Piotr Gursztyn: "Jak można zachwalać nieudane próby kolaboracji z III Rzeszą, a potępiać >>udaną<< kolaborację z komunistami?"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
LUC - Zrozumieć Polskę. materiały prasowe
LUC - Zrozumieć Polskę. materiały prasowe

Rodzi się zapotrzebowanie na prawicę a la Henryk Goryszewski. Hałaśliwą na zewnątrz, ale gotową na wszelkie polityczne i niepolityczne deale. Ta real-prawica potrzebuje zestawu zgrabnych sloganów, a rewizjoniści-realiści właśnie je pracowicie wykuwają

— pisze na swoim blogu w serwisie salon24 Piotr Gursztyn, odnosząc się do tez mówiących o tym, że Polacy powinni w 1939 roku pójść ramię w ramię z Hitlerem, a Powstanie Warszawskie było bezsensowne.

Zdaniem Gursztyna polska historia w ujęciu duetu Zychowicz-Ziemkiewicz sprzyja niektórym ruchom w dzisiejszej polityce.

Rewizjoniści „dekonstruując” narodową historię tworzą podwaliny pod nowy ruch polityczny. Nie są pionierami, więc już teraz wiadomo, co z tego może się urodzić

— pisze publicysta „DoRzeczy”.

O co chodzi?

Nawet łatwo sobie wyobrazić tych, którzy by pierwsi do niej przybieżeli. Byłaby to partia różnych Radków, Romków, Misiów i Kaziów. Żadnych młodych idealistów z Ruchu Narodowego, czy starszych ideologów rozpisujących się o zaletach real-polityki. Romki-Misie-Kazie ograliby ich w try miga, bo znają się na robieniu polityki, a fantasmagorie potrzebne im są tylko jako ściema dla naiwnych wyborców

— czytamy.

Gursztyn przyznaje się również do tego, że zbyt późno zauważył niebezpieczeństwo wynikające z tak daleko idącego rewizjonizmu historycznego.

Jest moim błędem, że tak późno zauważyłem zło wynikające z rewidowania narodowej historii. W rewizji nie było nic złego w czasie, gdy była to debata o błędach i zaniechaniach polskiej przeszłości

— pisze Gursztyn.

I mocno krytykuje rozwiązania, które serwują czytelnikom jego koledzy z redakcji.

Zdarza się, że zniechęcony pacjent idzie do słynnego uzdrowiciela, którego maść z gęsiego gówna i pokrzywy słynie z cudownych skutków. Bo przecież znajomego teścia kuzyna żona ponoć została uratowana, choć lekarze krzyżyk na niej postawili. I tak jest, gdy czytamy o tym, że Hitlera można było ograć, Wielopolski owijał cara wokół palca, a z Powstaniem Warszawskim było tak, że trzeba było schować się i poczekać do 1989 r. Bo przecież wiadomo, że komunizm i tak upadnie

— ocenia.

Zdaniem Gursztyna odcięcie się od polskiej tradycji niepodległościowej to konieczność wymazania z polskiej historii jako wzorców i bohaterów takich postaci jak Józef Piłsudski, Jan Paweł II czy kard. Wyszyński.

Skądinąd warto zauważyć kompletny brak nawiązań rewizjonistów-realistów do tej części polskiej tradycji i świadomości, która wiąże się z wyznawaną przez większość Polaków religią

— pisze.

I stawia szereg celnych pytań:

Jak połączyć cześć dla margrabiego Wielopolskiego z potępieniem Wojciecha Jaruzelskiego? (…) Dlaczego Żołnierze Wyklęci są przykładem realistycznej postawy, a Powstanie Warszawskie nie? Kto miał większe szanse na wygraną: Bór-Komorowski vs. Rohr, czy „Laluś” vs. Chruszczow? Przy czym ja – nie będąc rewizjonistą-realistą – nie nazwę nigdy bohaterskiego, zaszczutego sierżanta Franczaka nieodpowiedzialnym szaleńcem. Jak zachwalać nieudane próby kolaboracji z III Rzeszą, a potępiać „udaną” kolaborację z komunistami?

— puentuje Gursztyn.

Całość artykułu Gursztyna w serwisie Salon24.

svl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych