Po humanistycznym wykwicie Kolarskiej-Bobińskiej zamilkły z wrażenia nawet czerskie myjnie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.youtube.pl
Fot.youtube.pl

Lena Kolarska–Bobińska zamknęła im gęby skutecznie i podcięła skrzydła. Bo cóż mogą teraz powiedzieć czy napisać te wszystkie gazownie, tokefemy, tefaueny i radiozety? Minister dała popis takiego buractwa w profesorsko-ministerialnym wydaniu, że wytrąciła najważniejszy argument czerskim myjniom.

Owe myjnie to media, które mają za zadanie neutralizować piorunujące wrażenie, jakie wywierają na publice zdziczałe wyskoki różnych Niesiołowskich, Kutzów czy innych Bratkowskich.

Rytualna odpowiedź myjni na jawne i widome chamstwo, czy to „ludzi z biografiami”, czy z rządowo-medialnego mainstreamu, zawsze brzmiała tak samo: A wasi też murzynów biją… i tu następował opis jakiegoś wybryku ze strony prawicowej. Było to na tyle przewidywalne, że stało się nużące, ale co mieli robić, skoro co i raz któryś z faworytów obozu rządowego okazywał się zwyczajnym chamem, złodziejem albo idiotą?

Jednak tym razem szambo po stronie koncesjonowanych autorytetów wybiło za sprawą ozdobnej pelargonii manistreamu, w dodatku profesora doktora nauk humanistycznych(tak!), minister i europosłanki w jednej osobie. Ba! Osobie, która zasiada w tylu czcigodnych radach, instytutach, instytucjach, komitetach, ciałach i przeciwciałach, że sama prawdopodobnie straciła rachubę swojego członkostwa.

No i teraz Kolarska-Bobińska wyskoczyła z popisem tak horrendalnego buractwa wobec redaktora Piotra Semki, że wytrąciła ów wyżej wspomniany oręż z czerskich rąk. Bo jak tu bronić takiej ikony z najwyższej półki rządowego mainstreamu za pomocą porównania z jakimkolwiek prawicowym „oszołomem”?. Przecież to byłoby jawne zrównanie poziomów. Coś tak, jakby postawić Michnika naprzeciw Rydzyka w dyskusji światopoglądowej – mainstream aż wzdraga się na samą myśl, że ktoś mógłby sobie skojarzyć tu jakąś adekwatność pozycji.

Podobnie jest z Kolarską-Bobińską – cyngle z rozkoszą obrzuciliby się sałatką profesor Pawłowicz, ale po pierwsze, czymże jest jakaś sałatka skubnięta w publicznym miejscu wobec personalnego, chamskiego ataku polityka na dziennikarza, wytykającego mu bardzo osobista cechę czy przypadłość, która przecież może być niekoniecznie zawiniona przez delikwenta? A po drugie i ważniejsze: nie po to czerski mainstream powiesił tyle psów na Pawłowicz, żeby teraz porównywać ją do swojej ozdobnej pelargonii, wręcz ikony, jaką jest dla nich Kolarska-Bobińska.

Zatem myjnie rządowe stanęły przed prawdziwą kwadraturą koła. Kiedyś chyba Wojciech Sadurski napisał w artykule albo na blogu coś takiego, że ilość idiotów wśród profesorów nie odbiega od średniej krajowej. Dzisiaj Kolarska-Bobińska mocno wsparła tezę, że ilość chamów w tym środowisku także oscyluje wokół średniej. Tym jednym wspaniałym susem pani profesor doszlusowała w prostactwie do profesora Niesiołowskiego, a to jest sztuka nie lada. A wśród polityków osiągnęła poziom takich mistrzów pogardy jak Palikot i Sikorski.

Mamy więc ciszę w myjniach, w trakcie której zapewne trwają burze mózgów, jak bezdotykowo, czyli bez gorszących lemingów porównań i analogii obmyć Kolarską-Bobińską z zarzutu siermiężnego chamstwa. Zresztą mniejsza o prostactwo, to żaden biały kruk wśród „ludzi z biografiami”, mieliśmy już na to liczne przykłady. Tu chodzi wręcz o istotę lewackiego światopoglądu. Kolarska-Bobińska naruszyła przecież także lewackie standardy tolerancji. A tolerancja to bóstwo, którego obrazy się w tych myjniach nie wybacza. Nie tylko zatem myjnie mają problem, także delikwentka będzie musiała w pocie czoła odrabiać punkty, żeby odzyskać zaufanie. Bo też wrzuciła we własne środowisko bardzo gorący kartofel.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych