Wg prof. Płatek homopary rodzą więcej dzieci niż hetero. "Tęczowa Armia" już tego dopilnuje. Tuż po ratyfikacji Konwencji!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Wśród mętnych celów lewicowego rządu Ewy Kopacz jeden priorytet został wyznaczony wyjątkowo czytelnie. Rewolucja kulturowa ma zostać wlana do Polski rwącym strumieniem, a ideologię gender mamy wdychać razem z powietrzem. Małgorzata Fuszara nie wyobraża sobie, by Polska nie ratyfikowała Konwencji Rady Europy ws. przemocy wobec kobiet a Monika Płatek już się szykuje na objęcie stanowiska wiceministra sprawiedliwości. Możemy być pewni, że forsowanie tęczowej sprawiedliwość będzie priorytetem tego rządu.

Konwencja Rady Europy ws. przemocy wobec kobiet ma wywrócić polski ład prawny i moralny. Opiera się na absurdalnych założeniach, według których przemoc jest systemowa, a jej źródłem są rodzina i religia, które utrwalają niższą pozycję kobiet w stosunku do mężczyzn. Małżeństwo i rodzina są wspólnotami opresyjnymi, a tradycyjne wychowanie powiela przemocowe stereotypy. Państwo musi więc zainterweniować i „wykorzeniać” szkodliwe wzorce. Zapisy Konwencji do złudzenia przypominają pisma Marksa i Engelsa, a proponowany w niej obraz rzeczywistości jawi się iście totalitarnie. Konwencja nie rozwiązuje żadnych problemów, a jedynie tworzy nowe. Nie eliminuje przemocy, a wręcz legalizuje przemoc na ogromną skalę. Konwencja ma chronić mniejszości seksualne kosztem ograniczenia wolności obywatelskiej i religijnej większości Polaków.

Według art. 3. Konwencji przemocą jest „KAŻDY akt dyskryminacji, która może prowadzić do psychologicznej szkody lub cierpienia kobiet, w tym również groźby takich aktów”. Artykuł 40. nakazuje uchwalenie przepisów przewidujących odpowiedzialność karną za jakąkolwiek formę niepożądanych zachowań werbalnych, niewerbalnych lub fizycznych o charakterze seksualnym, których celem lub skutkiem jest naruszenie godności osoby. Jednak już artykuł 4 nakazuje, aby przepisy te były ustanawiane ”bez jakiejkolwiek dyskryminacji ze względu zarówno na płeć, płeć społeczno-kulturową, jak i na tożsamość płciową”. Tak oto pod przykrywką zwalczania przemocy wobec kobiet, wprowadzona zostaje szeroka koncepcja płci społeczno-kulturowej, którą można ustalać na żądanie. Nie ma przy tym jasnego katalogu zakazów i nakazów, a otwartą listę można prowadzić w nieskończoność. Dokument używa wielkich kwantyfikatorów, jak „wszyscy”, „wszelkie”, „wszędzie”, „zawsze”, co według prof. Kazimierza Koraba, całkowicie go dyskwalifikuje i sprawia, że jest bublem prawnym.

Minister od równości, Małgorzata Fuszara, chce go jednak wdrożyć za wszelką cenę. Wtóruje jej w tym kandydatka na wiceministra sprawiedliwości, która dała nawet na Facebooku wykład na temat płci.

Istnieje kilka orientacji seksualnych: heteroseksualna, biseksualna, homoseksualna, aseksualna i autoseksualna; wszystkie równie „normalne” i wszystkie równo występujące w przyrodzie. I jedyne co wyróżnia heteroseksualną to fakt, że jest najliczniejsza. A dwie ostatnie, że są najrzadsze

— twierdzi Monika Płatek.

Jeśli prof. Płatek zasiądzie w resorcie sprawiedliwości, z pewnością dołoży wszelkich starań, by rozprawić się z Kościołem, o którym wyraża się pogardliwie i wrogo. Bez wątpienia przyłoży się też do poszerzenia praw osób homoseksualnych, bo – jak wynika z jej wystąpień – są bardziej zasłużone dla społeczeństwa, niż małżeństwa heteroseksualne. Na jednej z konferencji zapewniała, że

w związkach jednopłciowych rodzi się tyle samo dzieci, a często więcej, niż w związkach różnopłciowych.

Skoro już wiemy jaka ideologia będzie wdrażana we wszystkie płaszczyzny życia społeczno-politycznego, także na wszystkich szczeblach edukacji, do czego zobowiąże nas artykuł 14. Konwencji, przyjmijmy do wiadomości, że zmiana wzorców społeczno-kulturowych będzie wdrażana bezceremonialnie. W artykule 12. czytamy:

Strony stosują konieczne środki, aby promować zmiany w społecznych i kulturowych wzorach zachowań kobiet i mężczyzn, w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk opartych na pojęciu niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn.

Na próżno szukać w dokumencie definicji stereotypu. Wiadomo jedynie, że będzie on w „wykorzeniany” na szeroką skalę. Rodzice będą więc musieli zrobić solidny rachunek sumienia. Może się okazać, że uczenie córki szydełkowania jest powielaniem niebezpiecznego przemocowego stereotypu gospodyni domowej.

Konwencja nie pozostawia także złudzeń co do roli religii w procesie wychowawczym. Zarówno tradycja, zwyczaje, jak i religia przedstawione są w kategorii zagrożenia. Zwolenników ratyfikacji nie razi fakt, że prezentowane przez nich stanowisko jest ewidentnie sprzeczne z Konstytucją Rzeczpospolitej, która z szacunkiem odwołuje się do tradycji, dorobku minionych pokoleń, a także do religii, zapewnia wolność wyznania oraz gwarantuje rodzicom prawo do wychowania dzieci w zgodzie z ich przekonaniami (Art. 48 Konstytucji RP), w tym także religijnymi (Art. 53 pkt 3 Konstytucji RP). Z kolei w artykule 12. pkt 5. Konwencji czytamy:

Strony gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. „honor” nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych zakresem niniejszej Konwencji.

Stereotypy mają więc być wykorzeniane mocą prawa w trybie pilnym. Kto będzie je definiował? Ustalaniem nowych norm zajmie się międzynarodowe ciało GREVIO, które ma nadzorować proces wdrożeniowy konwencji. W praktyce sprowadzi się to do tego, że definiowaniem stereotypów z polskiej tradycji, kultury i obyczajowości zajęłoby się kilkunastoosobowe ciało ekspertów do spraw równości z różnych krajów Europy. Tym z kolei materiałów będą dostarczać organizacje LGBTQ, które już ochoczo zacierają ręce do walki z homofobią.

W Kielcach ruszyła już nawet „Tęczowa Armia”, mająca wspierać i promować kulturę LGBT. Trzeba przyznać, że jest moc!

Choć wygląda to kuriozalnie, niebawem może się okazać, że żołnierze tęczowej armii zapukają do naszych drzwi, by skontrolować obywatelsko-wychowawcze standardy. Wszystko wskazuje na to, że ratyfikacja Konwencji Rady Europy ws. przemocy wobec kobiet to jedna z wielu kart przetargowych, jakie Donald Tusk złożył na ołtarzu swojego „królowania” w Radzie Europy. Oprócz poświęcenia spraw socjalnych miliona Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, wprowadzenia Polski do strefy euro, obiecał też prawdopodobnie wyczyszczenie Polski z homofobii za pomocą Konwencji. Kolejne podejście do ratyfikacji za dwa tygodnie. Miejmy nadzieję, że Parlament oprzytomnieje i skieruje projekt tam, gdzie jego miejsce. Najwyższy czas, by nadużywana przy projektach obywatelskich spłuczka sejmowa zadziała wreszcie na rzecz Polaków.


Polecamy wSklepiku.pl książkę naszej publicystki Marzeny Nykiel „Pułapka Gender. Karły kontra orły, czyli wojna cywilizacji”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych