NASZ NEWS. Peeselowskie władze zwalczają budowę pomnika Żołnierzy Wyklętych! "Usłyszeliśmy, że to ludzie niegodni"

Fot. Ryszard Makowski
Fot. Ryszard Makowski

Do skandalicznej sytuacji doszło w mieście Dobrzyń nad Wisłą. Jak ustalił portal wPolityce.pl, miejscowe władze sprzeciwiają się powstaniu pomnika ku czci Żołnierzy Wyklętych. W rozmowach na ten temat rządzący zachowują się, jakby żyli w głębokiej komunie, a chodziło o pomnik nie dla polskich bohaterów, ale bandytów.

Z inicjatywą upamiętnienia żołnierzy podziemia niepodległościowego wystąpiło Stowarzyszenie Historyczne im. „11 Grupy Operacyjnej NSZ”. Jego wiceprezes Andrzej Przemyłski tłumaczy, że inicjatorzy chcieli zaznaczyć, że na ziemi dobrzyńskiej aktywne było antykomunistyczne podziemie. Rozpoczęto budowę kamienia pamięci.

Na terenie parafii zbudowaliśmy miejsce pamięci w formie kamienia z wyrytymi nazwiskami czterech żołnierzy: Jana Przybyłowskiego ps. „Onufry”, Tadeusza Derkowskiego „Cichy”, Aleksandra Fryczke „Orzeł” i Franciszka Dzięgielewskiego „Dziewanna”. Tych żołnierzy było oczywiście więcej, ale wybraliśmy na początek tych. Oni zostali osądzeni przez sądy komunistyczne i zamordowani. Te cztery postacie staraniem rodzin zostały zrehabilitowane, więc nie ma cienia wątpliwości co do ich postawy i oceny tej postawy. Jest w tej sprawie cała masa publikacji

— mówi portalowi wPolityce.pl Andrzej Przemyłski.

Jednak okazuje się, że w Dobrzyniu nad Wisłą historyczna wiedza nie jest ugruntowana. Władze lokalne, burmistrz, dyrektor szkoły, a także niektórzy z radnych w sposób niezwykle chłodny, czy wręcz wrogi, odnieśli się do pomysłu postawienia pomnika Wyklętym. Organizatorzy wskazują na działania obstrukcyjne.

Co szczególnie szokujące, podczas rozmów z władzami samorządowymi wciąż przewijały się sugestie, że w tej sprawie chodzi o jakieś „bandy” czy „bandytów”.

To nie jest nigdy bezpośrednio adresowane pod kątem tych ludzi, ale taki buduje się kontekst. Czasem jednak było to nachalnie sugerowane

— tłumaczy Przemyłski.

I dodaje, że kolejne ośrodki lokalnej społeczności prezentowały niechętny stosunek do ich inicjatywy.

Liczyliśmy na pomoc władz miasta, w postaci wystawienia orkiestry, pocztów sztandarowych miejscowych instytucji – straży, szkoły. Mieliśmy nadzieję na wsparcie logistyczne, pomoc mistrza ceremonii oraz zaangażowanie domu kultury, w którym chcieliśmy zorganizować naszą wystawę i prelekcję historyka z IPN. Jednak wszystko jest dziś niepewne. Nie wiemy, czy będzie mistrz ceremonii, nie wiemy czy będzie orkiestra. Nie mamy pewności, jak ta uroczystość przebiegnie

— tłumaczy nasz rozmówca, wskazując, że w związku z obstrukcją uroczystość będzie mniej rozbudowana niż chcieli organizatorzy.

Jeszcze bardziej szokująca miała być postawa jednego z radnych, Kazimierza Janeckiego.

Ten Pan mówił nam wprost, że to są ludzie niegodni upamiętnienia. Co my wiemy – mówił, twierdząc, że dokumenty i opracowania historyczne są niewiarygodne, a ważniejsze są przekazy mu znane od rodziny i mieszkańców. Z tych opowieści ma wynikać, że ci Wyklęci są niegodni upamiętnienia. Usłyszeliśmy również pytanie, po co w ogóle przyjechaliśmy do Dobrzynia, bo przecież mogliśmy jechać gdzie indziej

— relacjonuje podejście Janeckiego do sprawy pomnika nasz rozmówca.

Radny miał zapowiedzieć inicjatorom, że zabrania budowy pomnika. Nie zmitygował się nawet, gdy usłyszał, że to znacznie przekracza jego kompetencję oraz, że to nie on decyduje o społecznych inicjatywach.

W czasie tej rozmowy obecny był również dyrektor miejscowego gimnazjum. I on wykazał się zaskakującą logiką. Dariusz Kłobukowski widząc kłótnię organizatorów z radnym Janeckim miał stwierdzić, że sprawa budzi emocje, więc on nie może narażać dzieci na tego typu sytuację, a zatem nie wystawi pocztu sztandarowego na uroczystość.

Argumenty pana dyrektora był kuriozalne. Kładł na jednej szali plotki o bandytach, którzy ukradli pierścionek… To są rzeczy skandaliczne i żenujące, by takich plotek używać jako poważnych argumentów

— tłumaczy nasz rozmówca.

Dodaje, że fakt iż jeden z Wyklętych był nauczycielem nie zmienił stanowiska dyrektora, który miał się nie kryć ze swoją ignorancją.

Inny z naszych rozmówców wskazuje, że w Dobrzyniu wyczuwa się strach przed władzami w związku z odsłonięciem pomnika. Wyczuwa się niepokój przed zaangażowaniem się w uroczystość, która ma mieć miejsce już w niedzielę 19 października. Wiele osób czuje, że pomnik jest niechcianą inicjatywą.

Przemyłski dodaje, że na szczęście pomnik ma stać na terenie parafii.

Władze samorządowe nie musiały wydawać zgody na ten pomnik. Gdyby było inaczej obawiam się, że mielibyśmy kłopot…

— wskazuje.

Andrzej Przemyłski przyznaje, że nie rozumie, dlaczego ta sprawa budzi taki opór.

Nie mam pojęcia o co tu chodzi. To nie pierwsza nasza inicjatywa. Zdarzają się czasem różne sytuację, czasem widać mniejszy entuzjazm, ale tu jest coś zaskakującego. Nie wiem z czego to wynika. Może z biografii tych ludzi i ich życiorysów? Trudno mi powiedzieć. Nastawienie tych panów jest bardzo chłodne

— tłumaczy.

Wskazuje, że jest w stanie zrozumieć, że ktoś personalnie uznaje, że pomnik nie powinien stanąć, ale „używanie tego typu argumentów, że to ludzie niegodni, obnoszenie się ze swoją niewiedzą, jest kuriozalne”.

Ci ludzie wyglądają jakby się zatrzymali w latach 70. jeśli chodzi o informację, wiedzę o tym, co się działo

— kwituje nasz rozmówca.

Niestety burmistrz miasta Dobrzynia, związany z PSL Ryszard Dobieszewski nie był dziś uchwytny dla dziennikarzy. Nie wiadomo, jak odnosi się do tej sprawy.

Wniosek jest jednak smutny - trzeba jeszcze sporo pracy, by prawda o Żołnierzach Niezłomnych stała się powszechna. Także dla rządzących.

Stanisław Żaryn

————————————————————-

Takiej książki jeszcze nie było! „Wilczęta” - Rozmowa z dziećmi Żołnierzy Wyklętych.

Książka zawiera dwanaście rozmów, które autor przeprowadził z synami i córkami żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego po drugiej wojnie światowej.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych