Pod szyldem "państwa prawa" sejmici PO-PSL łamią wszelkie standardy demokracji i kpią z obywateli

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

.

Nie zgadzam się z tym, co mówicie, ale zrobię wszystko, żebyście mogli to mówić

wywodził francuski pisarz-filozof Voltaire w rozważaniach o tym, jak z tyranii rodzi się demokracja i odwrotnie. Choć pisał o tym ponad dwieście lat temu, jego przemyślenia są ponadczasowe…

Oto we współczesnej Polsce, demokratycznym państwie prawa, następuje wyraźne już zjawisko degradacji demokracji przez rządzących do politycznej farsy, podbitej chęcią utrzymania się u władzy za wszelka cenę. Oczywiście w imię obrony fundamentalnych zdobyczy postkomunistycznej Polski.

Gdy premier Ewa Kopacz obejmowała spuściznę po Donaldzie Tusku, jednym z jej pierwszych zapewnień była zapowiedź „walki o odzyskanie społecznego zaufania”. Bardzo to ciekawe, wynika bowiem z tego jasna samokrytyka, iż PO z „ludową” przystawką PSL to zaufanie utraciła, jednakże musi nadal rządzić, aby je… odzyskać. Sam Machiavelli lepiej by tego nie wymyślił. Mniejsza z tym, z jakich powodów je utraciła, z pewnością nie dlatego, że była czysta i przejrzysta, lecz ubabrana po uszy w liczne afery i skandale. Odbudowa zaufania przez tę spółkę rozpoczęła się od jawnej kpiny z obywateli: choć nikt między Odrą a Bugiem nie zaprzeczy, że przebieg niedawnych wyborów samorządowych był także jednym wielkim skandalem, według rządzących skandalistami są ci, którzy o tym mówią.

Co więcej, ci „szaleńcy” i „podpalacze” chcieliby zmienić kodeks wyborczy, przezroczyste urny im się marzą i kamery w punktach wyborczych!

W taki sposób sejmici z PO-PSL nie będą dyskutować. Projekt unormalnienia wyborów, czyli odzyskania wiarygodności państwa wśród obywateli, a więc zaufania do władzy pochodzącej z ich wyboru, został w Sejmie po prostu odrzucony przez koalicyjną większość, zanim w ogóle podjęto jakąś dyskusję na ten temat. W imię demokracji - oczywiście - nie mógł trafić nawet do komisji sejmowej. Bo, o czym tu gadać, skoro sam prezydent uznał, notabene zanim jeszcze Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła swe po wielokroć korygowane obliczenia. że nic się nie stało, że przebieg głosowania był „prawidłowy”… Mówiąc bez ogródek, Bronisław Komorowski zachował się jak kołchozowy duce, choć nawet minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk vel „spółdzielnia” nie wykluczał wyborczej powtórki, jeśli zarzuty co do zaistniałych nieprawidłowości miałyby się potwierdzić…

Już się potwierdziły. Jest ich de facto więcej, nie tylko tych zawartych w 1,5 tys. powyborczych zgłoszeń różnorakich „uchybień”. Nawiasem mówiąc, jak podsuwa politolog Tomasz Żukowski, choć PKW do dziś nie dysponuje pełnymi danymi z poszczególnych obwodów głosowania, termin składania protestów już minął. Żukowski zwraca też uwagę na inne, symptomatyczne zjawisko:

Od 2010 r. wzrasta odsetek głosów nieważnych we wszystkich wyborach…

— skomentował dla Polsatu ów ekspert, były wykładowca UJ, obecnie Instytutu Polityki Społecznej UW.

Znaczy, Polacy z roku na rok głupieją, nie potrafią czytać, stawiać krzyżyków, a na dodatek kradną karty wyborcze „na pamiątkę”, jak tłumaczył ktoś tam z platformianych szeregów. Monopol na mądrość mają tylko PO i PSL, poddawane po każdej aferze medialnemu recyclingowi przez zatroskanych groźnym spadkiem ich wiarygodności, czytaj: ewentualnym odsunięciem przez wyborców od władzy. O fałszerstwie, rzecz jasna, nie ma mowy, bo to wytwór chorej wyobraźni bezradnych, zacietrzewionych pisowców, do których dołączyli postkomuniści z SLD.

Czy my, Polacy, rzeczywiście stajemy się umysłowymi wegetarianami? Jak wytłumaczyć, że bez większego echa przeszły informacje o finansowym wspieraniu PO przez… niemieckich chadeków z CDU, czyli bądź co bądź obcego państwa?

Nie mogło być inaczej, skoro wcześniej pieniędzmi z Moskwy posiłkowali się postkomuniści, o czym szef SLD Leszek Miller wie najlepiej. W naszej demokracji stało się to po prostu standardem… A propos Niemiec i standardów: gdy wyborcy w RFN wskazali na chadeków i socjaldemokratów, ci polityczni rywale musieli usiąść do stołu i stworzyli prawicowo-lewicową,  tzw. wielką koalicję. Czym zatem uzasadnić bezczelne deklaracje rządzących koalicjantów w naszym kraju, że bez względu na lokalne uwarunkowania i preferencje wyborców władza ma pozostać w rękach PO-PSL…? I w tym przypadku to całkowite wypaczenie pojęcia demokracji stało się u nas normą, która zdaje się nikogo nie dziwić.

Demokracja to rządy ludu, przez lud, dla ludu

— definiował prezydent USA Abraham Lincoln.

Źle skończył, został zastrzelony. Ale to było dawno temu. U nas na straży demokracji stoi silna, zwarta grupa, gotowa do każdego poświęcenia dla zachowania spokoju. A im więcej i głośniej krzyczą pisowcy, tym lepiej, toż to wichrzyciele, którzy sami sobie wystawiają świadectwo. PO czuwa:

Nie wygracie!

— zapowiedziała otwarcie politykom PiS Ewa Kopacz.

Zapomnijcie że będziecie kiedykolwiek rządzić!

— ogłosił Prawu i Sprawiedliwości za pośrednictwem TVN24 Eugeniusz Kłopotek z PSL.

No, to obywatele mogą być spokojni. Najważniejsze, kiedy Kamil Stoch wróci na skocznię - o czym przez sporą część wczorajszych tzw. Wiadomości dywagował Piotr Kraśko, oraz – co zauważył „Fakt” i ustalił przyczyny, że Beata Tadla schudła…

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych