W Polsce bardziej się opłaca wyłudzić miliony niż tysiące? Na to wskazuje casus posłów PiS

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jakub Kamiński/Paweł Supernak
fot. PAP/Jakub Kamiński/Paweł Supernak

Chciałabym na wstępie podkreślić: zachowanie Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego – o ile potwierdzą się medialne doniesienia o regularnym procederze wspomnianych panów – uważam za żenujące i karygodne. Polscy posłowie i tak zarabiają spore pieniądze, tym bardziej jak na nasz kraj. Dostają też przecież dodatki na biuro, asystentów i podróże. Jeżeli komuś za mało – to może lepiej zająć się czymś innym.

Jednak w całej kwestii trzeba też ważyć proporcje. Media od piątku nie mówią praktycznie niczym innym. Ciągle widzimy nowe informacje o bohaterach afery madryckiej na żółtych-czerwonych czy innych paskach w jaskrawych kolorach. Tymczasem – nie oszukujmy się – kwoty, które pobierał Hofman czy Kamiński na zagraniczne podróże to kropla wobec tego, jakie pieniądze kosztem polskiego podatnika pozyskiwali (lub próbowali pozyskać) inni urzędnicy państwowi. Doskonale obrazuje to m.in. afera hazardowa, w której – warto przypomnieć – straty budżetu państwa mogły wynieść nawet 450 mln zł. Główni bohaterzy wydarzeń z 2009 r. wciąż brylują w mediach.

Ujawniona w zeszłym roku „infoafera” odbiła się w mediach, z tego co pamiętam, o wiele mniejszym echem. Faktycznie, urzędnikom państwowym zostały postawione zarzuty, śledztwo się toczy, jednak warto pamiętać, że z medialnych przecieków wynika, że zaangażowani w nią mogą być politycy wciąż piastujący swoje urzędy.

Do tego wszystkiego sprawa Amber Gold. Winnych wciąż nie ma, od ujawnienia tego milionowego przekrętu minęły już ponad dwa lata, a poszkodowani prawdopodobnie nigdy nie ujrzą już na oczy swoich pieniędzy. W tej sprawie też pojawia się wiele ciekawych wątków, wśród których pada też nazwisko byłego premiera Donalda Tuska. Miał on przecież wiedzieć o tej piramidzie finansowej jeszcze przed jej wyjściem na światło dzienne – tak mówił bowiem w nagranych rozmowach prezes NBP Marek Belka.

Na koniec – bohater taśm „Wprost” i fan zegarków – Sławomir Nowak. Zarzuty prokuratorskie są, sprawa w toku, a Sławomir Nowak wciąż członkiem klubu PO pozostał. Przecieki z Kancelarii Premiera mówiły, że był nawet pomysł mianowania go doradcą Ewy Kopacz. Skoro politycy PO domagają się, żeby trzech muszkieterów z PiS zrezygnowało z mandatu, to może warto spojrzeć na własne podwórko?

Trzeba spojrzeć też na informacje, które opisuje Marek Pyza w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”. Z tych faktów wynika bowiem, że

kamienica na której jej najbliższa rodzina zarobiła miliony, została żydowskim właścicielom po prostu ukradziona.

W tym kontekście biografia Hanny Gronkiewicz-Waltz wygląda – delikatnie mówiąc – kontrowersyjnie i zdecydowanie powinny się temu przyjrzeć władze partii, której jest członkinią.

CZYTAJ TAKŻE:

Zaremba w TOK FM: To Gronkiewicz-Waltz, a nie Hofman kandyduje w tych wyborach. Znajmy proporcje

„wSieci” ujawnia: Perfidne oszustwo, dzięki któremu rodzina Hanny Gronkiewicz-Waltz przejęła pewną kamienicę…

Praktyki, które miał uskuteczniać Adam Hofman, to działalność znana nie tylko wśród polskich parlamentarzystów, ale także w Parlamencie Europejskim. Słychać o nich w kuluarach zarówno polskiego Sejmu, jak i europejskiej instytucji. Czy w takim razie przypadek Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego otworzy w Polsce puszkę Pandory?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych