25 lat temu, gdy w 1989 r. odzyskaliśmy pełną możliwość stanowienia o losie naszej Ojczyzny, mogłoby się wydawać że czeka nas eksplozja żywego patriotyzmu. Z wielu przyczyn, również tych obiektywnych, nie udało się jednak nawet doprowadzić do rzetelnej debaty nad tym, jaki powinien być współczesny patriotyzm. Mimo, że w teorii osiągnęliśmy pewien konsensus, zgodnie z którym patriotyzm jest zjawiskiem jednoznacznie pozytywnym, w przekazie głównego nurtu stał się on pojęciem pozbawionym rzeczywistego znaczenia.
Historia Polski ukształtowała wiele nurtów patriotyzmu, co jest naturalne w obliczu różnorodności tradycji politycznych szeroko rozumianego obozu niepodległościowego. Wystarczy przypomnieć, że nieco odmiennie postrzegano patriotyzm w obozie sanacyjnym niż w endecji, nie mówiąc już o nurcie niepodległościowego socjalizmu. Inny był również patriotyzm romantyków niż patriotyzm pozytywistów.
Wszystkie te tradycje łączyło jednak przekonanie, że nie da się oderwać pojęcia patriotyzmu od pojęć narodu i państwa, gdyż w przeciwnym razie przestaje on cokolwiek znaczyć. Każda z wymienionych przeze mnie wyżej grup ideowych rozumiała, iż przedmiotem patriotyzmu musi być naród, zaś do przetrwania naród potrzebuje suwerennego państwa. Na tej zasadzie można dokonać rozróżnienia między tym, co dzisiaj nazywamy obozem patriotycznym, a wszystkimi nurtami komunizmu i nowej lewicy.
Tymczasem we współczesnej debacie publicznej wyraźnie kwestionuje się związek między patriotyzmem a narodem i państwem. Coraz częściej zamiast pojęcia narodu nadużywa się terminu społeczeństwo, zapominając że słowo naród kryje w sobie dziedzictwo zarówno współczesnych, jak i przeszłych i przyszłych pokoleń Polaków. Dla szeroko rozumianego obozu niepodległościowego nie jest bowiem obojętne, kto tworzy społeczeństwo oraz jaka kultura zostanie przekazana następnym pokoleniom.
Podobnie jest z pojęciem państwa. W wywiadzie udzielonym 7 lat temu Polskiemu Radiu z okazji Dnia Flagi RP śp. Prezydent Lech Kaczyński zwrócił uwagę, że nie można być polskim patriotą wierząc, że im wyższy stopień utraty suwerenności Polski na rzecz Unii Europejskiej tym lepiej. Niestety, współczesne elity wydają się nie być przywiązane do niedawno odzyskanego państwa, aprobując jego osłabianie czy wręcz likwidowanie go na różnych płaszczyznach.
Prawo i Sprawiedliwość oczywiście uważa, że dla członkostwa Polski w Unii Europejskiej nie ma obecnie żadnej geopolitycznej alternatywy. Odrzucamy jednak podejście, zgodnie z którym im mniej ma do powiedzenia polski rząd w Warszawie, tym lepiej. Nie da się rozwijać własnej kultury politycznej i w pełni dbać o interesy narodowe, w sytuacji gdy decyzje o losach Polski są podejmowane w Berlinie czy w Brukseli. Jak to podkreślił Prezes Jarosław Kaczyński w książce „Polska naszych marzeń”, demokracja może być rzeczywistością tylko na poziomie narodowym.
Patriotyzm, naród i państwo to pojęcia trwale ze sobą związane, które w oderwaniu od siebie nawzajem przestają cokolwiek znaczyć. Jesteśmy Polakami nie tylko dlatego, że mówimy po polsku, czy też dlatego, że zdecydowana większość z nas urodziła się w Polsce. Również nie względy etniczne przesądzają o naszej tożsamości narodowej. Kluczowa wciąż pozostaje chęć bycia częścią zbiorowego życia narodu polskiego oraz zrozumienie, że równolegle do spraw osobistych mamy sprawy i interesy narodowe. Sam „patriotyzm konstytucyjny”, rozumiany przez środowisko „Gazety Wyborczej” jako sprzątanie kup po psie i płacenie podatków, nie jest odpowiedzią na wyzwania współczesnego świata.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/224488-nie-da-sie-dbac-o-interesy-narodowe-gdy-decyzje-o-losach-polski-sa-podejmowane-w-berlinie-czy-w-brukseli