Sikorski przywołuje w Sejmie swój lot F-16 na dowód… że nie brał narkotyków. ZOBACZ JAK LECIAŁ!

W sejmowej komisji etyki rozegrała się kolejna odsłona epopei Sikorskiego, który nie może opędzić się od coraz bardziej sensacyjnych doniesień na swój temat. A to jazda prywatnym samochodem na rachunek Sejmu, a to huczne urodziny w pałacyku MON, a to… plotka, że brał narkotyki.

Nie wypadałoby pisać o plotce, gdyby nie rozsiewał jej poseł (chodzi o Przemysława Wiplera, który w kilku wywiadach sugerował, że przyczyną niegdysiejszego odwołania Sikorskiego z funkcji szefa MON miało być używanie przez niego środków odurzających) oraz gdyby sprawa nie nabrała oficjalnego biegu w Sejmie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Plotki o narkotykach i balangach z WSI… Sikorski chce ukarania Wiplera przez komisję etyki poselskiej

Na wniosek Sikorskiego wypowiedziami Wiplera zajęła się sejmowa Komisja Etyki Poselskiej. Na jej posiedzeniu pojawił się sam marszałek, który na początek wyraził oburzenie zachowaniem parlamentarzysty Kongresu Nowej Prawicy.

Jestem zbulwersowany faktem, iż kolega poseł publicznie rozpowszechniał plotki niemające nic wspólnego z rzeczywistością. Oskarżanie innego posła, nawet w formie powtarzania plotek, to rzecz, która jest de facto dyskwalifikująca z życia politycznego, stanowi, według mnie, bardzo poważną sprawę

— mówił Sikorski.

A tak tłumaczył dlaczego nie skierował sprawy do sądu:

Nie jestem pieniaczem i dlatego nie poszedłem od razu z tą sprawą do sądu powszechnego, uważam jednak, że zachowanie posła Wiplera powinno zostać napiętnowane. Nie sądzę, abym musiał udowadniać moją uczciwość i niewinność, jeśli chodzi o kwestię zażywania narkotyków, ale tak się akurat składa, że w tym konkretnym przypadku mogłem przedstawić dowód, iż plotki na mój temat powtarzane przez posła Wiplera nie mają jakichkolwiek podstaw.

Tym dowodem, jak przekonywał, jest odbyty przez niego w 2006 r., w amerykańskiej bazie wojskowej w Forth Worth w Teksasie, lot myśliwcem F-16. Sikorski zapewnił, że przeszedł wtedy bardzo szczegółowe badania lekarskie, które przesądziły o dopuszczeniu go do lotu.

Wszystkie polskie telewizje pokazywały to wydarzenia i być może państwo jeszcze pamiętacie, jak po zakończeniu lotu zostałem oblany kubłem zimnej wody z lodem. Nie sądzę, aby zezwolono mi na lot F-16, gdyby stwierdzono, że mój organizm znajduje się pod wpływem jakichś niedozwolonych substancji

— mówił Sikorski.

Co ciekawe, wedle Wiplera, właśnie podczas badania przed lotem F-16 miało okazać się, że Sikorski miał we krwi THC – substancję, która zostaje we krwi po paleniu marihuany.

Przedstawiłem publicznie certyfikat z okresu, o którym mówiły plotki i do którego odnosił się w swojej wypowiedzi pan poseł Wipler, z którego jasno wynika, iż badanie na zawartość narkotyków w moim organizmie dało negatywny wynik

— zaprzeczał marszałek .

Chodzi o badanie, jakiemu nieoczekiwanie poddał się siedem lat temu, gdy jako szef MON w rządzie PiS dokonywał inspekcji podległej mu Żandarmerii Wojskowej.

Media relacjonowały wówczas, że służyła ona [inspekcja – red.] sprawdzeniu przygotowania ŻW do walki z problemem narkomanii wśród żołnierzy wyjeżdżających na misję do Afganistanu. Dziś okazuje się, że mógł być to pretekst, by poddać się badaniom i w ten sposób zdementować krążące plotki

— pisała w 2010 r. „Polityka”.

Sikorski domagał się przed komisją etyki wyciągnięcia wobec Wiplera konsekwencji.

W świetle powyższych faktów uważam, iż zostałem drastycznie pomówiony przez posła Wiplera o rzecz, która – jeśli okazałaby się prawdziwa – dyskwalifikowałaby mnie nie tylko z pełnienia określonych funkcji politycznych, z bycia posłem na Sejm, ale również w ogóle z uczestnictwa w jakimkolwiek życiu publicznym

— skarżył się marszałek.

Komisja postanowiła ukarać Wiplera naganą, ale zdaje się, że w związku z innymi sprawami, to Sikorski jest w większych tarapatach…

ZOBACZ JAK SIKORSKI LATAŁ F-16: