Piotr Guział: Jeśli prokuratura i CBA dobrowolnie nie zajmą się sprawą kamienicy Waltzów, zmuszę je do tego! NASZ WYWIAD

PAP/Radosław Pietruszka
PAP/Radosław Pietruszka

Zwykła przyzwoitość ludzka i uczciwość powinny nakazać rodzinie Waltzów zwrot korzyści majątkowych, które nabyli przy sprzedaży kamienicy na ulicy Nowakowskiego 16. Nie pozwolę, by ta sprawa została zamieciona pod dywan -mówi w rozmowie z wpolityce.pl burmistrz Ursynowa, lider listy Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej do Rady Warszawy i kandydat na prezydenta stolicy, Piotr Guział.

wPolityce.pl: Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz utrzymuje, że ani ona, ani jej mąż nie starali się o zwrot „żadnej” nieruchomości w Warszawie, że sprawa kamienicy przy Noakowskiego 16 to stary kotlet, odgrzewany przy okazji każdej kampanii samorządowej. Ma rację?

Piotr Guział: Rzeczywiście o kamienicy rodziny Waltzów mówiło się od początku nabycia spadku przez męża pani prezydent w 2006 r. Andrzej Waltz kamienicę odzyskał i następnie natychmiast sprzedał. Wówczas nie były jednak jeszcze znane wszystkie szokujące fakty w tej sprawie. Wiele się od tego czasu wydarzyło. W 2010 r. prokuratura okręgowa w Warszawie stwierdziła, że kamienica została skradziona prawowitym właścicielom i nie ma możliwości zwrócenia jej tym, którzy dziś deklarują, że posiadają do niej prawa. W 2012 r. ministerstwo transportu sporządziło pismo, w którym stwierdziło ponad wszelka wątpliwość, że pan Kępski, czyli wujek pana Waltza - swoją drogą współpracownik milicji obywatelskiej, skazywany za fałszerstwa i malwersacje w latach 50-tych - nie był nigdy właścicielem tej kamienicy, bo akt notarialny nabycia przez niego tej nieruchomości, został unieważniony prawomocnym wyrokiem sądu w 1948 r. Został bowiem sfałszowany, a fałszerz, pan Kalinowski, odbył z tego tytułu karę pozbawiania wolności. Pan Waltz nie mógł również odzyskać gruntu pod kamienicą w 2003 r., ponieważ wtedy kiedy w życie wszedł dekret Bieruta w 1945 r. pan Kępski nie miał z ta kamienicą i z tym gruntem nic wspólnego. Nie mógł więc odzyskać czegoś, co nigdy nie było jego. Jednocześnie wiemy dziś, mając kopię aktu notarialnego sprzedaży tej nieruchomości, że pan Waltz kłamał w 2006 r. informując, że nabył 0,06 proc. udziałów w tej kamienicy. Nabył ponad 6 proc., czyli sto razy więcej, a doliczając jego rodzinę – córkę i brata – w sumie nieco ponad 27 proc. W kamienicy wartej na wolnym rynku ok. 50 mln. złotych. O dziwo, kamienica została zbyta za zaledwie 15 mln. złotych. To też daje do myślenia, gdy zbywa się coś za ułamek wartości.

Chciał się pozbyć przysłowiowego „gorącego kartofla”?

Tak. I jeżeli mówimy o tym, że poseł Adam Hofman opuszcza szeregi PiS z powodu kilkunastu tysięcy złotych, rzekomo wyłudzonych z kasy Sejmu, że pan Sławomir Nowak zostaje wyrzucony z PO z powodu zegarka, to prezydent Warszawy również powinna ponieść jakieś konsekwencje. Te same surowe zasady powinny zostać zastosowane także wobec Hanny Gronkiewicz-Waltz. Tylko ujawnienie wszystkich dokumentów dotyczących tej sprawy przez panią prezydent może oczyścić jej osobę oraz jej rodzinę z zarzutów i pozwolić jej pozostać w życiu politycznym. W przeciwnym wypadku nie ma dla niej miejsca w polityce.

Pani prezydent twierdzi, że nic nie wiedziała o Kępskim. Krótko mówiąc, że nie miała z tym wszystkim nic wspólnego. I wygląda na to, że zamierza się trzymać tej linii obrony. Na wyciąganie konsekwencji nie ma tu więc chyba co liczyć?

Bez względu na wynik wyborów 16 listopada pani prezydent będzie musiała się z tą sprawą uporać. Czy wycofa się z wyścigu o fotel prezydenta - w co nie wierzę- czy wyjaśni ta sprawę, w co wątpię - to po 16 listopada odpowiednie organy ścigania - CBA i prokuratura- tą sprawa się zajmą, bo ona jest zbyt głośna, by móc ją po prostu zamieść pod dywan. Jeśli prokuratura czy CBA nie zrobią tego same z siebie, będą zmuszone uczynić to z czyjegoś zawiadomienia, na przykład mojego. Nie chce składać takiego doniesienia w czasie kampanii wyborczej, by nie stworzyć wrażenia, że to jest to elementem kampanii. Bo nie o to tu chodzi. Jeżeli jednak stwierdzę po wyborach, że ta sprawa jest zamiatana pod dywan, to złożę takie doniesienie, bo dokumenty, które posiadamy, stanowią wystarczający materiał dowodowy w tej sprawie. Być może pan Waltz nabył ten spadek w dobrej wierze, nie wiedząc kim był jego wujek. Być może pani prezydent nic o tym nie wiedziała. Dopuszczam taką możliwość, choć ciężko mi sobie wyobrazić, by budynek warty kilkanaście milionów złotych nie był przedmiotem rozmów przy obiedzie w domu Waltzów. Najpóźniej od 2007 r., gdy ukazał się artykuł tygodnika „Wprost” na ten temat, zarówno pani Waltz jak i jej mąż wiedzieli kim był pan Kępski i w jakich okolicznościach ta kamienica została zagrabiona prawowitym właścicielom. Zwykła przyzwoitość ludzka i uczciwość powinny więc nakazać rodzinie Waltzów zwrot korzyści majątkowych, które nabyli przy sprzedaży tej kamienicy.

Rozmawiała Aleksandra Rybińska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych