Margela Thatchmer, czyli osobowościowa klęska nieurodzaju

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.PAP/Radek Pietruszka
fot.PAP/Radek Pietruszka

Wystąpiły poważne animozje i sprzeczności w ocenie osobowości premier Ewy Kopacz. Okazuje się być osobą bardziej złożoną niż pojedynczy mąż stanu, nawet wybrany z grona tak bezdyskusyjnych postaci, jak Angela Merkel czy Margaret Thatcher.

Tu konieczna dygresja – piszę mąż stanu, bo nie mam pojęcia jak genderowo ująć rodzaj żeński w tym kontekście. Przecież nie żona stanu?! Dama stanu? Kobieta stanu?

Według Grzegorza Schetyny:

specjaliści porównują ją do Angeli Merkel.

A Schetyna jeździ teraz po świecie i rozmawia z poważnymi specjalistami, więc chociaż sam żadnym specjalistą nie jest (chyba że od wewnątrzpartyjnych naparzanek), to przynajmniej wie, co wśród specjalistów piszczy. Z kolei specjalista od marketingu politycznego Norbert Maliszewski dostrzegł w Kopacz cechy Margaret Thatcher. I to zaraz po utworzeniu rządu, więc podobieństwo musiało natychmiast rzucić się na oczy Maliszewskiemu.

Natomiast były premier Jan Krzysztof Bielecki posunął się jeszcze dalej, gdyż ocenił Kopacz jako:

mieszankę pani Merkel i pani Thatcher.

Czyli dwie panie zmieszane (lub wstrząśnięte) i dlatego dałem tytuł tekstu, który jest kombinacja imion oraz nazwisk obu tych pań. Według Bieleckiego tworzą one tę wyborną mieszankę w osobie pani Kopacz.

Trzeba przyznać, że nawet Tusk nie miał takiego charakterologicznego awansu w prorządowych mediach, kiedy zostawał premierem. Nikt go nie porównywał na wyrost ani do Blaira, ani do Reagana, ani nawet do Orbana. Być może Tusk był wówczas „tabula rasa” do tego stopnia, że nie do końca było pewne, co z niego wyrośnie.

Widocznie w przypadku pani Kopacz istnieje pilna konieczność tworzenia tego rodzaju porównań na znanej skądinąd zasadzie: „każdemu to, czego mu najbardziej brakuje”.

Jaki bowiem może być cel zestawienia kilkutygodniowej pani premier do wieloletnich przywódczyń państw-potęg gospodarczych i politycznych w skali światowej? W takim wypadku musi narzucać się hipoteza, że pani Kopacz brakuje cech pań, do których się ją tak nachalnie porównuje.

Margaret Thatcher zyskała przydomek Żelaznej Damy z powodu swojej stanowczości i niezłomności. Według własnych żelaznych zasad prowadziła bowiem swoją politykę. Nikt nie mógł jej zarzucić braku samodzielności, wizji, odwagi, twardości oraz konsekwencji w działaniu. Poza wszystkim promieniowała charyzmą w najlepszym angielskim gatunku.

Angela Merkel z kolei jest niezwykle zręcznym i bezwzględnym politykiem, która wykołowała samego Helmuta Kohla, więc musi być coś na rzeczy. Poza tym jest poukładana w klasycznym niemieckim stylu, swoje robi, mało mówi,  jej dyskrecja jest legendarna. Jest podobnie konsekwentna jak była premier Thatcher i także w iście angielskim stylu opanowana. A także zdeterminowana co do osiągnięcia celów. Inaczej nie dałaby rady udźwignąć rządów nad jedną z potęg gospodarczych świata, nie wspominając o przemożnym wpływie na Unię Europejską.

Jeśli więc uznamy, że natrętne lansowanie kilkutygodniowej premier Kopacz na „męża stanu” odbywa się na zasadzie „każdemu to, czego mu najbardziej brakuje”, to już widzimy dotkliwy brak pewnych niezbędnych cech w osobowości pani premier. Dlatego nie ma potrzeby tych braków pani Kopacz wymieniać, bo zostały przedstawione w sylwetkach pani Merkel i pani Thatcher.

Mamy więc do czynienia z prawdziwą klęską nieurodzaju w osobowości pani Kopacz. I to jest także prawdziwa przyczyna bezczelnego stawiania „Mamuśki Kopacz” w jednym rzędzie  z wyżej wymienionymi „mężami stanu”.

——————————————————————————-

TYLKO MY TO MAMY! Kubek lemingowy wPolityce.pl.

Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy. Kubek o głębokim wnętrzu.

Do nabycia wSklepiku.pl!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych