Źle się dzieje w państwie polskim. Co robi rząd, by pomóc polskiej wsi?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

„Źle się dzieje w państwie duńskim” – te słowa Szekspira, pochodzące z „Hamleta”, zdają się coraz bardziej pasować do opisu sytuacji polskiego sektora rolno – spożywczego pod rządami nieudolnej koalicji POPSL.

Poleciały, niestety w dół, ceny rzepaku i wszystkich zbóż /cena np. mokrej kukurydzy, przy mizernych plonach, spowodowanych suszą na znacznym obszarze Polski, nie pokrywa kosztów/. O wyjątkowo niskich cenach warzyw i owoców wiedzą już nie tylko rolnicy, ale nie ma dnia, by nie „trąbiły” o tym media. Analitycy Agencji Rynku Rolnego przewidują, że z cenami w produkcji roślinnej będzie jeszcze gorzej.

Polska - kraj „mlekiem i miodem płynącym”?

Może zatem z produkcji zwierzęcej dochodzą jakieś optymistyczne wieści? Cóż, lepiej to już chyba było. O Polsce przez wieki opowiadano z podziwem, jako o kraju „mlekiem i miodem płynącym”. Zjawisko masowego wymierania pszczół, powodowane m.in. działalnością międzynarodowych koncernów chemicznych oraz niefrasobliwość, czy też głupota rządzących, mogą doprowadzić do tego, że o tych symbolach zamożności i powodzenia będziemy mogli mówić w czasie przeszłym. Szybki spadek cen mleka, z ok. 1.5 – 1.7 do ok. 0.9 zł za litr sypie w gruzy założenia ekonomiczne rolników inwestujących w bydło mleczne. Za kilka miesięcy kończy się kwotowanie mleka, które choć częściowo stabilizowało produkcję. Gospodarstwa mniejsze mogą nie przeżyć tych zmian. Działań ministra rolnictwa, które by wyprzedzały występujące i spodziewane problemy branży mlecznej nie widać.

Czy kwaśnienie mleka powodują krasnoludki, które do niego sikają?

Na rynku trzody, gdzie, do czasu rządów PSL w rolnictwie, byliśmy potęgą, ceny skupu spadły średnio do 4.2 zł za kg żywca, a wspominani już analitycy ARR /chyba wiedzą, co mówią/wieszczą, ze cena płacona rolnikom będzie dalej spadała. „Gwoździem do trumny” sektora trzody chlewnej może być nie tylko wirus Afrykańskiego Pomoru Świń /ASF/, idący od wschodniej granicy, a nieudolność rządu w jego zwalczaniu bije wszelkie rekordy, ale także zakupienie właśnie teraz największych zakładów przerobu mięsa w Polsce, czyli Zakładów Mięsnych Sokołów przez duńskich, nomen omen, producentów świń tj. Danish Crown - spółdzielnię rolników z Dani. Postępujące od kilku lat zwijanie hodowli świń w Polsce, wystąpienie ASF i przejęcie kluczowej przetwórni mięsa przez szukających zbytu na swoje tuczniki Duńczyków jakoś dziwnie się z sobą splata. Można, oczywiście, próbować pokrętnie tłumaczyć, że zbieg okoliczności, że mechanizmy wolnego rynku, że rząd nic nie może itd. itp., ale takie „mądrości” przypominają przekonanie, że kwaśnienie mleka powodują krasnoludki, które do niego sikają, kiedy ludzie nie widzą.

Wincenty Witos przewraca się w grobie

Co zatem robi rząd PO - PSL, w którym rolnictwo i obszary wiejskie oddano w pacht tzw. ludowcom. Nota bene jestem przekonany, że Wincenty Witos, którego kolejną rocznicę śmierci obchodziliśmy 31. października, przewraca się w grobie widząc, jak ci tzw. ludowcy, odwołujący się do spuścizny ruchu ludowego, choć nie mają do tego żadnego moralnego prawa, szkodzą polskiej wsi, a ich minister rolnictwa uważa chłopów za frajerów.

PSL - „ Kumie, chwalą nas. Wy mnie, a ja Was.”

Co więc robi rząd, by pomóc polskiej wsi? Ano rząd koalicyjny przegrywa negocjacje finansowe budżetu UE na lata 2014 -20 i skazuje polskich rolników na gorsze warunki konkurowania na następne 7 lat. Nie potrafi uzyskać rekompensat dla polskich rolników dotkniętych rosyjskim embargiem, a zachęcanie przez Min. Sawickiego polskich ogrodników do składania niewłaściwie wypełnionych wniosków, pachnie na odległość amatorszczyzną lub przekrętem. Zresztą podejrzenia o to drugie pojawiły się i w Komisji Europejskiej, która w listopadzie przysyła specjalną kontrolę do resortu rolnictwa w Warszawie, by sprawdzić, czy nie było tak, że starali się o pomoc wszyscy, a dostali „swoi”. Rozsypują się kolejne rynki rolne, a reakcji władz nie ma, lub pada stwierdzenie o „wolnym rynku”. Ot, taka wersja wiekopomnego wyjaśnienia klasyka /klasyczki?/: „Sorry, taki mamy klimat”. Można skwitować tę sytuację stwierdzeniem: coraz mniej do powiedzenia w Brukseli i, niestety, żadnych pomysłów na narodową politykę rolną.

Acha, zapomniałem o eksporcie. To dobrze, że polska żywność sprzedaje się na świecie, choć głównie decyduje o eksporcie nie jej rozpoznawalność, a niska cena. Gdy jednak dokładniej zerkniemy w to, czym tak chwali się PSL /w myśl powiedzenia: Kumie, chwalą nas. Wy mnie, a ja Was, to widzimy, że jesteśmy wielkim eksporterem kawy, herbaty, cytrusów i bananów. Cóż, powtórzę: Taki mamy klimat.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych