Czas na to, żeby realnie ocenić jak Donald Tusk będzie sprawował swój urząd i czy cokolwiek jest warta ta kandydatura na tym stanowisku przyjdzie w momencie, kiedy będziemy rozmawiali o konkretnych, poważnych sprawach, które dzielą dzisiaj Unię i które wpłyną na poziom szczytu państw unijnych
— mówi Konrad Szymański, b. eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: - Jak Pan przyjął wczorajszą inaugurację Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej?
Konrad Szymański: Myślę, że Donald Tusk pierwszy raz otrzymał ostrzeżenie, że kuglarstwo, które przynosiło mu olbrzymie sukcesy w Polsce nie wystarczy jednak w Brukseli. Prędzej czy później będzie musiał się bowiem skonfrontować z bardzo różnymi oczekiwaniami wobec niego i na serio odpowiedzieć, co sądzi o głównych problemach Europy, a nie opowiadać o eurooptymizmie, jak to zwykł robić w Polsce i mam wrażenie, że nadal chciałby to robić.
Myślę, że zbliżające się miesiące będą dla niego takim momentem zimnego prysznica.
Co ciekawe, na temat jego zaskakującego zachowania - odmowy odpowiedzi na pytania dziennikarzy - słychać głosy oburzenia tylko za granicą. Polskie media mainstreamowe zachwycają się zaś angielskim Tuska…
Ja tego nie rozumiem. Dość dziwne było już to, że w momencie wyboru nie było otwartej konferencji, tylko ogólne przywitanie i złożenie dwóch deklaracji politycznych do swoich, jak rozumiem, politycznych patronów w tamtym czasie - Merkel i Camerona. Brnięcie w tym kierunku, że nie rozmawiamy na serio z dziennikarzami, tylko przykrywamy całą tę sytuację jakimiś ogólnymi, mniej lub bardziej śmiesznymi bon motami to jest zły pomysł. Myślę, że może zdradzać strach przed jakąkolwiek wypowiedzią, która by miała polityczną treść, ponieważ wtedy ten miodowy czas się skończy.
Ale w tej chwili głosy krytyczne są jednak jeszcze pojedyncze - większość żegnała go wczoraj oklaskami. To się zmieni? Czego może Tusk spodziewać się przy najbliższej okazji?
Jesteśmy cały czas w okresie takiego miesiąca miodowego - to jest sam początek, więc trudno, żeby było inaczej. Jeżeli jednak chce pełnić taką rolę jaką obiecywał - czyli nie rolę notariusza przy negocjacjach, ale rolę kogoś, kto wskazuje kierunki dla Unii, broni polskich, czy środkowopolskich interesów itd., jeżeli chociaż w części chce taką rolę pełnić, to musi być przygotowany na konfrontację. Nie jestem pewien, czy taką gotowość Donald Tusk posiadł przez ostatnie miesiące, natomiast jestem zupełnie pewien, że przez lata sprawowania dotychczasowego urzędu unikał tego trybu na poziomie unijnym. Dlatego to jest olbrzymia niewiadoma.
Czas na to, żeby realnie ocenić jak Donald Tusk będzie sprawował swój urząd i czy cokolwiek jest warta ta kandydatura na tym stanowisku przyjdzie w momencie, kiedy będziemy rozmawiali o konkretnych, poważnych sprawach, które dzielą dzisiaj Unię i które wpłyną na poziom szczytu państw unijnych.
Czy media, korespondenci w Brukseli są w stanie zmusić Tuska, żeby przestał ich unikać?
Myślę, że cały unijny korpus dziennikarski jest w stanie w sposób bardzo dosadny pokazać miałkość jakiegokolwiek polityka, który ubiega się o funkcje przywódcze. W Polsce, medialne kuglowanie de facto dało Donaldowi Tuskowi siedem lat spokoju. W Brukseli na to nie może liczyć, ponieważ cała ta grupa korespondentów brukselskich są to ludzie w zdecydowanej części doskonale zorientowani w materii spraw unijnych i dyskusje na temat przyszłości Unii na Zachodzie nie są przykrywane tym lukrem ogólnych deklaracji o optymizmie i tym, że ktoś wierzy bardziej lub mniej w ten projekt.
Takie deklaracje można składać odświętnie, natomiast kiedy schodzimy do rutyny wykonywania danej funkcji, to trzeba będzie powiedzieć coś więcej niż te ogólniki. Wtedy, jak sądzę, dość szybko nastąpi takie ogólne „sprawdzam” tego, co faktycznie Donald Tusk chce zrobić, by ustalić co może, co potrafi - z czym przychodzi tak naprawdę, oprócz jego deklaracji o eurooptymizmie.
A jak my, w Polsce powinniśmy oceniać Donalda Tuska? Czy mamy prawo wymagać od niego przychylnego spojrzenia na istotne dla Polski kwestie, choćby np. w sprawach polityki klimatycznej, czy też teraz jest on już politykiem unijnym i nie mamy co na jego wsparcie liczyć?
Donald Tusk obejmując to stanowisko, wielokrotnie powtarzał, zresztą tak, jak cała Platforma Obywatelska, że jest to olbrzymi sukces Polski. Jeżeli tak, to wszyscy w Polsce mają prawo wiedzieć na czym ten sukces polega - czy jest to indywidualny sukces jednego z polskich polityków, który objął niezwykle eksponowane stanowisko, czy też faktycznie przenosi się to na pozycję Polski w Unii Europejskiej. Te deklaracje ze strony obozu rządowego były zresztą bardzo daleko idące - mówiono o przełomie historycznym, przewrocie kopernikańskim, o największej passie Polski w historii od czasów Jagiellonów. Te deklaracje będzie trzeba więc sprawdzić.
Co więcej, ja jestem gotów namawiać do tego, żeby w „dobrych rzeczach”, takich jak opór wobec polityki klimatycznej, dać Tuskowi jak najdalej idące wsparcie, tylko to musiałyby być kroki, które faktycznie oddają politykę polską, a nie kroki udawane, czy markowane, jak to miało miejsce niedawno.
Co Pan ma na myśli?
Chociażby podpisanie przez panią premier Ewę Kopacz konkluzji ostatniego szczytu Rady Europejskiej w sprawie polityki klimatycznej do roku 2030.
A czy wielcy Unii pozwolą Tuskowi na taką „niezależną”, propolską politykę, skoro ma on być tym, który ma wszystkich godzić, szukać kompromisów…”
Każdy polityk ma swój paszport w kieszeni. Tu nie chodzi o to, żeby w sposób deklaratywny, krótkowzroczny, głupi, a tym samym nieskuteczny gadać o interesach Polski. Chodzi o to, żeby zręcznie wykorzystywać to stanowisko do tego, aby interes Polski był niemniej słyszalny, niż inne interesy.
To jest przede wszystkim rolą polskiego rządu i to jest rola przypisana polskiemu rządowi, ale jeśli cokolwiek ma znaczyć kandydatura Donalda Tuska, to musi pokazać, że umiejętnie godzi te interesy, bo taka jest w istocie jego rola.
A Pana zdaniem, jak będzie się faktycznie zachowywał?
Myślę, że Tusk jest osobą za młodą, żeby uznać, że zbliżające się dwa i pół czy pięć lat w Brukseli to jest koniec jego politycznej kariery. Sądzę, że od dziś myśli o tym, jak wrócić do Polski i to jest powód, dla którego zapewne będzie starał się sugerować Polakom, że polskie interesy są dobrze bronione. Rolą opozycji jest sprawdzić, czy będą to tylko PR-owe sztuczki, czy też faktycznie będziemy mogli powiedzieć o zmianie pozycji Polski w Unii Europejskiej. I opozycja będzie to robiła.
Rozmawiał Krzysztof Karwowski
—————————————————————————————————
Pomysł na oryginalny prezent! PRENUMERATA Z KSIĄŻKĄ GRATIS!
Zamów dla siebie lub dla kogoś bliskiego roczną prenumeratę tygodnika „wSieci”, miesięcznika „wSieci Historii” lub prenumeratę PAKIET (oba tytuły) a otrzymasz w prezencie książkę historyczną z oferty bestsellerów wydawnictwa Zysk i Spółka. Oferta ważna do wyczerpania zapasów!
Tylko dla prenumeratorów ceny niższe niż w kiosku o 30%!
Więcej informacji na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/224397-konrad-szymanski-tusk-otrzymal-pierwsze-ostrzezenie-ze-w-brukseli-kuglarstwo-nie-wystarczy-nasz-wywiad