Degrengolada – tak jednym słowem można określić dorobek rządu PO-PSL

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

Koalicjanci PO-PSL potrafią rządzić i dzielić, karać i nagradzać. Kto tego sobie jeszcze nie uświadomił, niech zajrzy do zapisów ich „prywatnych rozmów”.

Nie, nie będę pisał o skandalicznym powołaniu Igora Ostachowicza przez ministra skarbu do zarządu Orlenu, gdzie w nagrodę za lata służby u Donalda Tuska miał zarabiać piętnaście razy więcej niż w randze sekretarza stanu u byłego już premiera.

**Nie będę też wywodził o półmilionowej odprawie z PKP dla Marii Wasiak, nowej minister infrastruktury i rozwoju, za wieloletnią pomoc w doprowadzeniu kolei do takiego stanu, w jakim jest - jaką miała otrzymać. Nie będę też wracał do tak zaufanych i zasłużonych postaci jak np. zegarmistrz światła purpurowy Sławomir Nowak, były minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej, który miał oddać mandat poselski, ale tak zżył się z Sejmem, że nie potrafi. Nie będę przypominał innych, pozostałych zasłużonych, bo po prostu zbiera mi się na wymioty…

Degrengolada - tak jednym słowem można określić dorobek rządu PO-PSL po siedmiu latach sprawowania władzy. Król jest nagi. Ale król chciałby jeszcze trochę porządzić. Tyle jest przecież jeszcze do zrobienia. Na przykład, otwarcie gazoportu w Świnoujściu. Opóźnione, bo opóźnione, ale będzie feta, będą zdjęcia w telewizji i prasie, będą rozmowy u Tomasza Lisa czy u Moniki Olejnik, będzie sposobność do powtórzenia pisowskim jęczyduszom po raz enty, „a co wyście zrobili przez dwa lata waszych rządów?”

Że miał być podatek liniowy? Tylko tępacy nie pojmują, że PO chciała, lecz nie mogła, bo musiała przeprowadzić nasz kraj przez lata kryzysu wokół. Ale, jeśli wyborcy dadzą jej porządzić przez następna kadencję, można będzie do tematu wrócić i obniżyć co nieco tu i ówdzie. Komu i co? Top jeszcze się zobaczy. Albo sprawa obiecywanego przed wyborami w 2007r. zniesienia immunitetu świętych krów. Wola była, możliwości nie było, bo wtedy dopiero PiS sparaliżowałby prace rządu i Sejmu. Ale i do tej sprawy można będzie wrócić, najpierw jednak trzeba rozliczyć tego Antoniego Macierewicza za gnębienie zasłużonych w budowie współpracy wywiadowczej i nierozerwalnej przyjaźni polsko-radzieckiej. I innych pociągnąć do odpowiedzialności za demontaż naszego państwa prawa przez PiS w latach 2005-2007…

To trzeba ludziom przypominać! Że tylko dzięki hasłu „zabierz babci dowód” pisowscy katole nie zdołali nabruździć na naszej zielonej wyspie, na której wszystko dziś kwitnie. I ludzie zarabiają więcej, patrz Ostachowicz, Wasiak i inni, że o cenionym w Europie Tusku nie wspomnę. Czyż to nie dowód, że Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej? A kto załatwił pieniądze w Brukseli na nasz rozwój? Że się Polsce w UE należały jak psu miska? Bzdura! Ciekawe ile by wywalczył „Jaro” Kaczyński, gdyby w 2007 nie stracił władzy - guzik z pętelką by dostał, każdy, kto go zna, wie, że np. z powodu wyprzedaży ziemi cudzoziemcom za pośrednictwem tzw. słupów zrobiłby aferę we wspólnocie na cztery fajerki… Złamanego centa by nam nie dała!

Na szczęście, PO miała tyle siły, by to wszystko utrzymać w kupie. Rzeczpospolita rozkwita, a i w świecie nas szanują. Pani premier Ewa Kopacz już dowiodła, że wie jak kontynuować dzieło poprzednika, dość wspomnieć jej odważną wizytę na placu Niebiańskiego Spokoju w rocznicę trwałego uspokojenia przez władze Kraju Środka zbuntowanych Chińczyków. Dla przypomnienia, cel wyjazdu wówczas pani marszałek brzmiał: „Wymiana doświadczeń z Chinami w dziedzinie budowy państwa prawa i społeczeństwa obywatelskiego”.

Politycy PO wiedzą, czego chcą i potrafią być twardzi. Ludowcy zresztą też. Jak były wicepremier Waldemar Pawlak, który twardo wywalczył z Rosjanami najwyższe ceny gazu w Europie. Tylko ta unia przyczepiła się do zawartej przez niego umowy i narobiła kwasu w polsko-rosyjskim procesie pojednania.

Koalicjanci PO-PSL potrafią rządzić i dzielić, karać i nagradzać. Kto tego sobie jeszcze nie uświadomił, niech zajrzy do zapisów ich „prywatnych rozmów”. Były minister rolnictwa Marek Sawicki wypadł z obiegu po ujawnieniu zapisu rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina i byłego prezesa Agencji Rynku Rolnego Władysława Łukasika o nepotyzmie i nadużyciach działaczy PSL związanych z Ministerstwem Rolnictwa, lecz zrozumiał swój błąd, wrócił do łask i znów jest ministrem rolnictwa i rozwoju wsi. Albo ostatnia afera podsłuchowa „obcego wywiadu”… - nagrania były nielegalne, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, na ich podstawie można być pewnym, że twardy szef naszego MSZ Radosław Sikorski, pasowany na marszałka Sejmu prędzej kogoś „zaje…” niż odpuści.

I takich ludzi nam trzeba! Na takich ludzi Polska liczy, na takich może opierać swą przyszłość! A, że mnie się zbiera na wymioty? Że pluję coś o degrengoladzie, zamiast sławić imię pana premiera i jego następczyni? Bo ja niedzisiejszy jakiś jestem i niczego nie rozumiem…

——————————————————————————————————-

Dobra lektura na weekend!

E - wydanie tygodnika „wSieci”- to wygodna forma czytania bez wychodzenia z domu, na monitorze własnego komputera. Dostępne są zarówno wydania aktualne jak i archiwalne.

Wejdź na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html i wybierz jedną z trzech wygodnych opcji zakupu.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych