Postkomuna posługuje się tandetą polityczną, na niej opiera się walka z Prawem i Sprawiedliwością

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wikipedia/Jarmark Europa/ CC 3.0/masti praca wlasna
fot. wikipedia/Jarmark Europa/ CC 3.0/masti praca wlasna

Mamy w Polsce demokrację - zapewnia nas Bronisław Komorowski, Ewa Kopacz i cała reszta towarzystwa trzęsącego III RP, Salonu nie wyłączając.

Jest to demokracja usługowa, służąca władzy i jej utrwalaniu, oparta na przekonaniu, że obywatele niczego tak nie pragną jak wolności w uczestniczeniu w korzystaniu z tandety życia, z dostępności do podróbek dobrobytu, zapełniających supermarkety, przychodnie, szpitale, urzędy i sądy.

Obywatele też są tandetni - patrzy taka obywatelka na artystkę wystrojoną w podróbki wielkiego świata i popada w zachwyt nad zachodnim sznytem jej majtek. I biegnie do supermarketu, by nabyć takie same, choć bardziej tandetne. Nasza postkomuna bazuje na naszym niedostatku stylu, smaku, krytycyzmu i samokrytycyzmu. A skąd się ten deficyt bierze? Z komuny, w której żyliśmy w tandecie, a każdy zachodni cudzoziemiec, który odwiedził PRL był księciem z bajki. A każde pozytywne słowo w zagranicznych mediach o Polsce i jej gościnności (nic innego wszak nie mieliśmy) wywoływało zachwyt i narodową dumę. Wystarczyło, żeby byle jaki wujek z Ameryki wydukał w komunistycznej telewizji „koham Polske” i naród mdlał z wrażenia.

Wówczas żyliśmy w tandecie, w każdym bloku i w każdym jego mieszkaniu wabiły oko wystane przez lata „meble wyszkowskie”, a w każdym spożywczaku człowiek miał do dyspozycji takie same jajka chłodnicze i wapniaki i mleko ze srebrnym, a dla szczęściarzy ze złotym kapslem. I tak sobie żyliśmy, nic zatem dziwnego, że jak ruszyła III RP popadliśmy w zachwyt nad półkami pełnymi tandety z Zachodu. I nad możliwością życia w wolności, jaką nam dał Okrągły Stół i jego beneficjenci.

Beneficjenci przejęli władzę i serwują obywatelom polityczną tandetę, wzorowaną na tandecie komunistycznej. Bo przekonali się, że to działa, jeszcze. Byle pismak zachodni urasta do roli autorytetu, jest cytowany w mediach poskomunistycznych III RP, bo pochwalił Tuska i jego „reformy” oraz wzrost gospodarczy. No i ten dobrobyt, który poraża swoją tandetą i wzbudza wesołość u zagranicznych obserwatorów naszego życia.

Jednym z objawów tandety jest propagowanie zamożności obywateli. Oto jakieś badania wykazały, że zamożny jest ten obywatel, który zarabia na rękę 7000 złotych, czyli 1750 euro. A tyle średnio zarabia Niemiec: 3300 euro czyli około 13 000 złotych. I wcale nie jest zamożny, on jest przeciętny.

Ale wystarczy wrzucić do internetu wiadomość o wzroście liczby milionerów w Polsce, co ma oznaczać, że nasza gospodarka rośnie w potęgę i już ten co zarabia 1300 na rękę popada w osłupienie połączone z zawiścią. A milion złotych to 250 tys. euro. Ani mniej ani więcej. Za tą sumę nie da się zbudować imperium odzieżowego, a nawet małej firmy produkującej gumę do żucia.

Postkomuna posługuje się tandetą polityczną, na niej opiera się walka z Prawem i Sprawiedliwością. Tandetne czasopisma, takie jak „Newsweek” obnażają straszliwe, rzekome nadużycia posła PiS Girzyńskiego, a tandetni internauci szaleją z oburzenia, bo czują się okradzeni ze swoich podatków na sumę kilku tysięcy złotych.

Tandetna propaganda dba o to, żeby obywatele nie pamiętali o korupcji na szczytach władzy, idącej w miliony jeśli nie w miliardy. Psychologicznie rzecz ujmując, bardziej człowiek odczuwa te kilka tysięcy niż setki milionów. Tysiące da się porównać z własnym stanem posiadania, a miliony to już kosmos. I tak się kręci tandeta, PO i PSL nie zgodziły się na zastosowanie kamer w lokalach wyborczych i przeźroczystych urn. Bo to godzi w ich stan posiadania tandety.

Jakie urny, a kosz do śmieci nie łaska albo tekturowe pudło z dziurą? Kamery, kto to widział, żeby ludzie widzieli jak ich oszukują?

Boją się, złodzieje, kamer. Jak Tusk wystawia tysiące na ulicach, żeby kierowców łupić, to dobrze, ale jak ludzie chcą kamer w komisjach wyborczych, to już ajwaj podnoszą

— zauważył forumowicz o pseudonimie „Poko”. A inny, o pseudonimie „Wytyk”stwierdził: „PO i PSL kontynuatorkami PZPR. To nie PiS poległ, to poległa demokracja”.

Na szczęście naród się budzi, coraz więcej obywateli, zwłaszcza młodych nie chce być społeczeństwem tandetnym i pogardzanym przez tandetną władzę i jej pochlebców. Również tandetnych.

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych