Nie widzę możliwości, by Polska mogła zyskać na tym, że Tusk zdobył stanowisko w Brukseli – mówi Bronisław Wildstein, publicysta i współwłaściciel Telewizji Republika w rozmowie z Super Expressem.
Bronisław Wildstein nie dostrzega żadnych pozytywnych aspektów nominacji polskiego premiera na szefa Rady Europejskiej. Nie uważa też jej za szczególnie znaczącą
Czy któryś z przywódców krajów Unii, nawet nie najważniejszych, zdecydowałby się zostawić swoje rządy na rzecz funkcji reprezentacyjnej w Brukseli? Pani premier Danii powiedziała, że ma u siebie dużo do zrobienia i nie zostawi tego na rzecz tej funkcji reprezentacyjnej.
– przypomina.
Ta funkcja nie ma żadnego znaczenia.
—dodaje i podkreśla, że główną promotorką Tuska była kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Jak twierdzi ceną za wybór Tuska była zgoda Tuska na zmianę prawa emigracyjnego Unii.
„Daily Mirror” napisał, że Tusk wyraził zgodę na traktowanie Polaków na Wyspach jako obywateli drugiej kategorii. Zobaczymy. W każdym razie został wynagrodzony przez szefów największych państw
—dowodzi publicysta. Jego zdaniem wybór polskiego premiera wiązał się też z jego spolegliwością.
Chodzi o to, żeby mieć człowieka, który nie będzie im przeszkadzał
—uważa Wildstein.
To jego zdaniem także nagroda za to:
że nie sprawiał kłopotów i za to, że jak sam mówił, płynął w głównym nurcie, który wyznaczali inni. Za to, że nigdy nie przeciwstawił się decyzjom możnych, nawet jeśli było one niekorzystne dla Polski.
Wildstein przyznaje, że wszystko wskazuje iż następczynią Tuska zostanie Ewa Kopacz. A ta zasłynęła w polskiej polityce z publicznie wygłaszanych kłamstw.
Ilość kłamstw, które wypowiedziała w sprawach fundamentalnych, powinna ją dyskwalifikować. I nie, żeby pozbawić ją awansów, ale by zupełnie odeszła z życia publicznego
—podkreśla Wildstein. Jego zdaniem faworytka Tuska absolutnie nie nadaje się na szefa rządu.
Nie powinna być marszałkiem Sejmu! Nie powinna w ogóle funkcjonować w polityce! A żeby być premierem, to już w ogóle.
Rozmówca SE przypomina jak Ewa Kopacz opowiadała, że ziemia w Smoleńsku była przekopana i przesiana na metr i jak mówiła, że bardzo była wzruszona cudownymi relacjami z rosyjskimi patomorfologami, z którymi ich polscy koledzy wspólnie dokonywali sekcji zwłok.
A przecież polskich lekarzy w ogóle tam nie było. To wszystko kłamstwa.
—mówi Wildstein. I dodaje:
Publiczne kłamstwa nie mogą być standardem w polityce. Powinniśmy kłamców eliminować i zostawić tylko tych, którzy nie kłamią publicznie.
Przypomina też, że cała afera z prezydentem Billem Clintonem w USA nie dotyczyła tego, że uprawiał seks z asystentką, ale o to, że kłamał.
I to była sprawa dość duperelna w porównaniu ze Smoleńskiem.
—zauważa Wildstein.
ansa/SE
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/212416-bronislaw-wildstein-powinnismy-eliminowac-klamcow-z-zycia-publicznego