Rokita: Widać, że budżet państwa służy dla celów marketingowych, dla załatwiania świętego spokoju

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jan Rokita w TVN24 zapewnił, że o powrocie do polityki nie myśli. Pytany czy PO nie zgłasza się do niego w obliczu coraz powszechniejszych odejść z polityki Rokita zaznacza:

Ja nie planuję powrotu, ale też mnie nie planują. Sytuacja jest więc krystalicznie czysta. Każdy z przypadków odejść z polityki jest przyczynkiem do debaty i może mieć ciekawe skutki. W obecnej sytuacji zmiana premiera, zwłaszcza, jeśli premier pełni funkcję półkanclerską, skutkuje również zmianą wielu współpracowników szefa rządu. To mnie nie dziwi

— mówił odnosząc się do ostatnich wiadomości o odejściu ze środowiska rządowego Jana Krzysztofa Bieleckiego czy Jacka Rostowskiego.

Pytany na kim może się oprzeć Ewa Kopacz, Jan Rokita wskazuje:

Tusk wyjałowił tę partię straszliwie, on bał się ludzi wybitnych. To była zdaje się jego największa wada, że potrafił dokładać wielu starań, żeby kogoś kto się wybijał ponad przeciętność wyeliminować. Taką miał skłonność, do zarządzania partią w sposób ludzi małych. I dlatego Ewa Kopacz stanęła przed tym problemem, dziedzictwem po poprzedniku. W ekipie Tuska zdarzały się postaci politycznie wybitne, myślę o Sikorskim, który był wybitnym szefem polskiej dyplomacji, czy choćby o Rostowskim, który jest człowiekiem o dużej klasie osobowości i dużych kompetencjach.

Jak widać Jan Rokita może zaskakiwać. Sikorski i Rostowski może być oceniany różnie, ale jako gwiazdy rządu Tuska… Zaskakujące.

Były polityk PO tłumaczy dalej, że „Ewa Kopacz w swoim otoczeniu osób z dużą osobowością i klasą nie odziedziczyła”.

Nie widać żeby je miała. Jednak w jej bliskim kręgu mogą pojawić się politycy nowej generacji, mniej znani, ale z olbrzymimi talentami i umiejętnościami

— przekonywał Rokita.

Dodawał, że „ma na myśli Rafała Trzaskowskiego, który się sprawdził w ministerstwie administracji, a który obecnie przeszedł na stanowisko, na które bardziej pasuje”.

Tusk też miał taką dziwaczną manierę, że nominował ludzi na stanowiska, na które wiedział, że nie bardzo pasują. Tak obsadził Grabarczyka kiedyś, potem Trzaskowskiego. To jest wybijający się polityk, to wybitnie inteligenty człowiek, z olbrzymimi kompetencjami w dziedzinie polityki europejskiej. On ma racjonalne, nie idealistyczne podejście do Unii. To jest polityk z wielką przyszłością, mam nadzieję

— tłumaczył dalej gość TVN24.

Pytany o ocenę expose premier Kopacz wskazał, że zarysowała ona wiele projektów i planów, co w jego ocenie było błędem.

Premier zarysowała kilkadziesiąt różnych przedsięwzięć z dalekosiężną perspektywą. Uważała zdaje się, że ograniczenie się do rzeczy wymiernych do roku 2015 zmarginalizuje jej rolę i pokaże ją jedynie jako administratora. I dlatego zdecydowała się snuć dalekosiężne wizje

— podkreślał.

Pytany o ocenę dotychczasowych działań szefowej rządu Rokit wskazał:

Mam w tej chwili ambiwalentne wrażenie. Podobały mi się jej pierwsze wizyty międzynarodowe. Fakt, że jej wizyta w Berlinie rozpoczęła się od natychmiastowej fundamentalnej rozmowy o tym, co najważniejsze w relacjach polsko-niemieckich, a więc o polityce klimatycznej świadczy o tym, że kobieta zabiera się do spraw poważnych od pierwszego dnia. Nawet ten zabawny obrazek z czerwonego dywanu mi się podobał. On był nawet taki sympatyczny. Nie było w nim nic złego. Był bardzo ciepły, miły i zabawny.

Wiele osób jednak oceniło ten „zabawny” i „sympatyczny” epizod jako sytuację kompromitującą Polskę na arenie międzynarodowej. Ale może zbyt wysoko poprzeczki nie należy wieszać…

Jan Rokita przekonywał również, że widzi niepokojące tendencje w polityce Ewy Kopacz.

Jednak pewne praktyczne rzeczy budzą moje obawy. Zwłaszcza powstający system woluntarystycznego dawania prezentów na prawo i lewo. Zaczęło się od 100 mln dla jednej kopalni. Tylko po to, by mieć święty spokój. Dziś słyszę, że kolejne 100 mln poszło dla Mazowsza, dla Struzika. I nagle się okazało, że osobistą decyzją premier Mazowsze ma dostać kolejne 100 mln. I to na podstawie ustawy, której jeszcze nie ma. (…) Mi chodzi o ten sposób działania. To jest dezynwoltura. Widać, że budżet państwa służy dla celów marketingowych, dla załatwiania świętego spokoju. (…)Na razie dwa tygodnie i dwa razy po 100 mln. Zobaczymy, co będzie dalej, w trzecim tygodniu

— skwitował Rokita.

wrp

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych