Roman Kluska o swoim aresztowaniu: Mózg rozsadzały mi złe myśli, uratował mnie „Dzienniczek” Faustyny

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Roman Kluska, przedsiębiorca zniszczony przez system III RP, opowiadał o firmie Optimus. Ujawnił również, co umacniało go w jego walce o sprawiedliwość.

Przemawiając na I Ogólnopolskim Forum Chrześcijańskim w Płocku rozpoczął od sukcesu, jaki zanotowała jego firma.

Takich firm jak moja, powstało tysiące, jak grzyby po deszczu. Był przeogromny wyścig

-– przytacza jego słowa Gosc.pl.

Dodaje, że sukces przerósł jego oczekiwania i wymusił podział firmy.

Po paru latach trzy z moich firm stały się liderami w swojej branży. Optimus wchodzi na giełdę WIG 20. To pokazuje, jakie szanse stwarza wolny rynek. Pracuję ciężko sam, sukces jest mój, ale Pan Bóg dba, by sprowadzić mnie na ziemię. Na początku bardzo delikatnie…

— opowiadał Kluska.

Wskazał, że jego problemy rozpoczęły się, gdy sprzedał firmę. Wtedy bowiem oskarżono go o wyłudzenie przez firmę pieniędzy z podatku VAT.

Pani prokurator informuje mnie, że na razie jestem aresztowany na 3 miesiące, a potem na pewno posiedzę dłużej. Na karteluszku, na którym napisano, jakim to jestem przestępcą, czytam: „wprowadzenie w błąd Urzędu Skarbowego, co do miejsca produkowanych komputerów”. Na każdym komputerze, na każdym dokumencie był ten sam adres firmy, więc skąd ten zarzut?

— relacjonował Kluska.

I ciągnął:

Proszę o jednoosobową celę, a dostaję 4-osobową. Czy wyobrażacie sobie to poczucie krzywdy? Ja dobrowolnie zapłaciłem państwu polskiemu ogromną kwotę podatku, a państwo do mnie mówi, że jestem zorganizowanym przestępcą, i że jakieś pieniądze wyłudziłem.

Biznesmen przyznał, że w ówczesnej sytuacji uratował go „Dzienniczek” św. s. Faustyny.

Miałem się w na czym oprzeć. Ja ten „Dzienniczek” znałem niemal na pamięć. To mi pomogło nie dostać paraliżu, czy wylewu. Tam wyczytałem takie słowa Pana Jezusa – „jeśli ty odpowiesz zaufaniem, to Ja biorę marny człowieku twoje problemy na siebie i je rozwiązuję. A Ja mogę wszystko”

— tłumaczył.

Dodał, że „mózg rozsadzały mu złe myśli, ale pamiętał te słowa z ‘Dzienniczka’”.

Wymyśliłem tylko tyle, że będę mówić bez przerwy „Jezu ufam Tobie”, aby nie dopuścić złych myśli, aby spełnić warunek bezwzględnego zaufania

— dodał.

Wyjaśnił, że cała historia sprawiła, że poczuł sam nic może.

Dzisiaj ja mam takie problemy, jak wy wszyscy. Ale wiem, że Bóg mnie kocha, a ja powtarzam: „Jezu, ufam Tobie”. Jeśli mam takiego opiekuna, czy mogę być nieszczęśliwy? Życzę wam, żebyście byli co najmniej tak szczęśliwi jak ja

-– mówił do uczestników forum w Płocku.

Cała relacja na Gosc.pl

wrp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych