System informatyczny działa, ale przechodzimy na alternatywne sposoby podsumowywania wyników
—ta figlarna wypowiedź członka Państwowej Komisji Wyborczej podsumowuje również całokształt działalności tego osobliwego gremium. Oni faktycznie mogą się kojarzyć z alternatywną rzeczywistością, znaną z literatury science fiction oraz fantasy. W każdym razie jeszcze trochę potrwa, zanim poznamy, czy alternatywne sposoby PKW przekładają się na alternatywne wyniki.
Ale jakby się nam oni nie kojarzyli, to nie ma wątpliwości, że redaktor Agnieszce Kublik wszystko kojarzy się z Antonim Macierewiczem. To ma nawet jakieś medyczne określenie, natręctwo skojarzeń, czy jakoś tak. Jak tylko Kublik poznała wyniki exit polls, to od razu skojarzyła sobie zwycięstwo PiS z brakiem Macierewicza w kampanii wyborczej. Proste jak obręcz, a Kaczyński niepotrzebnie się trudził, wystarczyło schować szefa Zespołu Sejmowego, aby wygrać w cuglach. Tako rzecze Agnieszka, co w Gazecie Wyborczej mieszka.
Ale Kublik wraz z całą redakcją ma większy problem poznawczy, bo PiS wygrał pomimo tych wszystkich efektów specjalnych, które przypisywano najpierw Ukrainie, potem Tuskowi, wreszcie Kopacz. Na nic cała robota specjalistów PO od efektów specjalnych. Gorzej nawet, bo teraz kilku prominentów PO będzie się tłumaczyć, dlaczego w kampanii twierdzili, że Tusk się zużył przez te siedem lat, a Kopacz jest świeża i zachwycająca niczym wiosenny powiew o brzasku. Tymczasem wygląda, że ona się zużyła przez siedem tygodni. Oszczędzali na konserwantach?
Jarosław Kaczyński wygrał także pomimo defektów kampanii wyborczej i defektów wrodzonych, które na wyścigi przypisywały mu media rządowe. Najbardziej roztrząsanym zagadnieniem jest, czy PiS wygrał pomimo sprawy Hofmana et consortes, czy też dzięki tej sprawie? Agnieszka Kublik skłania się do wersji, że PiS skorzystał na tym incydencie. Ale powiedzmy sobie szczerze: tego, że partia Kaczyńskiego wygrała pomimo, iż Hofman, Kamiński i Rogacki jej zaszkodzili, to Kublik nie może napisać. Bo jakież wnioski mogą narzucać się z takiej konstatacji? Ano, że zwycięstwo byłoby jeszcze wyższe, a tego czytelnicy mogliby nie zdzierżyć.
Z kolei brak Tuska na czele PO, czyli udział w porażce jego następczyni, jest bardzo oszczędnie, półgębkiem jedynie komentowany – okazuje się, że Kopacz „nie ma umiejętności mobilizacji elektoratu”. Dobre, tylko dziwne. Dlaczego bowiem wybrali sobie za przywódcę kogoś z takim elementarnym defektem politycznym? A przecież jeszcze miesiąc nie minął, jak Gazeta Wyborcza pisała, że
Kopacz pokazała, że potrafi dystansować się od własnej partii i porozumiewać bezpośrednio z wyborcami(…)wymiana premiera wyszła Platformie na dobre.
Tego to już nawet Stefan Niesiołowski nie jest w stanie wyjaśnić, choćby pianę toczył niczym stado morskich bałwanów. Też oczywiste, bo trzeba byłoby przyznać, że jej przywództwo to niewypał. Niby niezużyta i od razu okrzyczana: a to polską Thatcher, a to Merkel i już niewiele brakowało, żeby ją pasować na Jagienkę z „Krzyżaków”. Miało być nowe otwarcie, jak prorokował uczony doktor Maliszewski, miał być miód i ćwiartka na popicie, tymczasem klapa na całej linii. Cóż teraz poczną rozżaleni rządowi politolodzy i dziennikarze, kiedy faworytka okazała się zwykłym słupem?
Są różne wersje klapy: wyborcy zostali w domach uśpieni sondażami. Inna głosi, że zostali uśpieni incydentem z Hofmanem et consortes, który miał pogrążyć PiS, a lustrzana wersja mówi, iż młodzi wyborcy zachwycili się wyrzuceniem hultajskiej trójki z PiS. Z kolei inna głosi, iż wyborcy tłumaczą sobie, iż ci politycy „oszukali prezesa”. Tu konieczna jest dygresja – tym ruchem, czyli natychmiastowym wyrzuceniem owej trójki, Kaczyński ustanowił nowy standard, który szczególnie bolesny będzie dla partii aferałów. Już nigdy nie będą mieć takiego komfortu w przekrętach, że partia ich jakoś przed gniewem ludu wybroni.
Jeszcze ktoś inny odkrywa Amerykę – młodzi wyborcy obwiniają PO za swoje trudności. A kogo mają niby obwiniać po siedmiu latach Tuskowego nierządu? Albo taki wic: PiS nie wygrał, wygrała koalicja PO-PSL. Najpocieszniejszy jest stary Żakowski, który utrzymuje, że za mało było antypisowskiej hecy w mediach. Jakby figlarz nie wiedział, że doba ma tylko 24 godziny.
Generalnie nie ma jeszcze wiodącej narracji, w rządowych mediach ciągle panuje kociokwik. Nikt tego nie wyraził publicznie, lecz z podtekstów i półcieni, spomiędzy wierszy i półtonów przebija się nutka nadziei. Nadzieja ta pokładana jest chyba w Państwowej Komisji Wyborczej. Konkretnie w „alternatywnym sposobie podsumowywania wyników”, jak to pięknie ujął Stefan Jaworski z PKW. To się może przełożyć na alternatywny rezultat wyborczy. I tym pesymistycznym akcentem zakończę, gdyż to nie jest tekst pisany ku pokrzepieniu serc, lecz ku przestrodze. Albowiem, jak nam mówi łacińska sentencja: praemonitus, praemunitus. Czyli przeciwnik zawczasu ostrzeżony, co oznacza, że uzbrojony. A maraton wyborczy dopiero się rozpoczął…
——————————————————————————————
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/222539-tako-rzecze-jedna-agnieszka-co-w-gazecie-wyborczej-mieszka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.