11 listopada w dniu Święta Niepodległości Jarosław Kaczyński ogłosił, że kandydatem z ramienia PiS w przyszłorocznych wyborach prezydenckich będzie obecny europoseł Andrzej Duda.
Jako że Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro zapowiedzieli, że poprą kandydata wskazanego przez PiS, można zatem mówić, że jest to kandydat zjednoczonej prawicy. I wbrew niektórym opiniom ma on szanse na nawiązanie równorzędnej walki z Bronisławem Komorowskim.
Kaczyński od co najmniej kilku tygodni wiedział kto będzie kandydatem prawicy na prezydenta. Nie doszukiwałbym się tutaj spisków, że chciał przykryć aferę związaną z wyrzuceniem trójki posłów z partii i dlatego przyspieszył moment ogłoszenia nazwiska kandydata na prezydenta RP. Podejrzewam, że rzeczywiście ogłoszenie to miało nastąpić 11 listopada. Myślę, że to nie był przypadek, że akurat w tę rocznicę Kaczyński zaprezentował kandydata reprezentującego nurt prawicy niepodległościowej odwołującej się do idei silnego, suwerennego państwa. Poza tym Kaczyński chciał zapewne nadać dynamiki na finiszu kampanii. A że zbiegło się to z zakłóceniami na Marszu Niepodległości i aferą madrycką? Dla ostatecznego wyniku wyborów nie będzie to miało żadnego znaczenia.
Nie zgadzam się absolutnie z niektórymi publicystami, którzy zanim Duda zdążył wejść na mównicę ogłosili wyrok: na pewno przegra z Komorowskim. To smutne, że konserwatywni dziennikarze wpisują się tym samym w budowaną już od samego początku narrację mainstreamu. Zarzut, że Duda jest już przegrany uważam tylko dostarczanie amunicji przyjaciołom Fajnopolski, którą reprezentuje Bronisław Komorowski. Poza tym myślę, że przesądzanie o wyniku na 7 miesięcy przed wyborami to gruba przesada.
Oczywiście, w porównaniu do Jarosława Kaczyńskiego czy Antoniego Macierewicza Andrzej Duda jest mało rozpoznawalnym politykiem. Z Komorowskim będzie mu trudno wygrać, bo obecny prezydent ma za sobą potężnego sojusznika w osobie medialno-biznesowego konglomeratu, ale zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach nie jest zadaniem niewykonalnym. Ferowanie wyroku dzisiaj, 12 listopada, to wróżenie z fusów. Uważam że młody, ale już doświadczony zawodnik na polskiej scenie politycznej, może zyskać sympatię ludzi młodych, którzy stanowią dużą część polskiego elektoratu zwłaszcza jako kontra do rubasznego, 62-letniego Komorowskiego. Bardzo dużo będzie zależało od tego jak będzie wyglądała kampania wyborcza Andrzeja Dudy. Jeśli będzie ona sprawnie poprowadzona to szanse na II turę i ostateczne zwycięstwo niepomiernie wzrosną.
Kto w 1990 roku mógł się spodziewać Stanisław Tymiński – człowiek znikąd – zdoła wejść do II tury wyborów prezydenckich, wyprzedzając nawet Tadeusza Mazowieckiego. Kto mógł przewidzieć, że nieznany szerzej Aleksander Kwaśniewski zdetronizuje 5 lat później Lecha Wałęsę. W 2005 i w 2010 roku mainstream rozpisywał się szeroko jak to Kaczyńscy są już przegrani, a ich rywale Donald Tusk i Bronisław Komorowski zgarną całą stawkę już w I turze. Jak pamiętamy Lech Kaczyński pokonał „murowanego zwycięzcę” Donalda Tuska, a Jarosławowi Kaczyńskiemu do wygranej zabrakło stosunkowo niedużo. Do maja 2015 roku naprawdę wiele może się wydarzyć. Dlatego chciałbym na koniec zaapelować o powściągliwość w ocenach. Dajmy szansę Dudzie, niech się wykaże, zaprezentuje swój program. Nie ma potrzeby równać go ziemią już na starcie. I bez tego ma trudne zadanie. A na rozliczenia przyjdzie jeszcze pora.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/221787-czy-duda-okaze-sie-asem-w-prezydenckim-pokerze