Żarty się skończyły, zaczynają się schody
— mawiał gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski (choć pierwszy był napoleoński generał Antoni Karol Ludwik de Lassalle).
Te słowa powinna wywiesić w swoim gabinecie Ewa Kopacz. Dla niej skończyły się żarty, bo została namaszczona na następczynię Donalda Tuska. Problemem jest to, że sama Ewa Kopacz nie zdaje sobie z tego sprawy albo zdaje w minimalnym stopniu. Klakierzy w PO już podczas zebrania zarządu partii, gdy Donald Tusk wytypował ja na swoją następczynię, zalali ją cysternami pochlebstw i wazeliny, przez co mogła uwierzyć, że jest tym, kim nie jest.
Ewa Kopacz od kilkunastu lat jest aktywna w polskiej polityce, lecz mało jest osób z takim stażem i na tak wysokich stanowiskach jak ona, które tak bardzo polityki by nie rozumiały jak jest w jej wypadku. Po prostu Ewa Kopacz samodzielnie w polityce nie funkcjonowała nigdy. I właściwie nigdy jej decyzje nie były ostateczne. Zawsze ktoś ją korygował, akceptował, naprowadzał, blokował czy dawał zielone światło. A na poziomie metapolityki Ewa Kopacz nie istnieje w ogóle, chyba że za metapolitykę uznawać refleksje na poziomie przeciętnego oglądacza telewizji.
Premier dużego europejskiego państwa położonego na wschodniej granicy Unii Europejskiej w czasie, gdy ta granica jest w zasadzie frontem, powinien być osobą, która dobrze zna się na polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa. I nie tylko się zna, ale też potrafi podejmować trafne, odważne decyzje, wchodzić w gry z bardzo przebiegłym przeciwnikiem, inspirować działania mające rozległe skutki w odległym czasie. Jednocześnie taka osoba nie powinna dawać się rozgrywać, zastraszać, oszukiwać czy rozstrajać nerwowo. Ewa Kopacz przez kilkanaście lat funkcjonowania w „dorosłej” polityce nie pokazała ani jednej z tych cech.
Trzeba mieć świadomość, że tajne służby innych państw, a już szczególnie rosyjskie tworzą bardzo rozbudowane i wszechstronne dossier osób, które obejmują w Polsce funkcje prezydenta, premiera, szefa MSZ czy ministra obrony. W ich raportach i wnioskach praktycznych poza hakami są uwzględnione wszelkie słabości, nawyki, wady charakteru, sposoby reagowania na trudne sytuacje, podatność na stres, odporność na pochlebstwa z jednej strony i chamstwo z drugiej czy nawet sposób codziennego funkcjonowania, np. czy ktoś się spóźnia i z jakiego powodu, czy traci koncentrację i po ilu godzinach, czy potrafi blefować, jak traktuje podpowiedzi doradców itp. Podczas rozmów czy negocjacji międzypaństwowych te informacje są bardzo precyzyjnie i na zimno wykorzystywane, także przez polityków z państw zaprzyjaźnionych.
Ewa Kopacz o polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa nie wie nic i to jest bardzo poważny problem. Nic nie wie też o gospodarce, a ta jest w niebezpiecznych i niepewnych czasach równie ważna jako narzędzie polityki bezpieczeństwa jak wojsko, dyplomacja czy tajne służby. Oczywiście premier może się otoczyć wielkim zespołem doradców, którzy będą jego mózgiem, ale doradcy nie zastąpią go/jej w podejmowaniu decyzji. Premier musi być na tyle kompetentny w kluczowych dla państwa sprawach, żeby podejmować decyzje i trzymać się ich realizacji albo w miarę szybko potrafić się z nich wycofać. W czasach spokojnych braki w tym względzie nie są dla państwa bardzo niebezpieczne i jest czas, żeby przy pomocy doradców skorygować błędne decyzje. W czasach niespokojnych zwykle nie ma na to czasu, a błędy albo chwiejność i niezdecydowanie mają katastrofalne skutki.
Ktoś może powiedzieć, że Ewa Kopacz da sobie radę, skoro dali sobie radę np. Hanna Suchocka czy Kazimierz Marcinkiewicz. Tyle że Suchocka była szefową rządu w czasach, gdy wszyscy się dopiero uczyli sprawowania władzy (1992-1993) i wiele decyzji podejmowano kolegialnie albo metodą prób i błędów. A sytuacja zewnętrzna była w miarę stabilna, bo wszyscy sąsiedzi byli zajęci urządzaniem nowego porządku po upadku komunizmu, więc błędne decyzje, których było wiele, nie były bardzo niebezpieczne. Z kolei Kazimierz Marcinkiewicz (2005-2006) miał w zasadzie wolność pajacowania i uprawiania pop-polityki, a w sprawach zasadniczych był mocno kontrolowany przez Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Donald Tusk też oczywiście będzie chciał Ewę Kopacz kontrolować, ale z Brukseli nie będzie to takie proste, a poza tym z tamtejszej perspektywy polskie sprawy wyglądają jednak inaczej niż z Warszawy i nie da się wszystkiego załatwiać przez telefon i Internet.
Wbrew temu, co sądzą i mówią Donald Tusk oraz politycy PO, Ewa Kopacz nie jest przygotowana do rządzenia, bo była ministrem, marszałkiem Sejmu i wiceprzewodniczącą partii. Ewa Kopacz jest w polskiej polityce swego rodzaju Kasparem Hauserem, (tajemniczy chłopiec bez tożsamości, który w 1826 r. pojawił się w Norymberdze), czyli białą kartą i absolutną niewiadomą. Jest znana, bo od kilkunastu lat jest aktywna w polskiej polityce, co nijak się ma do politycznego doświadczenia i politycznych umiejętności. A ponieważ przez te kilkanaście lat Ewa Kopacz skrzętnie ukrywała swoje polityczne kompetencje, nie ma żadnego dowodu, że one w ogóle istnieją.
————————————————————————————————————-
Czytaj także w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”: Raport specjalny - Polska bez Tuska.
Tygodnik dostępny jest w formatach EPUB, MOBI i PDF, które dopasowują się do urządzeń takich jak telefony, tablety i czytniki e-booków. Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/212866-ewa-kopacz-samodzielnie-w-polityce-nie-funkcjonowala-nigdy-i-jej-nie-rozumie