Szczerski: Trzeba dostawić polskie krzesło do stołu decyzyjnego! NASZ WYWIAD

wPolityce.pl: Dymisja Donalda Tuska zamyka pewien etap w polskiej polityce. Jak, w dużym skrócie, ocenia pan te niespełna siedem lat?

Krzysztof Szczerski, poseł PiS: Żegnam premiera Tuska bez żalu - był po prostu złym premierem. Dostał do dyspozycji istotne, duże państwo i zaradnych przedsiębiorców i obywateli, a nie skorzystał z tych atutów nawet w małej części. Wręcz odwrotnie - wieloma decyzjami zwiększył problemy Polaków. Wystarczy wspomnieć o ponad 2 mln ludzi, którzy wyjechali za pracą, ale także z powodu złego stanu polskiego państwa. Zadłużenie, emigracja i wiele innych czynników - to pokazuje, jak Tusk zmarnował potencjał polskiego społeczeństwa. Nawet jeśli Tusk wyjedzie z Polski, to pozostaną i problemy, i odpowiedzialność, z której w żadnej mierze nie zwolni go Bruksela.

O złych rzeczach wobec premiera może pan mówić jako przedstawiciel opozycji bardzo długo. Ale czy znalazłby pan jedną dobrą kwestię tych siedmiu lat?

Paradoksalnie dobre rzeczy wynikały… z zaniechań i hamulców, jakie miały miejsce przy okazji jego decyzji. Dla przykładu: dobrą decyzją było zaniechanie pomysłu szybkiego wejścia do strefy euro, o czym mówił bardzo twardo na początku kadencji i podawał konkretne daty… Na szczęście ten scenariusz się nie zrealizował.

Zostawmy Donalda Tuska i przenieśmy się na bliższy panu grunt polityki zagranicznej - czy minister Sikorski pozostanie na swoim stanowisku?

Nie jest to pewne - i to nie z powodu konfliktu z prezydentem Komorowskim, ale personalnej niekompatybilności ministra z nową premier.

Na czym ma ona polegać?

Wszyscy wiemy, że minister Sikorski ma trudny charakter, a w kuluarach mówi się, że nie bardzo może on sobie poradzić z faktem, że będzie musiał być mieć szefa-kobietę. To pewna obawa w nowym układzie rządowym - scenariusz, w którym minister Sikorski idzie własną ścieżką i nie utrzymuje dyscypliny w ramach obozu rządowego, jest realny i tego boją się w Platformie. Z tego co wiem, dyskusja trwa.

A czy wymiana kluczowego ministra rządu - zwłaszcza w perspektywie wojny na Ukrainie i podejmowanych ustaleń na szczytach UE i NATO - po prostu nie zaszkodzi Polsce?

Zgoda, tylko, że to, co dzieje się na wschodzie jest między innymi efektem polityki Radosława Sikorskiego i Donalda Tuska. Sikorski mówi dziś to, czemu przeczył przez ostatnie lata. Miał dwa wektory swojej polityki: postawienie na Niemcy jako gwaranta polskiego bezpieczeństwa i rozwoju oraz stwierdzenie, że Rosja może być gwarantem stabilności. Oba te wektory upadły. Jeśli pan spojrzy na tzw. trójkąt królewiecki - coś, czym najbardziej chwali się minister Sikorski - to zobaczy pan, że obaj ci partnerzy zawiedli. Szczyt NATO i konkretne decyzje kanclerz Merkel pokazują, że Niemcy są w stanie poświęcić bezpieczeństwo Polski w imię dobrych relacji z Rosją. A o Rosji nie musimy nawet mówić. To całkowicie błędna kalkulacja. Dlatego wymiana ministra w niczym tu nie zaszkodzi, bo sytuacja jest zła m.in. właśnie z powodu tego ministra.

A czy obóz rządowy ma dobrego następcę dla Sikorskiego? Mówi się o Pawle Zalewskim.

Nie chcę mówić o personaliach, ale konieczna jest zmiana tej polityki. Jeśli minister Sikorski jest w stanie zanegować swoją politykę, to można dać mu rok szansy na zmianę kursu i pewną rehabilitację. Myślę jednak, że do tego nie dojdzie.

Pytanie jednak brzmi, czy ministrowi z PiS udałoby się w obecnych warunkach wylicytować więcej, choćby na wspomnianym przez pana szczycie NATO? Postawienie się ostrzej przyniosłoby więcej konkretnych rezultatów?

To nieuczciwe postawienie sprawy. Mówiąc obrazowo: dawno skręciliśmy na zły zjazd z autostrady, a pyta pan, jak kierowałbym na autostradzie… Polityka zagraniczna przypomina trochę kierowanie dużym statkiem - tutaj nie wykonuje się gwałtownych ruchów. Dlatego zmiana, która powinna nastąpić, a którą gwarantują rządy Prawa i Sprawiedliwości, nie będzie gwałtowna - na dziś nie wymusimy na naszych partnerach więcej, skoro nie było to stawiane jako problem przez lata. Należy krok po kroku tę politykę przestawiać na inne tory. Szczyt w Newport pewnie niczym innym się nie mógł zakończyć, ale to nie oznacza, że gdyby prowadzić inną politykę przez ostatnie 3-4 lata, to efekty nie mogłyby być inne.

Zwracam uwagę na jedno: dziś często powtarza się tezę, że nikt nie przewidział tego, co zrobi Władimir Putin. A wystarczy przeczytać analizy BBN za czasów Lecha Kaczyńskiego, by zobaczyć, że alarm podnoszony był już wtedy. Ale wówczas określało się te tezy jako rusofobię i wariactwo. Te dokumenty były i są, a nikt nie skorzystał z tej wiedzy tylko z powodu politycznego zacietrzewienia. Nie jest tak, że nie mogło być inaczej.

Jak z tej wiedzy należało skorzystać?

Przede wszystkim należało konsekwentnie przekonywać naszych partnerów - biorąc na przykład argument z Gruzji - że nie możemy być członkiem NATO drugiej kategorii, że powinniśmy być równoprawnym sojusznikiem, że Rosja to realne zagrożenie.

Zna pan odpowiedź rządu na takie argumenty: Zachód nie chciał słuchać, więc to by nic nie dało, a my nie mogliśmy grać rusofobów.

Ale minister Sikorski nigdy nie próbował tego mówić naszym partnerom! Polska powinna wykazać też większą inicjatywę w sprawie Ukrainy. Fakt, że na szczycie w Newport - na spotkaniu Poroszenki z sojusznikami, które dotyczyło Ukrainy, nie było przedstawicieli Polski! Jestem stanie zaakceptować, że nie było nas na spotkaniach w tzw. formule normandzkiej, ale mamy szczyt NATO, gdzie najważniejsi politycy świata rozmawiają o sprawie Ukrainy i rosyjskiej agresji, a nas tam nie ma! Polska nie uczestniczy dziś w decyzjach na temat przyszłości Ukrainy. Trzeba dostawić polskie krzesło do tego stołu. Warszawa powinna być ośrodkiem, który przedstawi zachodni plan pokojowy dla Ukrainy. Do tej pory jedynym planem „pokojowym” jest ten separatystyczno-rosyjski. A przecież pokój może i powinna zagwarantować Unia Europejska. Musimy mieć sygnał z Zachodu, który twardo postawi sprawę egzekwowania prawa międzynarodowego.

Czy jest to możliwe?

Ktoś musi postawić ten problem na stole. Jeśli złapiemy się w pułapkę, że w sprawie Ukrainy możemy tylko reagować działaniami wojennymi, to ze strony zachodnich społeczeństw będziemy mieli duży opór.

Zwłaszcza, jeśli miałoby to wymagać zaangażowania militarnego na rzecz Ukrainy.

Właśnie. Dlatego Zachód powinien postawić warunki pokojowe, ale w ramach cywilizowanego scenariusza. Trzeba wyraźnie powiedzieć Rosji, że jedyną drogą do odnowienia relacji jest powrót do przestrzegania międzynarodowego. Tymczasem co ma miejsce na Zachodzie? O wojnie nikt nie mówi, a po drugie Zachód desperacko próbuje znaleźć argument do powrotu normalnych relacji, mimo złamania kolejnych punktów prawa międzynarodowego.

Mówi pan o konieczności podjęcia przez Polskę większej inicjatywy w sprawie Rosji. Donald Tusk odwraca jednak problem i mówi: to bajania tych, którzy naczytali się powieści romantycznych. Logika obozu rządowego jest taka: przesadne angażowanie się dziś po stronie Ukrainy, stanięcie na czele „krucjaty” spowoduje, że  za rok-dwa Zachód nas wypchnie, a Rosja zaostrzy tylko zaostrzy apetyt.

To pewnego rodzaju blokady mentalne, których ja nie mogę zrozumieć. Myślenie w kategoriach wyobrażeniowych i asocjacji literackich pokazuje, że nie mamy do czynienia z poważną analizą. Poza tym proszę zwrócić uwagę, że ta logika przeczy temu, co mówi Radosław Sikorski. Widzę u niego dużą blokadę strachu przed tym, że Zachód nas wypchnie i zepchnie. On nie wierzy w silną pozycję Polski, o której mówi, jakby ciągle stąpał po kruchym lodzie. Gdyby - jak przekonuje szef MSZ - Polsce dzięki polityce Platformy udało się stworzyć silne partnerstwo z Niemcami, to dlaczego mamy się bać własnej polityki? Może po prostu trzeba otwarcie powiedzieć, że po siedmiu latach polityki duetu Tusk-Sikorski jesteśmy bezpieczni tylko z łaski kanclerz Merkel, która w każdej chwili może rzucić nas na pożarcie rosyjskiego niedźwiedziowi?

Rozmawiał Marcin Fijołek

——————————————————————————————————-

Dobra lektura na weekend!

E - wydanie tygodnika „wSieci”- to wygodna forma czytania bez wychodzenia z domu, na monitorze własnego komputera. Dostępne są zarówno wydania aktualne jak i archiwalne.

Wejdź na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html i wybierz jedną z trzech wygodnych opcji zakupu.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych