Prokuratura dokonuje cyrkowych akrobacji w śledztwie w sprawie afery taśmowej. Śledczy twierdzą, że opublikowanie stenogramu nagrania ze słynnej rozmowy w restauracji „Sowa i Przyjaciele” między Bartłomiejem Sienkiewiczem, a Markiem Belką, prezesem Narodowego Banku Polskiego było zemstą na szefie MSW. To prawda, że taśma z tą rozmową kompromitowała Sienkiewicza, zarówno jako polityka, jak i człowieka. Ale jeśli zemsta, to kogo i jakiego powodu?
To prawda, że taśma nie przynosiła mu chluby. Ten wirtuoz słowa, kochający występowanie w telewizji, podejmujący się często i z upodobaniem roli rzecznika rządu, w prywatnej rozmowie okazał się zwykłym prostakiem, a chwilami nawet prymitywem. To dodawało tylko egzotycznego kolorytu rozmowie. Istotne było jednak co innego. Sienkiewicz występował tam jako polityczny wysłannik-negocjator, namawiający cnotliwego szefa NBP do nielegalnych działań. Wydrukowania dodatkowych pieniędzy, które miały być ratunkiem dla pogrążającej Polskę w kryzysie finansowym Platformy. Krok, jaki proponował Sienkiewicz, miał zapewnić Platformie zwycięstwo w najbliższych wyborach parlamentarnych. Co praktycznie znaczyło uniemożliwienie ewentualnego zwycięstwa PiS. W niektórych sytuacjach można by nazwać to delikatnym zamachem stanu. A na pewno wpłynięcie na wynik wyborów poprzez zakulisowe umowy. Ponieważ Belka ze zrozumieniem i przychylnie przyjął propozycję Sienkiewicza, żądając tylko, by premier spełnił jego dwa „drobiazgi”, m.in. pozbył się z rządu ministra finansów Jacka Rostowskiego, nagranie to w takim samym stopniu jak Sienkiewicza, kompromituje też Belkę.
Na jakiej więc podstawie prokuratura twierdzi, że była to zemsta na Sienkiewiczu, a nie np. na jego partnerze w rozmowie? A może była to próba uderzenia w rząd, w tym także Tuska? Wprawdzie prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie ewentualnej inspiracji Tuska w propozycji przedłożonej Belce przez Sienkiewicza, ale trudno założyć żeby Sienkiewicz samowolnie zdecydował o rozpoczęciu tak poważnych pertraktacji politycznych.
A co z innymi rozmowami? One również wystawiały jak najgorsze świadectwo innym politykom Platformy. Przypomnę choćby lunch w knajpie „Amber Room” spożywany przez Radosława Sikorskiego ze wspomnianym tu już wcześniej Jackiem Rostowskim. Podczas tego wyrafinowanego w dobre jadło i godne dwóch dżentelmenów wino posiłku, szef MSZ wypowiada skandaliczne wręcz opinie na temat brytyjskiego premiera Davida Camerona oraz mizerii, jaka wynika z sojuszu Polski z NATO.
Jak się wydaje, celem prokuratury jest wypuszczenie w świat historii ckliwej i taniej niczym z harlequina. A przecież ciągle nie znamy odpowiedzi na wiele istotnych pytań. Zastanawiające jest, dlaczego prokuratura tak eksponuje banał? Widać w tym myśl samego Sienkiewicza, który przez pierwsze miesiące miał ogromny wpływ na to śledztwo i nadał mu określone ramy. Nie wolno zapomnieć też o roli Tuska. Były premier już na dobre relaksuje się w Brukseli i niespecjalnie interesuje się polskimi sprawami. Ale jego duch czuwa nadal nad śledztwem w sprawie .„nagrań kelnerów”.
Dlatego trzeba się liczyć z tym, że prokuratura wykryje wątek putinowski. A Radosław Sikorski przypomni sobie, że coś słyszał o tym już wcześniej. Ale nie może powiedzieć od kogo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/226954-sienkiewicz-i-sikorski-jedna-mysla-stoja-choc-byli-nagrywani-w-roznych-restauracjach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.