PO w pewnym momencie oddaliła się od ludzi, chcemy to naprawić
— powiedziała premier Ewa Kopacz na inauguracyjnej, warszawsko-mazowieckiej konwencji samorządowej swej partii.
O potrzebie „odbudowy społecznego zaufania” mówiła też w exposé, co de facto oznacza przyznanie przez następczynię Donalda Tuska, że jego rząd to zaufanie utracił. Dlaczego je utracił? Tego Kopacz już nie powiedziała. Nic dziwnego, gdyż wtedy jej wystąpienie trwałoby znacznie dłużej niż trzygodzinne przemówienie Tuska sprzed siedmiu lat. Nie mam zamiaru przypominać wszystkich niespełnionych obietnic PO, afer i skandali z tego okresu, ani moskiewskich zapewnień Kopacz po smoleńskiej tragedii. Skoncentruję się na tym, w jaki sposób nowa pani premier chce „odzyskać zaufanie wyborców”.
W tym chwalebnym dziele mają jej pomóc nowe „ministry” i ministrowie, można rzec, wybitne postaci z wybitnym dorobkiem, predystynującym je do kierowania powierzonymi im resortami… „Dajmy im szansę”, prosi premier Kopacz. Pominę nazwiska, wszyscy je już znają. Ciekawi mnie tylko, czy sama dałaby szansę i powierzyła choćby wycięcie ślepej kiszki koledze lekarzowi, który wcześniej nie trzymał nawet skalpela w dłoni…
Jak wieść niesie, w przygotowaniu exposé pani premier miał pomagać nabytek PO Michał Kamiński, ponoć nowy doradca szefowej nowego rządu. To dopiero jest wybór! Wszak ufało mu Narodowe Odrodzenie Polski, Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, komitet wyborczy prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, Akcja Wyborcza Solidarność, Przymierze Prawicy, Prawo i Sprawiedliwość, kancelaria śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Polska jest Najważniejsza, ba, zachwycił się nim sam gen. Augusto Pinochet, któremu Kamiński zawiózł na pocieszenie do aresztu w Wielkiej Brytanii ryngraf z Matką Boską… - to jak mieliby mu nie ufać Polacy? Wprawdzie na europosła go nie wybrali, ale w kraju może się do czegoś przydać…
Nie wiem, czy to jego dziełem są „chipsy”, którymi premier Kopacz poczęstowała wyborców podczas przemówienia programowego, ale - jak mówi ludowe porzekadło - „jak pan, taki kram”. Sprawdzonym wzorem poprzednika, premier zasypała naród własnymi obietnicami: o nowych przedszkolach, o studiach za granicą na koszt państwa, o urlopach dla bezrobotnych, o lepszej opiece socjalnej, o większej liczbie lekarzy specjalistów, których staże będą finansowane z budżetu państwa itp. A wszystko od… 2016r., czyli już po wyborach, które odbędą się w 2015r.
Zmyślne: jeśli PO wygra, zawsze będzie mogła wycofać się z tych zapowiedzi, jak z wielu wcześniejszych obietnic, tłumacząc to jakimiś „przyczynami obiektywnymi”, jeśli przegra, następcy będą mieli do rozbrojenia niezła minę - wtedy będzie można powiedzieć, że odbierają młodym i starym Polkom i Polakom szanse na „lepsze życie”, które PO by im oczywiście zapewniła. Aaa, byłbym zapomniał: naszego ogólnego dobra ma strzec od 2016r. silna, znakomicie uzbrojona armia…
Jak ktoś wyliczył, w ciągu 45 minut sejmowego wystąpienia „sroczka” Kopacz złożyła 30 obietnic. Jak w dziecięcej rymowance: „Temu dała - bo malutki, temu dała - bo znał nutki, temu - by nie umarł z głodu, temu - całkiem bez powodu, a temu nic nie dała, i frrr - poleciała”… Żadnych konkretów, np. co do walki z bezrobociem, co do pobudzenia rozwoju gospodarki i tworzenia nowych miejsc pracy, co m.in. pomogłoby wyhamować emigrację zarobkową młodych Polek i Polaków z kraju, ani słowa o niezbędnej konsolidacji budżetu, o spłacie gigantycznego zadłużenia, które narobiło PO podczas zaledwie siedmiu lat jej rządów w spółce z o.o. z PSL, ani mru-mru o perspektywicznej polityce energetycznej, prócz wymuszonego przez górników napomknięcia o „polskim węglu”, ani mru-mru o polityce podatkowej, o przemysłowej i naukowej innowacyjności, aby Polska przestała być wyrobnikiem i wielkim rynkiem zbytu dla zagranicznych firm, o walce z nepotyzmem, z szarą strefą, że o niezbędnej reformie naszej najgorszej w UE opieki zdrowotnej nie wspomnę.
To bardzo dobrze wróży na przyszłość, ja jestem zbudowany
— podsumował przemówienie następczyni ekspremier Tusk.
Głupio wyszło, zaraz potem w mediach huknęła wiadomość, iż z powodu urzędniczej niefrasobliwości, czy - jak sądzą niektórzy - domniemanego sabotażu, nie opublikowano na czas w dzienniku ustaw postanowienia o opodatkowaniu firm zarejestrowanych w tzw. rajach podatkowych, przez co Polska straci 3,3 mld złotych. Według zapewnień nowej ekipy, sprawę da się jeszcze odkręcić. Tak samo, jak np. odkręca się odrzucone przez unię podania o rekompensaty dla polskich rolników za wyssane z palca straty z powodu rosyjskiego embarga… Kiedy i ile pieniędzy dostaną? Tego nie wie nikt. Wiadomo natomiast, że nie będzie zapowiadanego przez Tuska, rządowego raportu w sprawie afery podsłuchowej, bo - po pierwsze, to była jego obietnica, a Kopacz powiedziała przecież przy mównicy sejmowej: „to ja dziś stoję na czele rządu”, a - po drugie, jej rząd ma się dziś czym zajmować, patrz wyżej.
Nie bójcie się, pójdźcie i pukajcie do drzwi
— zaapelowała premier Kopacz do członków swej partii na spóźnionej inauguracji wyborczej kampanii samorządowej. Doszła bowiem do wniosku, nomen omen, po rozmowie z jakimś „młodym człowiekiem”, który „do tej pory głosował na PO, a teraz nie pójdzie na wybory”, że „ten człowiek się nie zmienił, to PO się zmieniła”. Mnie się jednak zdaje, że PO się nie zmieniła, że jest taka jak była, tylko widać wyborcy PO potrzebowali czasu, aby to dostrzec.
Polacy mają poczuć, że nie muszą rezygnować ze swojej pracy zawodowej, bo znajdą miejsce w żłobku dla swojego dziecka. Nie muszą rezygnować ze swoich ambicji zawodowych czy naukowych wiedząc, że mają w domu starszą mamę, tatę, babcię czy dziadka, bo ci znajdą miejsce w domach dziennego pobytu i będą mieli tam świetną opiekę medyczną
— mówi premier Kopacz, która wierzy, że takie są oczekiwania Polek i Polaków, od noworodków po emerytów, i ,że „to się uda”.
Od wiary są duchowni i kościoły, a społeczne zaufanie to nie guma od majtek, którą można do woli naciągać na partyjne promesy bez pokrycia. Być może, że „to się uda” wierzy Monika Olejnik, która w rozmowie z nową szefową rządu RP nagle zapomniała języka w ustach. Był już w naszej historii taki premier, który też wierzył i oczekiwał zaufania. Nazywał się Mieczysław Rakowski, ostatni sekretarz KC PZPR. Również rządził przez rok. Jego najsłynniejsze zdanie brzmiało: „Sztandar wyprowadzić!”. Że zbyt daleko posunięta analogia? Może. Ja w każdym razie naprawdę wierzę w zdolność kojarzenia przez wyborców…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/216731-piotr-cywinski-kopacz-jak-rakowski-rowniez-chcial-odbudowy-zaufania-i-rowniez-rzadzil-rok-skonczyl-slowami-sztandar-wyprowadzic
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.