Nadużycia poselskie trzeba tępić, ale nie oszukujmy się: prawdziwi szkodnicy są dziś w rządzie!

Fot. KPRM/Maciej Śmiarowski
Fot. KPRM/Maciej Śmiarowski

Nie może być zgody na marnotrawienie publicznych pieniędzy przez polityków czy ludzi władzy. W Polsce potrzebne są rozwiązania systemowe, które uszczelnią sposób wydatkowania pieniędzy przez parlamentarzystów, potrzebna jest jednoznaczna krytyka tych, którzy do środków podchodzą w sposób zły, pasożytując na finansach publicznych.

Jednak to, co dzieje się w mediach, w związku z zestawieniami wyjazdów posłów, budzi zdziwienie.

Nagle okazało się, że trwonienie publicznych pieniędzy jest dla mainstreamowych mediów problemem. Aktywność i dociekliwość dziennikarzy w tej sprawie są zaskakująco wysokie. Gdyby choć cień tej zapalczywości widać było w podejściu mediów do rzeczywistych szkodników, Polska, polska debata publiczna wyglądałyby zapewne zupełnie inaczej.

Nie ma wątpliwości bowiem, że nawet skrajnie zdemoralizowani posłowie nie są w stanie narobić tyle szkód w gospodarowaniu publicznym majątkiem, co rząd. A rząd PO-PSL był, jest i zapewne pozostanie siedliskiem afer, które znacznie mocniej odciskają się na sytuacji finansowej państwa, a także obywateli, niż wyjazdy posłów.

Tymczasem dziś nie widać specjalnego zainteresowania mediów sprawą choćby Amber Gold. Przez zaniedbania urzędników, polityków i państwa tysiące Polaków straciło majątek, stracił również skarb państwa. Prokuratura w tej sprawie naliczyła już ponad 10 tys. pokrzywdzonych, a sumę strat szacuje się na ponad 850 mln złotych. Do dziś nie wiadomo dlaczego to było możliwe.

Żadnej specjalnej ciekawości nie wywołał również skandal związany z polskim Pendolino. Dziś Ewa Kopacz wskazywała, że polskie pociągi budowane przez bydgoską Pesę są bardzo dobre i podbijają świat. Tymczasem polskie koleje nie tylko nie kupiły ich, ale wydały gigantyczne pieniądze na Pendolino, które do dziś nie jeździ! A jak już zacznie jeździć, będzie tak samo „szybkie”, jak stare maszynowozy. Zakup tych superszybkich pociągów był po prostu nieprzemyślany. Ba, ociera się o bezzasadne wydatkowanie ogromnych sum. A wiedząc, że producent był podejrzewany o stosowanie praktyk korupcyjnych, nie sposób żądać wyjaśnień w tej sprawie. Skandal związany z gospodarowaniem majątkiem w tym przypadku ma ogromne rozmiary. Koszty zakupu  to aż 2 mld złotych. Jednak o tej sprawie niezbyt głośno w mediach, uganiających się obecnie za posłami.

Podobne milczenie panuje wokół kolejnych afer rządowych. Nikt już nie bierze na poważnie postulatów, by rządząca formacja wytłumaczyła się z afery taśmowej. Premier Donald Tusk nie zamierza się tłumaczyć z tego skandalu, nie zamierza spełniać swojej obietnicy, że upubliczni raport o tej sprawie. A media przestały pytać. Tyle tylko, że cała Polska słyszała, jak minister Sienkiewicz i prezes Belka omawiali w jaki sposób – mówiąc brutalnie – zagarnąć publiczne środki na potrzeby partyjne. Omawiali, jakie mechanizmy umożliwią takie przekierowanie środków publicznych, by wygrała partia władzy. To rozwiązanie nie tylko oznacza skrajne upartyjnienie państwa, ale wiąże się z groźbą gigantycznego marnotrawstwa. Jednak nawet to nie interesuje mediów.

Podobnie, jak inna afera, które wciąż tyka pod rządem. Do dziś nie wiadomo właściwie, jaka była skala infoafery, ani kto za nią stał. Trudno szacować również skalę strat, jakie przyniosła. Zarówno dla kraju, jak i społeczeństwa. Wiadomo, że mowa o trudno wyobrażalnych sumach, skoro łapówki w tej sprawie miały sięgać setek milionów złotych. Tej afery nie da się przykryć – jest o niej za głośno i w Polsce i choćby w USA. Jednak nie widać w tym przypadku stosownego zainteresowania przedstawicieli opinii publicznej. I to pomimo iż jest więcej niż prawdopodobne, że udział w przestępczym procederze musieli brać ludzie z najwyższych szczebli władzy. Aktywni, gdzieś, i dziś. Rządzący mają jednak spokój i to pomimo, iż pojawiają się wiadomości nieoficjalne, że przestępczy proceder mógł mieć miejsce już od samego początku projektów informatyzacyjnych, a za nim stoją od początku służby.

Próżno szukać w polskich mediach także np. rzetelnej analizy polityki energetyczno-klimatycznej rządu PO-PSL. Nie wiadomo właściwie, jakie skutki będzie miał obrany przez rząd w Warszawie kurs, zgoda na pakiet klimatyczny, ale znów możemy mieć do czynienia z wielkimi pieniędzmi, które będą de facto wyciągane z kieszeni obywateli. Media i tą sprawą się nie zajmują.

Podobne milczenie widać w wielu innych obszarach, które dotykają, bądź ocierają się, o wykorzystywanie publicznych pieniędzy. Jednak media w żadnej ze spraw – począwszy od wykorzystywania funduszy unijnych, przez efektywność budowy polskiej infrastruktury kolejowej, drogowej, czy efektywności walki z korupcją w Polsce – nie wykazują takiej aktywności, jak w sprawie wyjazdów poselskich.

Nie można mieć wątpliwości, że prawdziwie wielcy szkodnicy działają dziś w rządzie. I to rząd powinien być przedmiotem tak dużego zainteresowania, jakie wykazują dziś media informując o wydatkach poselskich.

Fakt, że sprawa rządowych szkodników nie wywołuje choć cienia takiego zainteresowania sugeruje, że mamy do czynienia z działaniem obliczonym na polityczne cele.

Rzetelności po mainstreamowych mediach jednak już nie ma się co spodziewać…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych