Rulewski: marszałek Sikorski otrzymał pieniądze, ale ich nie przywłaszczył. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/ansa
Fot. wPolityce.pl/ansa

wPolityce.pl: Marszałek Radosław Sikorski ma poważne problemy w sprawie finansów i rozliczania przejazdów. PiS uważa, że marszałka należałoby odwołać. Gdyby przyszło Panu głosować za takim wnioskiem, za czym podniósłby Pan rękę?

Jan Rulewski, senator PO: Nawet nie zdaje Pan sobie sprawy, jaka to byłaby dla mnie niezręczność. Jestem sąsiadem marszałka Sikorskiego, choć nie zawsze jestem sąsiadem politycznym. W niektórych sprawach różnimy się mocno. Jednak nie uchylam się od odpowiedzi. Do tej pory marszałek znajduje się w defensywie, choć znany jest z dobrej anglosaskiej szkoły występowania wobec mediów. Ona zakłada czystość wypowiedzi i oczywistość wypowiedzi. W tej sprawie rzeczywiście tej wypowiedzi nie ma.

To jednak nie jest zdaje się sedno problemu.

Należy pamiętać, że żaden z zarzutów stawianych marszałkowi nie zawiera w sobie treści przywłaszczenia, czy defraudacji pieniędzy. Można przyjąć, że on pobrał pieniądze, ale w ramach autonomii parlamentarzysty wydatkował je na cele biura lub inne np. społeczne.

Jeśli jednak marszałek jeździ cały czas z BOR-em samochodem Biura to przyjęcie pieniędzy za podróże prywatnym samochodem nie jest przejawem nadużycia?

Otóż nie sądzę. Sposób rozliczania, obrotu pieniędzmi, jakie nam przydziela Kancelaria czy Senatu czy Sejmu, nie narzuca wprost precyzyjnego wydatkowania i sprawozdawania. Są pewne ramy, w ramach których możemy się poruszać. Jednak to nie oznacza, że marszałek nie może np. przeznaczyć je na ważne cele. Każdy parlamentarzysta tak może zrobić. Może je również zwrócić, choć praktyką jest te pieniądze są maksymalnie wydatkowane.

Pytanie tylko na jakie cele.

Media przysparzają nam poważnych problemów w tej sprawie. Stwarza się w Polsce miraż, że parlamentarzyści zarabiają krocie. Jednak to nie jest prawda. Sam muszę z przykrością odmawiać rodzicom, fundacjom itd. datków na pomoc. A niektórych pieniędzy, mimo nadwyżki, nie mogę przekazać, ponieważ nie ma ku temu podstaw prawnych. A poza tym pieniądze nie są duże.

Zapewne nie wszyscy się zgodzą z tą opinią. Wracając jednak do marszałka Sikorskiego, jego zachowanie wydaje się przynajmniej przejawem nieprzyzwoitości, skoro pobrał pieniądze za podróże samochodem prywatnym, którym nie jeździ specjalnie dużo.

Pamiętajmy jednak, że marszałek Sikorski otrzymał te pieniądze, ale ich nie przywłaszczył. To jest więc różnica między jego sytuacją a sprawą byłych posłów PiS, czyli Adama Hofmana i innych.

Gdzie tu różnica?

Oni pobrali pieniądze ściśle określone, obarczone ściśle określonym wydatkowaniem i ściśle określonymi zasadami rozliczenia. My natomiast otrzymujemy do dyspozycji pewien budżet, jednak bez obwarowań dotyczących wydatkowania. Nie ma na przykład wytycznych, ile możemy wydać na zatrudnianie pracowników biura, czy dodatkowych ekspertów.

Co zatem poradziłby Pan marszałkowi Sikorskiemu? Jak w tej sytuacji powinien działać?

Zauważyłem, że panowie Hofman, Rogacki, Kamiński, jak i marszałek Sikorski pogubili się w tym wszystkim. Oni nie znają dokładnie przepisów. Radziłbym marszałkowi odpowiedzialną konkretyzację. Zarzut jest poważny, powtarza go nie tylko opozycja, ale i opinia publiczna. Potrzebna jest anglosaska odpowiedź – „tak wziąłem pieniądze, ale…”, czy „nie wziąłem, zwróciłem”. Innego wyjścia nie widzę.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych