędzy. Albo, że zrobią coś na wyrost, a NFZ potem zakwestionuje ich decyzje. Takie zmiany, jak program onkologiczny, powinny być konsultowane, powinny być poddawane konsultacjom społecznym. Pakiet powinien być obudowany precyzyjnymi narzędziami prawnymi. Jednak tego nie widać.
Jak w kontekście tego, co dzieje się z pakietem onkologicznym, oceniać powołanie Beaty Małeckiej-Libery na stanowisko pełnomocnika ds. zdrowia publicznego?
Nie chcę podważać kompetencji Beaty Małeckiej-Libery, bo zapewne je ma. Jednak nie rozumiem co ona ma tam robić? Zajmować się ustawą o zdrowiu publicznym? To zapewne bardzo ważne, ale to przecież Donald Tusk i premier Kopacz mówili o tej ustawie lat siedem. Jeśli w tym czasie nie udało się opracować choćby zrębów tych przepisów, to nie spodziewam się, by to się udało teraz. Pamiętajmy, że każdy akt prawny, który należy podjąć w obszarze zdrowia publicznego, musi być realny. A to wymaga zabezpieczenia realnych środków i systemu finansowania. Opracowanie ustawy może nie wystarczyć. Pamiętam ustawę o ratownictwie medycznym, którą opracowano za rządów AWS czy wręcz wcześniej. Ta ustawa co roku była nowelizowana. Zmieniał się jedynie termin jej wejścia w życie. Obawiam się, że takie propagandowe zacięcie może towarzyszyć ustawie o zdrowiu publicznym. To może się okazać wielkim i drogim humbugiem. To wszystko dla mnie jest nieczytelne, mówiąc najdelikatniej…
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/227599-piecha-o-pakiecie-onkologicznym-jego-jakosc-jest-typowa-dla-tego-rzadu-i-ministra-arlukowicza-to-bylejakosc-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.