„Znów Warszawa”- piszą niemieckie media o porażce mistrzów świata z Polską. Dlaczego „znów Warszawa”? „Suddeutsche Zeitung” przypomina, że ostatni raz drużyna „Jogiego” przegrała w 2012 roku z Włochami. Właśnie na Stadionie Narodowym. Symbol? Niemcy upokorzeni po raz kolejny w Warszawie?
Po zwycięstwie znakomicie grającej Polski nad najlepszą drużyną globu powstała cała masa memów z historycznymi odniesieniami, wpisującymi się w dramatyczną polsko-niemiecką historię. Memy te są tak bardzo niepoprawne politycznie, że w normalnych warunkach (tzn. bez ogólnonarodowego entuzjazmu) zostałyby uznane od razu za przejaw ksenofobii, napuszonej dumy narodowej i może nawet faszyzmu. Ba, od razu kreatywni internauci rzucili się też do obśmiewania Donalda Tuska („Nie tak się umawialiśmy Donald”- mówi Angela Merkel po meczu), rządów PO („Tusk wyjechał, Polska pokonała Niemcy”) czy Ewy Kopacz, choć akurat polska premier po swojej kompromitacji na czerwonym dywanie jest przewrotnie pozytywną bohaterką internatów. Niemniej jednak omawiane memy i komentarze pokazują jedno: w końcu możemy ostro i bezkarnie zakpić z Niemców. W tym kontekście warto zadać sobie pytanie: jak długo kapłani poprawności politycznej będą tolerować „kołtuństwo Polaków?”
Oglądając biało-czerwone barwy powiewające nad stadionami, słuchając ryku dziesiątek tysięcy kibiców śpiewających narodowy hymn i obserwując wsadzone w historyczny kontekst reakcje polskich kibiców na sukces, można zobaczyć ile warte są „postępowe” dogmaty. Dogmaty mówiące o potrzebie porzucenia odczuć patriotycznych na rzecz mitycznych projektów międzynarodowych, czy dogmaty piętnujące jakiekolwiek przejawy uniesień narodowych. Ktoś kiedyś napisał, że włoska flaga jest celebrowana jedynie na meczach piłkarskich. Polska nie jest sztucznie skleconym narodem jak Italia i narodowa duma objawia się u nas również przy innych okazjach. Jednak również u nas to właśnie stadion jest ostatnim miejscem, gdzie barwy narodowe są absolutną świętością. Pod pewnymi względami jesteśmy podobni do Włochów i również często kierujemy się emocjami, a nie rozsądkiem. Nie raz widzieliśmy jak ogólnonarodowa nienawiść zmienia się pod impulsem w miłość, by znów przeobrazić się w nienawiść. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy sukces polskich sportowców, artystów czy polityków pokazują jak bardzo potrzebujemy uznania. I zawsze, gdy ten sukces się pojawia, reakcją na niego jest narodowe uniesienie, które nie raz bolały tzw. salon. Utożsamianie kibiców patriotów z kibolami-bandytami jest tego najlepszym wyrazem.
Już sobie wyobrażam siedzących przed monitorem komputera mądrali z salonowych mediów, oraz napuszonych „europejskimi wartościami” intelektualistów, którzy z niesmakiem patrzą na „ksenofobię” polskich internautów. Ba, ostra satyra z Niemców, która wydaje się być odreagowaniem na europejską dominacje naszych zachodnich sąsiadów, przyprawiona na dodatek historycznymi zaszłościami również musi zapalać im czerwoną lampkę w głowie.
O matko, zaraz ktoś powie o zemście za Powstanie Warszawskie!
— rozważa pewnie przerażony profesor karmiący się hasłem „polskość to nienormalność”.
Na litość Istoty Najwyższej! Najpierw Rosja okazała się być taka jak prawica mówiła, a teraz Polacy pokazują swoją pogardę do Niemców!
— doda jego kolega wychowany na jedynej słusznej gazecie.
Nie zdziwmy się więc jak zobaczymy komentarze nawołujące do skończenia z radością nad pokonaniem Niemców. Może Pan ze szkła, gdzie lemingi się kontaktują ze swoimi przewodnikami duchowymi znów powie o demonach nacjonalizmu?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/217694-gdzie-kaplani-poprawnosci-politycznej-ksenofobia-szaleje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.