Z prof. Piotrem Glińskim, socjologiem z Polskiej Akademii Nauk, rozmawia Krzysztof Świątek
Panie Profesorze, po zafałszowaniu – czy jak inni mówią wprost sfałszowaniu – wyborów, wielu Polaków przyznaje, że „włączył im się” homo sovieticus – poczucie rozgoryczenia, zniechęcenia, niewiary w zmianę, przekonanie o potędze aktualnego systemu. Z drugiej strony – rodzi się wściekłość domagająca się aktywności. Jaki jest stan ducha polskiego społeczeństwa?
Te dwie postawy funkcjonują, są widoczne, obejmują duże grupy społeczne – i to już od dawna. Pewnie zmieniają się tylko proporcje w zależności od sytuacji. Część Polaków zniechęca się i wycofuje, co często prowadzi do wyjazdu z kraju. Oni nie liczą na Polskę, deklarują, że będą układać sobie życie zagranicą. Z drugiej strony powstał archipelag polskości. Jego trzonem stały się rozmaite ruchy obywatelskie, stowarzyszenia, niezależne media i instytucje, które głównie zrodziły się po katastrofie smoleńskiej. Poza tym istnieją grupy społeczne nie tak aktywne, ale popierające ten ruch zmiany – kolejne fale polskich oburzonych. To, co stało się w związku z wyborami samorządowymi, wzmacnia obie wspomniane postawy – zarówno wycofywania się, jak i wściekłości, oburzenia. System władzy posiada silne oparcie poza Polską, dlatego też jest tak spójny i tak mocno się trzyma – dysponuje zasobami, instytucjami i ma swoją klientelę. (…) Brak wiary w uczciwość wyborów podcina fundamenty demokratycznego państwa. Czy nie obawia się Pan w najbliższych miesiącach rozpadu więzi społecznych, narastającej atomizacji?
Rolą liderów jest mobilizowanie społeczeństwa, mówienie, że przyszedł czas na odpowiedzialną obywatelską aktywność, która pobudza ducha republikańskiego, buduje poczucie wspólnoty. Z systemem może wygrać tylko wielki obywatelski ruch społeczny. System, mając kontrolę nad wszystkimi zasobami i instytucjami, posuwa się do bezczelnego i bezkarnego oszustwa. Władza przyjmuje postawę szatniarza z filmu Barei: „Nie mamy Pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi”. Przedstawiciele władzy ćwiczą społeczeństwo – przekraczają kolejne granice w jego upokarzaniu, wpychaniu ludzi w poczucie, że nic nie da się zrobić. To swoista tresura Polaków stosowana od lat, której celem jest właśnie dezintegracja, rozbicie naszej wspólnoty politycznej, atomizacja. Ale na to nie ma zgody, temu trzeba się wreszcie przeciwstawić. Najlepszym sposobem walki jest w tej chwili odwołanie się do czynnika nieprzewidywalnego: ruchu społecznego, który – jak kiedyś Solidarność - może wybuchnąć nagle. Oczywiście, takie zjawisko nie tworzy się samo – trzeba nad tym pracować, organizować się. I nie przejmować się tym, co robi system władzy, który chce nas zmęczyć, zniechęcić, odebrać podmiotowość w zamian za złudny spokój i „ciepłą wodę w kranie”. (…) Polska demokracja ledwie zipie. 80 proc. Polaków deklaruje, że nie ma poczucia wpływu na sprawy własnego kraju. I odsetek ten zwiększył się o ponad 10 proc. w ostatnich kilku latach. Władzy jest to na rękę. Ona demokracji do rządzenia, a w zasadzie do utrzymania się na stołkach, nie potrzebuje. To my jej potrzebujemy i o nią będziemy walczyć. Dlatego nasz protest 13 grudnia, w obronie demokracji, jest tak ważny, i z taką wściekłością atakowany przez władzę.
Fragment wywiadu, który ukaże się w poniedziałek w „Tygodniku Solidarność”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/223924-prof-glinski-przedstawiciele-wladzy-cwicza-spoleczenstwo-przekraczaja-kolejne-granice-w-jego-upokarzaniu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.