Płużański: Pamiętajmy o ofiarach stanu wojennego. Spotkajmy się pod willą Kiszczaka, na ul. Oszczepników! NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Zbliża się 13 grudnia, czyli rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Pierwsza po śmierci komunistycznego dyktatora gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Od lat w ramach uczczenia tych wydarzeń Polacy spotykają się w nocy z 12 na 13 grudnia pod domem generała. Warto po jego śmierci nadal się w tej formuje spotykać?

Tadeusz Płużański: Nie możemy kończyć z tą tradycją. To jest nasze zobowiązanie, szczególnie wobec ofiar stanu wojennego. Musimy pamiętać o tych, którzy zginęli z rozkazu bezpieki Jaruzelskiego, Kiszczaka i innych osób. Towarzysz generał rzeczywiście odszedł z tego świata. Naturalne więc, że powinniśmy się przenieść z naszą nocną uroczystością pamięci o ofiarach stanu wojennego pod dom drugiego twórcy i wykonawcy stanu wojennego, czyli Czesława Kiszczaka.

Jak długo powinniśmy się tak spotykać? Czy ta formuła się nie wyczerpuje?

Sądzę, że te uroczystości będą potrzebne. To jest bowiem wyraz naszej pamięci. Ta pamięć powinna trwać. I to niezależnie, czy trwałby jeszcze PRL, czy III RP, czy mielibyśmy już IV RP. Tu chodzi o pamięć o 13 grudnia, o tym co się wtedy stało.

Co takiego się stało?

Stała się rzecz straszna i wyjątkowo tragiczna. Wprowadzenie stanu wojennego było klęską komunistów i pociągnęło za sobą ofiary, w tym ofiary śmiertelne. Jaruzelski i Kiszczak byli odpowiedzialni za rannych i zabitych, za represje, za ofiary pacyfikacji kopalni Manifest Lipcowy czy Wujek. Oni są również odpowiedzialni za to, że złamali kręgosłup narodowi. Wielu ludzi wyrzucono z pracy. Ludzie musieli emigrować. Polacy byli mordowani, zastraszani itd. Bardzo konkretni ludzie byli winni tej sytuacji. Winnym był Jaruzelski, którego nie udało się pociągnąć do jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Obecnie sąd próbuje osądzić Kiszczaka, choć nie jest to proste.

Niestety w tej sprawie dzieją się podobne rzeczy jak z procesem Jaruzelskiego. Mimo ewidentnych dowodów zbrodniczej działalności Kiszczaka – np. tajnego szyfrogramu – są problemy. Ten dokument nie jest dla sądu dowodem przesądzającym. Okazuje się, że w tym państwie nie można takiego człowieka skazać, mimo udowodnionej winy. On się odwoływał, nie przychodzi do sądu. I tak pewnie będzie już do końca jego dni.

Tłumaczy, że jest chory. Nie ma prawa chorować?

On jest przecież chory na sąd. Wiemy, że on taki chory nie jest, że prowadzi aktywne życie poza sądem. On jest chory na sąd. W związku z tą niemocą pozostaje nam opisywanie tej sytuacji, odwiedzanie miejsc, w których mieszkają ci zbrodniarze komunistyczni, twórcy stanu wojennego. To możemy zrobić dla pamięci o historii.

Czyli pod dom Kiszczaka?

Tak. Tu nie ma miejsca na wątpliwości. To on jest następnym po Jaruzelskim winnym za stan wojenny. Powinno być naturalne, żeby teraz tam się przenieść. Pod wille Jaruzelskiego, na cmentarz nie ma sensu chodzić. Był pomysł, by na cmentarz przenieść naszą uroczystość, ale nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania. Wybieram willę żywego Kiszczaka, a nie grób Jaruzelskiego. Spotkajmy się w nocy z 12 na 13 grudnia właśnie tam, na ul. Oszczepników 3, na warszawskim Mokotowie. Mam nadzieję, że zjawi się tam jak najwięcej osób. Odbieramy wiele telefonów w tej kwestii od osób, które do tej pory nie brały udziału w tych uroczystościach. Zamanifestujmy swój sprzeciw przeciwko bezkarności twórców stanu wojennego, dajmy świadectwo, że pamiętamy o ofiarach.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych