Wielodzietność, to wyższa szkoła jazdy. Wymaga świetnej organizacji, morza cierpliwości, kreatywności, by z planu A płynnie przyjść do planu D, a nawet F, rezygnacji ze snu, poczucia humoru, zdolności negocjacyjnych itd. W zamian rodzice dostają morze radości, miłości i uśmiechu na co dzień, trochę niezadowolenia od święta, okraszonego szczyptą buntu raz na jakiś czas. Nikt nie wie tego lepiej niż autorki książki „I co my z tego mamy?” - aktorka Dominika Figurska i dziennikarka Agata Puścikowska.
Ta książka nie jest standardowym wywiadem-rzeką. To zapis rozmowy dwóch fajnych, mądrych babek - mam piątki dzieci (każda), o macierzyństwie, życiu i rodzinie. Czyli o tym, na czym z całą pewnością znają się znakomicie. Czasem jest śmiesznie, czasem wzruszająco, ale gwarantuję, że każda kobieta chociaż raz pomyśli: kurka, też tak miałam. Ja tak pomyślałam nie raz, a wiele razy.
Na przykład w chwili, gdy Agata i Dominika rozmawiają o tym, jak to było, gdy na świecie pojawiło się pierwsze dziecko każdej z nich. Szok, zaskoczenie, zmęczenie, nie tego się spodziewały, inaczej to sobie wyobrażały. Jakbym czytała o sobie. Na reklamach pieluch dla niemowląt różowe bobaski radośnie uśmiechały się do mamuś, a z sufitu leciały białe piórka. Tymczasem ja czułam się, jakby mnie rozjechał czołg, pierworodna wciąż płakała, nie dając sobie wytłumaczyć, że może warto by się przespać, i w dodatku te problemy z karmieniem…
Ze wzruszeniem uśmiechnęłam się także, gdy Dominika Figurska mówi o tym, jak poczuła się dobrze ze swoim macierzyństwem. A było to dopiero po urodzeniu trzeciego dziecka. I tu znów ta miła refleksja. Kurcze, też tak miałam. Gdy urodziła się Hanka, poczułam harmonię, poczułam pewność siebie i spełnienie. Tu mały ukłon w stronę męża, który ze swoim ojcostwem czuł się doskonale od samego początku.
Figurska i Puścikowska mówią też o wychowaniu. W czasach, gdy wszyscy koncentrują się na tym, by dzieci uczyły się angielskiego jeszcze w brzuchu, dzieci często są przemęczane nadmiarem zajęć, w „I co my z tego mamy” czytamy:
Święta Urszula Ledóchowska mówiła: Kto daje dzieciom Boga, ten daje dzieciom wszystko. Kto nie daje Boga, ten nie daje nic. I wierzę w tę maksymę. Przyjmuję ją za własną.
Warto przypomnieć tę maksymę przy okazji Synodu o Rodzinie, który właśnie się rozpoczyna.
Kryzysy w małżeństwie? Kto ich nie przeżywał? Trzeba tylko umieć mądrze z nich wychodzić. Czy można o siebie dbać, mając pięcioro dzieci? Skąd się bierze kryzys męskości? Jak będąc wielodzietną matką nie trafić do Tworek? Na te i tysiące innych pytań szukają odpowiedzi Puścikowska i Figurska. Każda matka odnajdzie siebie w setkach sytuacji, o których mowa w książce. Dlatego taki głos jest tak potrzebny i ważny. Bo pozwala nam, kobietom, poczuć, że jest nas więcej, że nie jesteśmy same. Jest też ważny, bo tak zwane familistki, do których i siebie zaliczam, rzadziej słychać. Głośniejsza, bardziej radykalna jest ta część kobiet, która określa się mianem feministek. W istocie nie zajmują ich niestety realne potrzeby kobiet, a głównie kwestie aborcji i związków partnerskich. Gdzie wtedy jesteśmy my, wielodzietne matki? Tulimy dzieci do snu lub odprowadzamy je do szkoły. Dlatego tak się cieszę, że powstała ta książka. Tak mówi o niej Dominika Figurska w rozmowie ze mną w tygodniku „wSieci”:
Chcemy przełamać fatalny stan, w którym głośna mniejszość kobiet narzuca cichszej większości swój punkt widzenia. Bo wartości, które wyznajemy – szacunek dla życia, rodziny – są bliskie większości Polek. Niezależnie od tego, czy mają pięcioro dzieci, czy jedno dziecko.
Jakież było moje zdumienie, gdy po lekturze książki przeczytałam na pudelku:
Moda na bycie medialną „sexy mamą” nie mija. Zarabianie na macierzyństwie w wersji celebryckiej kusi coraz mniej znane gwiazdy, które liczą, że boom na poradniki podreperuje ich domowe budżety. Teraz do tego grona dołączyła również Dominika Figurska. „Życie na gorąco” wyprodukowało zaś tekst o tym, że Figurska walczy książką z… Muchą. Ktoś, kto napisał te brednie, książki duetu Puścikowska/Figruska nie miał nawet w rękach ani nawet koło niej nie przechodził. Bo to książka mądra, ciepła i głęboka. To nie jest ani poradnik czy vademecum, ani jakaś obowiązująca wykładnia dotycząca życiowych wyborów kobiet. Dlatego nie ma tam gotowych odpowiedzi, jak powinno wyglądać życie każdej z nas. Walczymy w książce z narzucaniem z góry pewnych schematów, polegających choćby na wartościowaniu kobiet ze względu na stosunek do pracy zawodowej czy liczbę dzieci. Sądzę, że jeśli podejmujemy świadomy i wolny wybór, oparty o wartości chrześcijańskie, to każda z kobiet, matek, będzie szczęśliwa, spełniona i zadowolona
— mówiła Agata Puścikowska w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Jednak jad wylewany na Dominikę Figurską na plotkarskich portalach nie dziwi. Aktorka nie kryje się bowiem z przywiązaniem do konserwatywnych wartości, rodziny i Boga. A takiego oszołomstwa postępowy świat nie lubi. Woli gwiazdy chwalące się kolejnymi skrobankami, deklarujące, że im dziecko i mąż do szczęścia nie są potrzebne lub opowiadające o karmieniu psów na srebrnej zastawie.
Co one z tego mają? Przeczytajcie sami.
Czytaj także: Dominika Figurska dla wSieci
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/216392-glos-kobiet-wielodzietnych-slychac-rzadziej-dzieki-tej-ksiazce-zabrzmi-donosniej