Katarzyna Kolenda-Zaleska kolejny raz ustawia się w roli eksperta i znawcy Jarosława Kaczyńskiego. Tym razem gwiazda meainstreamowym mediów przekonuje, co lider opozycji uważa i tak naprawdę sądzi. Gdy „Gazeta Wyborcza”, piórem Kolendy-Zaleskiej, zabiera się za tłumaczenie niszczonego i nienawidzonego na Czerskiej polityka, niczego poza insynuacjami i próbą ośmieszenia nie należy się spodziewać.
I redaktor nie rozczarowuje czytelników. Kolenda-Zaleska jak się okazuje wie lepiej, co sądzi Jarosław Kaczyński, niż sam Kaczyński.
Nie wierzę, że Jarosław Kaczyński wierzy, iż wybory zostały sfałszowane
— zaczyna Kolenda-Zaleska, oskarżając lidera opozycji o publiczne hipokryzję i cyniczną grę wokół wyborów.
Zdaniem dziennikarki „GW” Kaczyński jest zakłamanym politykiem:
To nie wybory są oszukane, ale Jarosław Kaczyński celowo oszukuje opinię publiczną. Absolutnie cynicznie i z premedytacją wmawia jej, że rządząca partia, a raczej cała koalicja była w zmowie i sfałszowała wyniki.
To samo Kolenda-Zaleska zarzuca liderowi opozycji w sprawie, która spędza sen z powiek dziennikarzom „GW” i podobnym jej mediom. Sprawie, która wyłączyła w establishmencie III RP wszelkie mechanizmy przyzwoitości i ludzkie odruchy.
Kolenda-Zaleska w sprawie smoleńskiej kontynuuje fatalną tradycję:
Naprawdę nigdy nie wierzył (Kaczyński – red.), że w Smoleńsku dokonano zamachu.
Jak widać nawet sprawą śmierci brata Jarosława Kaczyńskiego, śp. Lecha Kaczyńskiego dziennikarka „GW” jest w stanie grać na niekorzyść lidera opozycji.
Wyssane z palca tezy o tym, co tak naprawdę myśli i w co wierzy Jarosław Kaczyński Kolenda-Zaleska są dla niej jak zwykle narzędziem do uderzenia w działalność szefa PiSu i jego wiarygodność.
Ale wierzy (Kaczyński – red.), że teza o sfałszowanych wyborach, tak jak wcześniej teza o zamachu w Smoleńsku, pozwoli mu utrzymywać polityczne poparcie i trzymać w ręku rząd pisowskich dusz
— dalej pisze dziennikarka.
I tłumaczy, po co Kaczyńskiemu fałsz w polityce.
Bez tego wzmożonego ruchu partia by wyschła, bo osiem lat w opozycji może zniechęcić najbardziej wytrwałych wyznawców. A tak mają paliwo, na którym mogą jechać. (…) Nic tak nie działa, jak wspólny wróg
— tłumaczy publicystka.
Wszystko więc jasne – cyniczna gra Kaczyńskiego, jaką Kolenda-Zaleska diagnozuje, ma pomóc partii w kryzysie. Jak widać dziennikarka nie może pojąć, że jacyś ludzie skupiają się wokół idei, a nie interesów. Być może taka postawa w „GW” uchodzi za anomalię. To jednak zdaje się nie powinno zaskakiwać.
Kolenda-Zaleska jedzie jak walec dalej, nie przejmując się prawdą, etyką czy dobrem publicznym. Przyznając, że skala chaosu i kompromitacji przy okazji wyborów była zaskakująca nie cofa się przed oskarżeniami o działania na szkodę państwa. Kogo oskarża? Oczywiście PiS.
Tak szeroko zakrojona akcja podważania rzetelności i uczciwości instytucji państwa musi przynieść katastrofalne skutki dla wszystkich. Także dla PiS, jeśli w przyszłości zamierza on rządzić. Żadnych dowodów na wyborcze fałszerstwa nie przedstawiono, podobnie jak nigdy nie przedstawiono wiarygodnych dowodów na zamach
— dalej wylicza Kolenda-Zaleska.
I wcale nie oburza jej to, że sprawę smoleńską próbuje się zamieść pod dywan. Nie przeszkadza jej, że w Polsce nie wyjaśnia się kolejnych afer rządzących. Nie przeszkadza jej, że powyborczy chaos właśnie jest dopisywany do gigantycznie długiej listy skandalicznych wydarzeń, które pozostają bez wyjaśnienia. Kolendzie-Zaleskiej przeszkadza jedynie partia, która w tej sprawie podnosi wątpliwości i domaga się wyciągnięcia odpowiedzialności.
Katarzyna Kolenda-Zaleska kolejny raz stawia się w roli znawczyni Jarosława Kaczyńskiego, jego partii i jej zwolenników. I jest na tyle pewna siebie, że uważa, że lepiej zna lidera opozycji niż on sam.
Kolenda-Zaleska uznaje wręcz, że ma prawo tłumaczyć, w co wierzy i co de facto myśli Jarosław Kaczyński. A gdy trzeba, gdy rzeczywistość idzie wbrew jej insynuacjom, jest nawet w stanie wymyślić i włożyć w usta prezesa przemówienie, które uwiarygadnia jej interpretacje. Gdy trzeba jej opinie podeprzeć słowami lidera opozycji, sama je wymyśli. Tak było w głośnej sprawie przemówienia Jarosława Kaczyńskiego, w których Kolenda-Zaleska usłyszała niewypowiedziane słowa.
Ta sama Kolenda-Zaleska w zupełnie innym tonie nadawała w Faktach TVN o sprawie finansów Radosława Sikorskiego. W tym materiale przekonywała, że sprawa wyłudzania pieniędzy przez posłów dotyczy wszystkich i jest problemem systemowym. Jasnego wyjaśnienia na czym miało polegać nieetyczne zachowanie Sikorskiego nie widzowie się nie doczekali. Dziennikarka wolała sprawę Sikorskiego wyraźnie rozmyć, choć ciążą na nim właśnie poważne zarzuty o nieetyczne działania.
Narracja „GW” jest jak z księżyca, choć niestety nie odbiega od większości mediów mainstreamowych. III RP jest zdaje się krajem powszechnej radości i szczęścia, jeśli duże media zajmują się nieustannie atakowaniem opozycji i rozliczaniem jej działań. W demokratycznym ustroju media sprzyjają – zgodnie ze zwyczajem – opozycji. Bowiem razem z nią, choć obok, kontrolują władze. Widocznie jednak w Polsce nie ma już o czym pisać, nie ma czego piętnować u rządzących, a rzeczywistość przekracza marzenia Polaków o skutecznym i efektywnym państwie.
A jeśli tak nie jest, to jak „GW” i jej podobne media świadczą o polskiej demokracji?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/225261-iii-rp-ujawnia-szkaradna-nature-ale-kolenda-zaleska-i-gw-maja-jednego-wroga-kaczynski-celowo-oszukuje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.