Moi znajomi z niedużego miasta na południu Polski skrzyknęli się i kandydują w wyborach samorządowych. Trzydziesto-, czterdziestolatków łączy cywilizacyjny sznyt: znają języki, bywali w świecie, mają czyste buty i zrobione zęby.
I niemal jednakowe poglądy. Wszyscy są więc radykalnymi antykomunistami, czytelnikami prawicowej prasy, konserwatystami, bogobojnymi katolikami i zwolennikami tezy o zamachu w Smoleńsku. OK, oni twierdzą, że są po prostu sceptyczni wobec oficjalnych wyjaśnień. :-)
I jeszcze drobnostka: wszyscy kandydują z …PO.
Scenka druga, nieduże miasteczko, w którym się wychowałem, Pomorze. Prawicowy burmistrz (rządzi miastem od 1990 roku, niegdyś niemal nie został posłem z Porozumienia Centrum) idzie po pewne zwycięstwo ze swoim lokalnym komitetem. Bodaj najsensowniejszy facet w mieście wraz z kilkoma innymi ogarniętymi kandydują do rady powiatu z Platformy.
Morał? Patrzcie na ludzi, nie tylko na szyldy.
Ale taki morał niczego nie wyjaśnia. Bo dlaczego oni wszyscy startują z partii, do której teoretycznie im daleko? W pierwszym przypadku odpowiedź jest prosta: lokalny PiS to stado dziwolągów i melepetów, którzy w końcu pozabijają się o własne sznurowadła. Z nimi nie tylko nie da się współpracować, ale nawet nie sposób się dogadać. A że miejscowa Platforma przeżywała kryzys, to ją przejęli i idą po sukces.
W miasteczku na Pomorzu nie wygląda to lepiej. To tu kandydatem PiS na burmistrza jest człowiek o którym już pisałem - jednoręki katecheta, który cztery lata temu zaczepiał na rynku ludzi namawiając ich by na niego głosowali słowami: „Ja i tak mam raka, niedługo umrę”.
Na szczęście słowa nie dotrzymał, ale się zaparł i próbuje ponownie. Niedawno Agnieszka Romaszewska pisała na Twitterze o sensownych ludziach, którzy próbowali zapisać się do PiS. Nie dało się, lokalny establiszmencik nie pozwolił.
Puenta, a nawet dwie. Po pierwsze, nie płacz PiS-ie, kiedy znów przegrasz i poszukaj winy także w sobie. Po drugie, chciałbym zobaczyć minę Donalda Tuska, gdy pozna swych radnych.
—————————————————————————————————
Czym jest komunikowanie polityczne? Do czego mediom potrzebni są politycy, a politykom media?
Na te i szereg innych pytań znajdziesz odpowiedź w bardzo ciekawym podręczniku:„Porozumienie czy konflikt? Politycy media i obywatele w komunikowaniu politycznym”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/221752-pol-porcji-mazurka-partyjnym-liderom-zbielaloby-oko-gdyby-dowiedzieli-sie-kogo-wpuszczaja-na-listy-wyborcze