Już dziś można przyjmować zakłady. Stawiam na tezę, że w sprawie sławnych od kilku dni 3 miliardów, niczego więcej się nie dowiemy.
W szczególności nikt nam nie powie głośno i donośnie, że jest to efektem dobrze przemyślanej akcji, fachowo zorganizowanej i jeszcze lepiej wykonanej. Omotanej gęstą i cuchnącą pajęczyną, której jednak nikt nie tknie, bo pająki są sprytne; pociętymi kawałkami swych nici dostały się także do wszelkich niezbędnych do zgubienia śladów miejsc i osób w nich przebywających. Ot, kolejny splot dziwnych okoliczności. Z drobnych niedopatrzeń powstał wielki kłopot, ale trudno tu o jakiś wyrok. Wszak to tylko splot maleńkich niedoskonałości. A te mogą się każdemu przytrafić. Szczególnie osobom tak bardzo zapracowanym na rzecz naszego wspólnego dobra, jak wspaniale dobrana ekipa dziś i wczoraj rządząca. Pot z zapracowanych czół spływa im, niczym splendor dla Tuska na sopockim boisku, a dla Ewy Kopacz tuż po powrocie ze Smoleńska.
Ileż to trzeba było włożyć trudu, by przez tyle lat dojść wreszcie do przełomowego odkrycia w śledztwie zajmującym się zabójstwem najważniejszego policjanta w Polsce? Ale prawda wyszła w końcu na jaw w całej jej banalności. Generała zamordował zwykły, najzwyklejszy złodziej samochodów. W ogóle nie miał pojęcia o tym do kogo należy auto. A potem następne przypadki. Akurat miał przy sobie broń, z której musiał strzelić. Bardzo celnie, choć był tylko zwykłym złodziejaszkiem samochodów. Prze długie lata zestaw durnych przypadków kierował ekipy śledcze, chcące oczywiście pracować najlepiej, jak tylko potrafiły, na ślepe tory, ale nareszcie odkryto sedno tej zbrodni. Cieszmy się.
Tak samo, jak niezbicie udowodniono, że generał Sławomir Petelicki, człowiek odważny ponad wyobraźnie przeciętnego obywatela, popełnił samobójstwo. Po cichutku, w kąciku podziemnego garażu. Tam, gdzie akurat nie sięga ciągle pracująca kamera. W tym garażu jest tylko jeden taki maleńki zaułek. I właśnie tam. To samo Andrzej Lepper, Remigiusz Muś, który wiele widział i słyszał w Smoleńsku i wielu innych Polaków mających wiedzę o dzisiejszych czasach. Polskich „samobójców” z pierwszych stron gazet wystarczyłoby dla całej Europy. Nie zabrakło ich nawet wśród najbliższych współpracowników premiera. Ale nie ma się czym przejmować. Gdybyśmy oddali te śledztwa, tak jak smoleńskie, w godne i jeszcze bardziej wypróbowane ręce, mielibyśmy jeszcze jaśniejszy obraz sytuacji. Tak jak rodzina Anny Politkowskiej, Anatolija Litwinienki i wielu innych. Tam także nagradzają podobnych do Janickiego. Szofera z pozyskanym tytułem generała.
Jak widać, Polska jest w bardzo dobrych rękach i nie należy obrazu fałszować, a rządzących frustrować. Niech trwa ich… No, właśnie. Ich, czy nasza?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/216863-polska-jest-w-dobrych-rekach-i-nie-nalezy-obrazu-falszowac-slyszycie-nieudacznicy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.