Departament obrony USA: „Tarcza nie chroni przed Moskwą. Nie będzie w stanie przechwycić rosyjskich pocisków”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.defense.gov
Fot.defense.gov

„Ochrona przeciwrakietowa ma zabezpieczać przed zagrożeniem z Bliskiego Wschodu. Tak ten system został zaprojektowany, nie służy więc do obrony przeciw rakietom balistycznym krótkiego zasięgu wystrzeliwanym z innych rejonów ani przeciw pociskom typu cruise – mówi Elaine Bunn z Departamentu Obrony USA w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.

Według niej pierwotny plan budowy tarczy antyrakietowej w Europie stworzony za prezydentury George’a W. Busha miał na celu ochronę Stanów Zjednoczonych przed irańskimi pociskami dalekiego zasięgu.

Kiedy obecna administracja objęła władzę, doszła do wniosku, że zagrożenie ze strony irańskich rakiet dalekiego zasięgu nie zwiększa się tak szybko, jak przewidywano, i bardziej niebezpieczne są irańskie rakiety krótkiego i średniego zasięgu. Dlatego też administracja zdecydowała o zmianie systemu obrony na rzecz EPAA (European Phased Adaptive Approach). Zapewnia on lepszą ochronę Europy. Wracanie do pierwotnych planów ochrony przed pociskami dalekiego zasięgu nie jest uzasadnione

—przekonuje Bunn. Jak twierdzi Iran ma „największą liczbę pocisków balistycznych ze wszystkich krajów”.

Jeśli ktoś nie widzi w tym zagrożenia, to jego sprawa, ale NATO zdecydowało, że tym zagrożeniem trzeba się zająć. NATO jest sojuszem, a Polska jest jednym z kluczowych jego członków, więc w mojej opinii podjęła ona słuszną decyzję o tym, żeby stać się częścią tego systemu

—dodaje podsekretarz stanu ds. obrony przeciwrakietowej w departamencie obrony USA. Oraz zaznacza, że poparcie w administracji Baracka Obamy i Kongresie dla fazy trzeciej, czyli powstania bazy w Polsce, jest silne.

Jest ona priorytetem w naszym budżecie. Rok 2018 jest obowiązującą datą i współpracujemy z władzami polskimi tak, aby ten termin został dotrzymany

—mówi. I wyraźnie podkreśla, że tarcza nie jest skierowana przeciwko Rosji, więc także nie ochroni przed atakiem rakietowym ze strony Moskwy.

Jak wiadomo, NATO ustaliło, że ochrona przeciwrakietowa ma zabezpieczać przed zagrożeniem z Bliskiego Wschodu. Tak ten system został zaprojektowany, nie służy więc do obrony przeciw rakietom balistycznym krótkiego zasięgu wystrzeliwanym z innych rejonów ani przeciw pociskom typu cruise

—zaznacza Bunn. Według niej nie oznacza to jednak, że Polska nie jest bezpieczna.

Artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego jest bezwzględnie obowiązujący. Polska jako członek NATO jest objęta jego postanowieniami i to jest jej gwarancja bezpieczeństwa

—przekonuje. W jej opinii pociski antybalistyczne SM-3, które zostaną rozmieszczone w Polsce jako element fazy trzeciej systemu EPAA, nie wychwycą rosyjskich pocisków balistycznych. Ponieważ „technicznie nie nadają się do wychwycenia rosyjskich pocisków krótkiego zasięgu”.

Wiem, że Polska w ramach rozbudowy swoich możliwości obronnych przymierza się do rozwoju własnego systemu antyrakietowego, ale o tę sprawę trzeba zapytać władze polskie

—dodaje, sugerując, że byłoby lepiej gdybyśmy sami zadbali o nasze bezpieczeństwo. W możliwość rosyjskiego ataku nuklearnego na Warszawę czy Wilno, Bunn nie wierzy.

NATO od dawna mierzyło się z takim zagrożeniem i minimalizujemy je poprzez nasze własne siły nuklearne, które stanowią czynnik odstraszający. Najlepszą ochroną przed użyciem broni nuklearnej jest ryzyko odwetu i wynikający z tego rachunek kosztów i zysków. Na atak nuklearny przeciw któremuś ze swoich członków NATO odpowie tym samym

—utrzymuje podsekretarz stanu w departamencie obrony USA.

Ryb, edgp.gazetaprawna.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych