Szeremietiew oczyszczony, a przegrał proces wytoczony dziennikarzom

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. youtube.com
fot. youtube.com

Romuald Szeremietiew, b. wiceszef MON w rządzie Jerzego Buzka, przegrał proces wytoczony dawnym dziennikarzom „Rzeczpospolitej” oraz jej wydawcy za artykuły sprzed lat, w których zarzucano mu korupcję - z czego potem sąd go uniewinnił.

Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew o ochronę dóbr osobistych wobec Anny Marszałek i Bertolda Kittela oraz Presspubliki za dwa artykuły „Rzeczpospolitej” z 2001 i 2004 r. Powód żądał od pozwanych przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na cel społeczny. Mocą wyroku SO powód ma zwrócić każdemu z trójki pozwanych po 3,9 tys. zł.

Wyrok jest nieprawomocny, można się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Na ogłoszeniu wyroku nie stawił się nikt ze strony powodowej.

Jak uzasadniała wyrok sędzia Katarzyna Bojańczyk, nie można się zgodzić, by w inkryminowanych artykułach były takie informacje, za które powód żądał przeprosin. Dodała, że powód twierdził, że w artykułach były bezprawnie zamieszczone informacje, że „Szeremietiew przyjmował” łapówki bezpośrednio i za pośrednictwem swego asystenta Zbigniewa Farmusa; że nie potrafił wyjaśnić pochodzenia swego majątku i że odpowiadał w MON za ochronę tajemnic.

Sąd uznał, że „wnikliwa lektura” pozwala uznać, że takich informacji w kwestionowanych artykułach nie było. Sędzia Bojańczyk dodała, że dziennikarze mieli prawo przytaczać treść zarzutów stawianych powodowi w akcie oskarżenia z 2004 r., a podczas rozmowy z nimi powód „faktycznie nie mógł wyjaśnić jednoznacznie kwestii majątkowych”. Dziennikarze mieli też prawo do swych ocen co do odpowiedzialności powoda za przestrzeganie tajemnic w resorcie - uznał sąd.

Sędzia dodała, że żądania finansowe wobec pozwanych oddalono wobec przedawnienia takiego roszczenia. Termin taki upływa po trzech latach, a Szeremietiew w 2012 r. złożył pozew dotyczący artykułów z 2001 i 2004 r.

W lipcu 2001 r. Marszałek i Kittel w głośnym artykule pt. „Kasjer z Ministerstwa Obrony” napisali, że asystent Szeremietiewa Zbigniew Farmus miał żądać od firm zbrojeniowych łapówek w imieniu szefa, który miał także bezprawnie dopuścić go do tajnych materiałów resortu. Pisano też, że Szeremietiew wydawał więcej niż zarabiał; kupił m.in. okazały dom pod Warszawą.

Szeremietiew - wówczas wiceminister obrony - zaprzeczył zarzutom. Po publikacji został zawieszony, a potem odwołany z MON na wniosek ówczesnego szefa resortu Bronisława Komorowskiego. Potem Szeremietiew zarzucał Komorowskiemu, że zlecił WSI jego inwigilację. Komorowski replikował, że to normalna rzecz, iż kontrwywiad osłania wielkie przetargi, poddając szczególnej kontroli ludzi, którzy je organizują. Sam Farmus trafił do aresztu w lipcu 2001 r., po spektakularnym zatrzymaniu go przez Urząd Ochrony Państwa na promie płynącym do Szwecji.

W 2002 r. Urząd Skarbowy umorzył postępowanie wobec Szeremietiewa, uznając, że jego majątek pochodzi z legalnych i jawnych źródeł. W 2004 r. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie oskarżyła Szeremietiewa o pięć przestępstw. Dwa zarzuty dotyczyły korupcji: że w 1998 r. za łapówkę miał zmienić kryteria przetargu na kupno aut dla MON tak, by wygrała spółka Fiat Auto Poland. Łapówką miało być kupno przezeń lancii o wartości 125 tys. zł za 52 tys. Inny zarzut korupcyjny dotyczył rzekomego żądania od dyrektora Wojskowych Zakładów Lotniczych w Bydgoszczy nawiązania współpracy z firmą należącą do znajomej Szeremietiewa, który miał liczyć na udział w zyskach. Ponadto Szeremietiewa oskarżono o ujawnianie informacji niejawnych Farmusowi, któremu miał bezprawnie udostępnić 50 tajnych dokumentów, w tym pism WSI.

Szeremietiewowi, który nie przyznawał się do winy, groziło do 10 lat więzienia. Gdy proces ruszał, mówił on, że za zarzutami mogą stać „ludzie z tajnych służb”. Zarzucił prokuraturze działanie „na zamówienie rządu Leszka Millera”. Bronił też Farmusa, który - według niego - nie miał dostępu do tajnych akt, a zatrzymanie go na promie obcej bandery uznał za „akt piractwa”.

W 2008 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uniewinnił Szeremietiewa z zarzutów korupcji. Dwa inne mniej ważne zarzuty sąd uznał za przedawnione. Zarazem skazał go na 3 tys. zł grzywny za bezprawne dopuszczenie Farmusa do czterech tajnych akt. Po apelacji, w 2010 r. został on jednak ostateczne uniewinniony także i z tego zarzutu. Warszawski sąd uznał, że to nie on, lecz B. Komorowski odpowiadał za ochronę tajemnicy w resorcie.

W 2006 r. Farmus został zaś uznany w oddzielnym procesie za winnego ujawniania kontrahentom resortu tajnych informacji z przetargów - za co skazano go na 2,5 roku więzienia. Zarazem sąd nieprawomocnie uniewinnił go od zarzutów żądania i przyjmowania łapówek w łącznej kwocie 170 tys. dolarów. Potem jednak ten wyrok uchylono - tajny proces Farmusa trwa do dziś przed Sądem Rejonowym dla m.st. Warszawy; kolejny termin wyznaczono na 17 grudnia.

69-letni dziś Szeremietiew w PRL działał w opozycji; w 1979 r. zakładał Konfederację Polski Niepodległej. W procesie kierownictwa KPN został skazany w 1982 r. na 5 lat więzienia. W rządzie Jana Olszewskiego był w 1992 r. wiceszefem MON; od maja do czerwca kierował tym resortem. Współzałożyciel Ruchu dla Rzeczypospolitej. W latach 1997-2001 poseł AWS. Niedawno ogłoszono, że Szeremietiew, dziś profesor Akademii Obrony Narodowej, ma się zająć współpracą MON z organizacjami pozarządowymi zaangażowanymi w sprawy obronności.

PAP/JKUB

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych