Jacek Kurski: Zjednoczona prawica w tym marszu odniosła wielki sukces. Cieszmy się nim! NASZ WYWIAD

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

wPolityce.pl: Jak pan ocenia słowa Ewy Kopacz o lojalce Jarosława Kaczyńskiego? To zaostrzanie konfliktu przez Ewę Kopacz? Koniec polityki miłości?

Jacek Kurski: To rozpaczliwa próba powrotu do polaryzacji, na której Platforma zyskiwała przez lata: strasząc PiS-em i „hejtując” PiS, organizując wyborców według nienawiści do Jarosława Kaczyńskiego. Moim zdaniem nieudana, bo przekraczająca nie tylko dobry smak i styl, ale i skrajnie niewiarygodna. W ustach bowiem byłej działaczki ZSL-u, sojusznika PZPR, odpowiedzialnej za zbrodnie komunizmu, wypominanie i rozliczanie z zachowań po 13 grudnia kogokolwiek z opozycji jest aktem czysto uzurpatorskim. A użycie już skompromitowanej prowokacji Urbana w przedmiocie rzekomego podpisania lojalki przez Jarosława Kaczyńskiego jest wpasowaniem się w określenie „Urban w spódnicy”. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości czy Jarosław Kaczyński nie przesadził z tym określeniem, to nie trzeba było długo czekać żeby pani Kopacz symbolicznie wytatuowała sobie na czole stempel urbanowskiego „Nie”.

Te słowa, które padły z ust Ewy Kopacz, krytykuje także lewica – dziś np. zdecydowanie negatywnie ocenił je w „Kawie na ławę” Włodzimierz Czarzasty. Dlaczego pani premier się z nich nie wycofa? Wizerunkowo wypadłoby lepiej…

Dlatego, że pani premier nie jest samodzielna i jest w rękach hochsztaplerów od socjotechniki, którzy nie mogą się przyznać do błędu.

M.in. prawdopodobnie Michała Kamińskiego…

Tego możemy się domyślać (śmiech). Spece od socjotechniki nie chcą stracić zaufania czyli roboty, a wycofywanie się z jakichś gagów czy fortelu, który jej podłożyli, byłoby dla nich kompromitujące. W ramach ratowania ich pozycji w obozie propagandystów Platformy i pani Kopacz, będą zapewne wyciągali następne kapiszony przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Dziś ukazał się sondaż, w którym PiS ma 6 punktów procentowych przewagi nad Platformą. Czy to efekt tej retoryki o fałszowaniu wyborów? Polacy nie wierzą, że to był zwykły bałagan wyborczy?

Następuje zużywanie się tej ekipy. Widać słabość lidera obozu rządzącego – Kopacz jest po prostu bardzo słaba, sztuczna i ludzie to czują. Zjednoczona prawica jest jedyną realną alternatywą dla nędzy tych rządów. Będziemy mieli znane z przeszłości zjawisko; gdy ludzie chcieli zmiany i odrzucenia rządów AWS-u, to gwałtowanie rosło poparcie dla SLD, które było realną alternatywą; wcześniej to samo spotkało AWS, która była w ‘97 r. realną alternatywą wobec SLD… Mamy odłożony w czasie efekt zjednoczenia prawicy, a po tym marszu może być tylko lepiej.

Mówi pan, że pani premier jest słaba. Czy PiS jest silny jej słabością czy jest silny mobilizacją swojego elektoratu?

Jednym i drugim. Zawsze tego rodzaju przesunięcia w polityce są wypadkową różnych działań i zachowań. Zjednoczona prawica to dziś realna jedyna alternatywa i, jeżeli nie popełnimy błędu, możemy odnieść wielkie zwycięstwo.

Czy ten marsz był sukcesem Prawa i Sprawiedliwości?

Gigantycznym! Z jednego powodu: do tej pory Prawo i Sprawiedliwość nie było w stanie zorganizować dużego marszu bez wsparcia Radia Maryja i Solidarności. Nigdy to się nie udało. Marsze PiS-u 13 grudnia to było realnie 8-10 tys. ludzi. Po raz pierwszy udało się – pod trudnymi hasłami, kontestowanymi i szyderczo wyśmiewanymi przez mainstream – zmobilizować 60-80 tys. ludzi. Na tym polega doniosłość tego faktu politycznego, na tym polega ta zmiana. Jestem przekonany, że szykowano prowokacje, ale wobec ogromu tego tłumu się z tego wycofano. Zobaczono, że jest zbyt duża siła i dyscyplina, kontrola zachowań. Gdyby to był mniejszy marsz, jestem pewien, że by się posunięto do incydentów. Ilość przeszła w jakość – to morze głów zbudowało nową jakość i wspólnotę. To jest niezwykle ważne wydarzenie i widać dziś paraliż po stronie mainstreamu, który jest bezradny – nie wie do czego się tu przyczepić.

Tyle czasu mówiono o „podpalaniu Polski”, a tu nic. To wytrąca drugiej stronie z ręku argument?

Działa siła spokoju. Zabiliśmy ich siłą spokoju i na tym polega wielkość tego marszu. Ja miałem mnóstwo obaw, bałem się, że hasło sfałszowanych wyborów jest zbyt abstrakcyjne, żeby zmobilizować ludzi. Tutaj Jarosław Kaczyński przejawił wielką determinację i miał rację. Nie wierzyłem, że uda się zgromadzić tak dużą liczbę ludzi, pod hasłami odnoszącymi się wyłącznie do standardów, kultury polityki i jakości demokracji. Okazuje się, że nie tylko chleb, nie tylko byt materialny, ale coś takiego jak prawda i prawa obywatelskie; godność, która została zdeptana w tych wyborach, potrafią mobilizować ludzi. To dobrze. O tym Jarosław Kaczyński wspominał w swoim wystąpieniu, ale musimy to uwypuklać – nie będzie zmiany na lepsze, również w bycie materialnym polskich rodzin, jeżeli będziemy do urn wrzucać PiS, a będzie wyskakiwał PSL czy PO. Bez obrony uczciwych wyborów nie nastąpi w Polsce większa zmiana i do ludzi do zaczyna docierać.

Wczoraj Jarosław Kaczyński mówił też o tym, że będą organizowane kolejne marsze. To dobry kierunek, żeby na ulicach demonstrować poparcie?

Nie wiem. Lepsze jest wrogiem dobrego. Najbliższe wielkie zgromadzenie powinno być najwcześniej w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Nie powinno się ich robić więcej niż dwóch w roku. Marzy mi się gigantycze zgromadzenie, na miarę Fideszu, tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2015. Finał „meczu życia” o zwycięstwo i zasadniczą zmianę w Polsce. Może to byłby ten Budapeszt w Warszawie, o którym mówił Jarosław Kaczyński?

Uniknąć przerostu formy nad treścią?

Tak, zbyt duży sukces odniosła zjednoczona prawica w tym marszu, żeby już teraz porównywać go z jakimś następnym. Cieszmy się jeszcze trochę tym sukcesem.

Rozmawiała Magdalena Czarnecka

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.