Cieszę się z ostatecznej wygranej Grzegorza Brauna w sporze z prof. Janem Miodkiem. Zwycięstwo to, po wielu sądowych bojach w kraju, uzyskał dopiero w tym tygodniu przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
Znany dokumentalista siedem lat temu, w jednym programów radiowych powiedział, że prof. Miodek był „informatorem policji politycznej PRL”. W tym właśnie upatrywał Braun nieprzejednaną postawę wybitnego językoznawcy jako przeciwnika lustracji.
CZYTAJ : NASZ NEWS. Grzegorz Braun wygrywa w Strasburgu proces dot. nazwania prof. Miodka agentem SB
W Polsce Braun oskarżony przez prof. Miodka o naruszenie jego dobrego imienia przegrywał w kolejnych sądach. Przed jednym z nich wprawdzie na stole sędziowskim leżały dokumenty mówiące, że Miodek został zarejestrowany przez SB jako jej tajny agent o pseudonimie Jam i wyrejestrowany w 1989, ale nie ma w aktach dowodów, że do tajnej współpracy doszło. Wlepiono więc Braunowi karę grzywny w wysokości 20 tys. zł oraz nakazano ogłoszenie przeprosin w mediach, co mogło kosztować Brauna wielokrotność kwoty grzywny.
Zamiast spełnienia żądań finansowych – prawdopodobnie nieosiągalnych dla reżysera – dzięki strasburskiemu wyrokowi jeszcze coś mu kapnie. Strasburg każe państwu polskiemu zapłacić Braunowi 14 tys. euro odszkodowania i zadośćuczynienia za poniesione szkody i koszty.
Decyzja Trybunału jest przede wszystkim policzkiem dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. W różnych nowinkach obyczajowych i kulturowych, a także ideologicznych, np. gender, co sił gonimy Europę, nie zważając, że dewastuje to polskość, naszą tradycję i kulturę. W innych, rzeczywiście ważnych sprawach, odstajemy od Europy na kilometry, lub jak kto woli, na lata świetlne. Tak jest między innymi jeśli idzie o stan dróg, w czym zajmujemy niechlubne 27 miejsce przed znajdującą się na ostatnim miejscu Rumunią.
Na jakim miejscu znajduje się nasz wymiar sprawiedliwości, nie da się ściśle określić, bo to sprawa niewymierna, ale na pewno kompromitująca. Takie właśnie dalekie od standardów europejskich są nasze sądy, działające często jak w PRL. Również jeśli idzie o interpretację przepisów.
Strasburski Trybunał powiedział jasno – nie ma żadnych wątpliwości, że wyroki polskich sądów stały w sprzeczności z prawem Brauna do publicznej wypowiedzi. Mógłbym wskazać kilku sędziów, którzy powinni jechać Strasburga na kurs dokształcający.
Dziś najkrócej o mojej kandydatce numer 1 na Strasburg. Małgorzacie Moskwie z Rzeszowa. Od kilku lat prowadzi sprawę miejscowego znanego poety i pisarza Wiesława Zielińskiego, oskarżonego przez jednego ze swoich kolegów po piórze, podobnie jak Braun przez prof. Miodka, o naruszenie dobrego imienia Jego nazwisko wymienił Wiesław Zieliński w swojej książce „Bagno”. Znalazł się na liście Zielińskiego wśród kilku innych twórców rzeszowskich, współpracujących z SB. Ale ten jeden postanowił walczyć o honor. Zrobił to pewnie, wiedząc dobrze o zawodowych i moralnych kwalifikacja sędziów oraz ich niechęci do lustracji oraz pogardy do lustrujących. Stanął więc na pewnym gruncie, zaś Zieliński, jak okazało odwrotnie, na bardzo grząskim. Nie pomogło, że sam, dzięki własnemu wysiłkowi dostarcza pani sędzi Moskwie dowody współpracy z SB w latach 80 swego procesowego przeciwnika. Żadne dokumenty nie są w stanie przekonać sędzi Moskwy. Za prawdziwe przyjmuje dzisiejsze słowa agenta. Skazuje za to oskarżanego przez niego pisarza, który odważył się odsłonić gorzką prawdę o czasach zdrady.
Tak więc i Wiesławowi Zielińskiemu pozostał już tylko Trybunał w Strasburgu. Bo że wybierze się tam sędzia Małgorzata Moskwa, trudno liczyć.
————————————————————————————————————
Zapraszamy do odwiedzenia naszego sklepu internetowego, w którym znajdą Państwo szeroką ofertę interesujących wydawnictw oraz unikatowe gadżety portalu wPolityce.pl!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/220873-sedziowie-na-nauke-do-strasburga-nasze-sady-dzialaja-jeszcze-czesto-jak-w-prl