Stankiewicz o śmierci Kmiecików: Prawdziwa przyjaźń i szacunek wymaga, by rzetelnie sprawdzić, co się wydarzyło

Fot. PAP/Andrzej Grygiel
Fot. PAP/Andrzej Grygiel

Podziwiam ludzi, którzy już kilka minut po wybuchu gazu, wiedzą, że to jest nieszczęśliwy wypadek

— mówi Ewa Stankiewicz, odnosząc się do burzy, jaką wywołała jej wypowiedź dotycząca śmierci małżeństwa dziennikarzy z Katowic.

CZYTAJ TAKŻE: Co naprawdę powiedziała Ewa Stankiewicz o wybuchu w Katowicach? Wyraźnie ją poniosło, ale też wyraźnie zastrzegała: „dzielę się tylko i wyłącznie pytaniem”

W rozmowie z portalem Stefczyk.info Ewa Stankiewicz przyznaje, że zniesmaczyła ją nagonka, jaka się rozpoczęła po jej felietonie dla Radia Wnet.

Dziennikarze zamiast oburzać się, powinni się tą sprawą zająć. Prawdziwa przyjaźń i szacunek dla tych ludzi wymaga, by rzetelnie sprawdzić, co się wydarzyło w Katowicach. Tego domaga się również powinność dziennikarska

— tłumaczy Stankiewicz.

Dodaje, że w tej sprawie nie powinno się wykluczać niczego.

Możliwe, że ci ludzie zginęli w nieszczęśliwym wypadku. Jednak chciałabym wiedzieć, np. czy oni zginęli w wyniku wybuchu gazu, czy też na przykład zginęli wcześniej, a wybuch był potem. Nie wiem, jak było, ale chcę wiedzieć. I ja właśnie zadawałam pytanie

— wyjaśnia.

Dodaje, że „to, co się w tej sprawie dzieje, jest niewiarygodne”.

Widać ogromną skalę szczucia, to jak fala w wojsku. Fala prewencyjna. Żeby tylko na drugi raz nikt nie zadawał takich pytań. A przecież mam prawo do wątpliwości

— tłumaczy Ewa Stankiewicz.

Cała rozmowa na Stefczyk.info

wrp

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.