Helsińska Fundacja Praw Człowieka potępia zatrzymanie dziennikarzy w siedzibie PKW

Fot. hfhr.pl
Fot. hfhr.pl

Helsińska Fundacja Praw Człowieka wyraziła sprzeciw wobec zatrzymania dziennikarzy przez policję w siedzibie PKW podczas wyprowadzania osób ją okupujących. Eksperci podkreślają, że w spornych sytuacjach sądy muszą brać pod uwagę fakt wykonywania obowiązków przez dziennikarzy.

W oświadczeniu HFPC napisano, że uprawnienie dziennikarzy do wykonywania zawodu w bezpiecznych i godnych warunkach, umożliwiających nieskrępowany obieg informacji, stanowi istotny element prawa do wolności wypowiedzi.

Powołano się na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przeciwko Finlandii, z którego wynika obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa dziennikarzom relacjonującym wydarzenia, polegający na wyodrębnieniu dla nich specjalnej strefy bezpieczeństwa. ETPCz podkreślił, że zatrzymanie dziennikarza może nastąpić jedynie w przypadku niestosowania się do poleceń organów porządku publicznego.

HFPC napisała też, że ETPCz kładzie szczególny nacisk na swobodny obieg opinii w debacie związanej z procesem wyborczym oraz wprowadza wzmocnioną ochronę osób przekazujących informacje na ten temat.

W tym kontekście działania aparatu państwa powinny być podejmowane z zachowaniem szczególnej wstrzemięźliwości; swobodna dyskusja dotycząca wyborów pełni bowiem kluczową rolę w demokratycznym społeczeństwie

—dodano. Eksperci widzą to nieco inaczej. Adwokat Jerzy Naumann powiedział, że dziennikarz nie ma swoistego „immunitetu” przy obsłudze wydarzeń, gdzie może dochodzić do łamania prawa.

Na całym świecie dziennikarze podejmują takie działania na własne ryzyko. Nie ma żadnych przesłanek prawnych czy konstytucyjnych, które by jakiś ekstraordynaryjny status dziennikarzom przypisywały

—dodał. Zaznaczył, że wszystko zależy od tego, jaką rolę pełni dziennikarz w danym wydarzeniu, gdy może dochodzić do łamania prawa.

Jeśli dokumentuje on przebieg wydarzeń, ale sam nie narusza prawa, to zatrzymywanie go jest niedopuszczalne. Jeśli zaś, korzystając ze szczególnego statusu przedstawiciela prasy, bierze czynny udział w działaniach innych osób, które naruszają prawo i jest ich współsprawcą, to jego status zawodowy nie ma żadnego znaczenia i podlega odpowiedzialność prawnej, jak każdy inny obywatel

—dodał adwokat. Pytany, jak dziennikarz ma się zachować, jeśli np. policja wzywa wszystkie osoby obecne w danym miejscu do jego opuszczenia, odparł:

Także i on ma obowiązek podporządkować się takiemu legalnemu wezwaniu, bo kto mu się nie poddaje, popada w kolizję z prawem. Jeśli analiza jego zachowania potwierdzi, że ograniczał się wyłącznie do wykonywania zawodowych obowiązków, to powinien być traktowany z odpowiednią wyrozumiałością

—podkreślił mec. Naumann. Zarazem zwrócił uwagę, że stopień tej wyrozumiałości zależy od okoliczności wydarzenia, bo „czym innym jest np. dokumentowanie nielegalnego zbiegowiska, a czym innym dokumentowanie linczu”.

Dodał, że chodzi o dokonywaną każdorazowo przez sąd ocenę, na ile dokumentowanie danego zdarzenia było „istotnie i obiektywnie społecznie niezbędne”.

Także prasoznawca dr Michał Zaremba z Uniwersytetu Warszawskiego powiedział, że nie można generalnie mówić o jakimś immunitecie dziennikarzy w polskim prawie.

W określonym przypadku sąd może stwierdzić, że dany czyn nie jest przestępstwem, bo mimo że spełnia jego znamiona, to nie jest szkodliwy społecznie. Zawsze trzeba badać konkretny przypadek

—zaznaczył Zaremba. Podkreślił, że wpisanie do prawa jakiegoś ogólnego wyjątku dla mediów, mogłoby sprawić, iż dziennikarze zbyt łatwo angażowaliby się w dwuznaczne sytuacje.

Obowiązujące Prawo prasowe pochodzi z 1984 r. Było ono kilka razy nowelizowane, ale - mimo wielu prób - nigdy w III RP nie uchwalono nowego aktu rangi ustawowy regulującego działalność mediów.

Dziś Prawo prasowe stanowi, że „zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu”. Ma on obowiązek „działania zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami prawa”. Jest on „uprawniony do uzyskiwania informacji” o działaniach m.in. organów państwowych, a „prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk”. Z kolei „organy państwowe stwarzają prasie warunki niezbędne do wykonywania jej funkcji i zadań”.

Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki

—stanowi ponadto Prawo prasowe. Jego art. 43. głosi zaś:

Kto używa przemocy lub groźby bezprawnej w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego albo do podjęcia lub zaniechania interwencji prasowej podlega karze pozbawienia wolności do lat 3

Gdy Marek Biernacki odchodził niedawno z funkcji ministra sprawiedliwości, pisano że ma on pomysł zmiany Prawa prasowego. Jedną ze zmian byłoby, aby podczas wykonywania czynności służbowych dziennikarz miał taką samą ochronę prawną, jak funkcjonariusz publiczny, czyli np. policjant czy nauczyciel, co miałoby ograniczyć przypadki ataków na dziennikarzy podczas ich pracy.

Żadne departamenty MS nie pracowały i nie pracują nad takim projektem

—powiedziała dziś rzeczniczka MS Patrycja Loose.

Ochrona prawna funkcjonariusza publicznego polega na ostrzejszym zagrożeniu karą przestępstw skierowanych przeciw niemu niż wobec innych. Np. naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do lat 3, a ścigane jest z urzędu. Za takie przestępstwo wobec zwykłej osoby grozi zaś kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku, a ściganie następuje z oskarżenia prywatnego.

Za znieważenie funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Kto znieważa inną osobę podlega zaś grzywnie albo karze ograniczenia wolności.

W nocy z 20 na 21 listopada policja wkroczyła do PKW, aby wyprowadzić stamtąd osoby, które okupowały pomieszczenia, żądając unieważnienia wyborów. Zatrzymano też fotoreportera PAP Tomasza Gzella oraz dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego.

Obu przedstawiono zarzuty takie jak okupującym: naruszenia miru domowego i nieusłuchania polecenia opuszczenia lokalu. Akt oskarżenia skierowano do sądu. Gzell i Pawlicki nie przyznali się i oświadczyli, że na miejscu przebywali legalnie, wykonując zadania dziennikarskie.

Ryb, PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych