Bliski powrót człowieka z przemysłu pogardy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.PAP/Paweł Supernak
fot.PAP/Paweł Supernak

Do Państwowej Komisji Wyborczej weszła właśnie Najwyższa Izba Kontroli. Farsa wyborcza z PKW w roli głównej zmusiła do działania także prezydenta Bronisława Komorowskiego.

W związku z tą kwestią ma się spotkać z prezesami Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i Najwyższego Sądu Administracyjnego. Nie dziwota, bo ta afera jest kolejnym potwierdzeniem degrengolady państwa. Mało tego, jest jak kamień, który może spowodować lawinę, a ta z kolei może pogrzebać rząd wraz z okolicami, czyli całą czerską otoczką obecnej władzy.

Skandal z systemem informatycznym obsługującym wybory jest bowiem kolejny w bardzo długim szeregu kompromitacji instytucji polskiego państwa. Na naszych oczach knajackie określenie państwa ministra Sienkiewicza – „Ch…, d… i kamieni kupa” - staje się faktem nie tylko medialnym. Mamy do czynienia z niekończącą się historią nieudolności, głupoty, blamażu, obciachu i skandali w wykonaniu prominentów obozu rządzącego.

Wystarczy wymienić nazwiska z ostatnich kilku tygodni – działają jak hasła, za którymi kryje się kompromitująca treść: Sikorski, Nowak, Szczurek, Berek, Bury, Rynasiewicz, Sienkiewicz, Belka, Parafianowicz, Protasiewicz, Kopacz, Sawicki. Tę wyliczankę można ciągnąć i ciągnąć bez końca.

Wszystko razem potwierdza obraz państwa w rozsypce, bez ładu i składu. Bo też mamy do czynienia z miliardowymi przekrętami, jak choćby szalbiercza informatyzacja MSW, czy tajemnicze zniknięcie kliku miliardów za przyczyną kancelarii premiera. Tysiąc Hofmanów nie narobi ułamka tych szkód, jakie codziennie ponosi Polska z racji rządów szemranej koalicji PO-PSL.

Wkroczenie prezydenta Komorowskiego do akcji jest także sygnałem, że Kopacz jest bezradna wobec tej sekwencji fatalnych dla rządzących zdarzeń i skojarzeń. Bezradne wydają się także rządowe plujnie, które chyba tracą resztki wiarygodności. Obóz władzy ratuje się jakimiś sondażami z czapki, które rządowy CBOS wyrzuca z siebie niczym automat biletowy na dworcu, za naciśnięciem odpowiedniego przycisku. W odpowiedzi na zwycięstwo wyborcze PiS automat wyrzucił sondaż dający miażdżącą przewagę partii rządzącej. Socjolog Radosław Markowski będący przedstawicielem premiera w rządowym CBOS właśnie, opowiada redaktorce Kublik dyrdymały, że

o wygranej w wyborach decyduje nie to, ile się dostanie głosów.

To już przechodzi nawet nie w groteskę, ale jakiś wodewil, koszmarne sztuczydło, czy jak tam to nazwać. Ten fakt, że „Czerskim” już nie starcza inwencji na jakiś sensowny wykręt, jest pocieszający, lecz z drugiej strony skłania do niewesołych wniosków i refleksji.

Odzywają się już bowiem odgłosy trąbki wieszczącej powrót do przemysłu pogardy, czyli gwoździa każdego programu wyborczego Platformy Obywatelskiej. Pierwszy zadął w róg redaktor Wroński. Przekaz, że Platforma miłością wyborów nie wygra nie pozostawia pola do spekulacji: Kaczyński politykiem antysystemowym, zarządza frustracją społeczną; PiS to prymitywny populizm, doprowadzi Polskę do izolacji. Skąd my to znamy? Ano z siedmioletniego doświadczenia z Tuskiem. Nie na darmo więc Kidawa-Błońska, po ogłoszeniu zwycięstwa PiS, zdjęta nagłą nostalgią wyznała, że

z Tuskiem wygrywało się łatwiej.

Szykuje się zatem odwrót od wizerunku mamuśki Kopacz, a jednocześnie powrót do obrazu żelaznej herod-baby. Koniec z mową miłości, a skoro tak, to czas na mowę nienawiści. Z tym, że to będzie nie lada sztuka. Tak z dnia na dzień i z głupia frant przeobrazić się z poczciwej i pierwszej współczującej premier Kopacz w złowrogiego babona. To jest zadanie na miarę sławnej pary Dr Jekyll i Mr Hyde. Nie będzie lekko, a może nawet całkiem niemożliwe. W takim przypadku trzeba by zmienić nie tylko wizerunek, lecz i osobę na stanowisku premiera. A kto się w Platformie najlepiej nadaje na szefa takiej akcji, jak nie Grzegorz „Zniszczę cię” Schetyna?

I to jest też przyczynek do zrozumienia akcji prezydenta Komorowskiego w kontekście komedii z Akademią Leśnych Dziadków Wyborczych. Prezydent bowiem pasjami uwielbia Schetynę jako przeciwwagę dla wpływów Tuska, a bezradność Kopacz w obecnej sytuacji dyskredytacji obozu władzy, dostarcza mu argumentów w ewentualnej konfrontacji z przeciwnikami takiego rozwiązania. Kopacz jako szef rządu już wyraźnie okazała się przysłowiowym qui pro quo, czyli pomyłką co do osoby. A do wyborów parlamentarnych pozostał tylko rok. Nie ma czasu na naukę, trzeba szybko postawić odpowiedniego człowieka na odpowiednie miejsce. Jeśli nie teraz, to kiedy; jeśli nie ja, to kto? – zdaje się pytać Komorowski. Trąbka zagrała w starannie dobranym momencie. A stary koń kawaleryjski aż zarżał radośnie w Brukseli.

————————————————————————————-

Książka którą musisz przeczytać!

Afery czasów Donalda Tuska”. Można ją kupić wSklepiku.pl.Polecamy!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych