Komisja szukania haków, czyli wspólnota Palikota i Schetyny

Rys. Rafał Zawistowski
Rys. Rafał Zawistowski

Sejm głosami Platformy Obywatelskiej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz ugrupowania Palikota przegłosował skierowanie do komisji wniosku o powołanie komisji śledczej w sprawie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Trudno określić, kiedy projekt zostanie zaopiniowany przez Komisję Ustawodawczą. Taka decyzja, w kontekście wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, może oznaczać przesunięcie terminu podjęcia ostatecznej decyzji nawet o kilka miesięcy.

W trakcie dyskusji i prac nad projektem takiej komisji śledczej ujawnił się w obozie rządowym ciekawy podział.

Rządowi krytycy komisji śledczej

W niedawnym głosowaniu prawie połowa posłów koalicyjnego PSL nie poparła projektu takiej komisji. Nawet w samym rządzie Donalda Tuska dwóch głównych ministrów odpowiedzialnych za resorty bezpieczeństwa państwa wypowiedziało się krytycznie o tym pomyśle. Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, który nigdy nie należał do zwolenników Antoniego Macierewicza, PiS i weryfikacji WSI, stwierdził, że komisja „w kontekście wojny na Ukrainie będzie szkodliwa dla państwa”.

W podobnym tonie wypowiedział się szef MON Tomasz Siemoniak. Jeszcze w lipcu stwierdził, że taka komisja może zaszkodzić służbom specjalnym. Wprawdzie zastrzegł, że krytycznie ocenia likwidację WSI, ale uważa, że lepiej, gdyby tych spraw nie upubliczniać na forum Sejmu.

Zastanawiające jest, że Sienkiewicz i Siemoniak bardzo dobitnie i głośno wypowiadali się publicznie przeciwko powołaniu komisji śledczej, nawet w sytuacji, kiedy pod koniec lipca ich bezpośredni przełożony, czyli premier, ogłosił, że zmienił zdanie. Tusk oznajmił, że „bez entuzjazmu, ale pewnie głosowałbym za powołaniem komisji śledczej ds. likwidacji WSI”. Tak też zrobił i w sierpniowym głosowaniu Klub Parlamentarny PO poparł wniosek dotyczący dalszych prac nad tym projektem.

Zmienny jak chorągiewka

Tymczasem jeszcze kilka miesięcy temu, w lutym 2014 r., Tusk prezentował odmienne stanowisko. Mówił, że będzie oceniał wniosek w sprawie komisji śledczej pod kątem bezpieczeństwa państwa. Wskazywał, że przy podjęciu decyzji duże znaczenie będą miały opinie specjalistów z zakresu bezpieczeństwa państwa.

Jednocześnie oświadczył:

Nie dopuszczę do tego, aby tego typu przedsięwzięcie osłabiło państwo polskie, i to będzie dla mnie absolutny priorytet.

Po krótkich konsultacjach Tusk ogłosił, że „powołanie takiej komisji nie jest konieczne i będzie namawiał kolegów z PO do głosowania przeciwko powołaniu tej komisji”.

Działo się to w momencie, kiedy przedstawiciele Palikota po raz pierwszy zgłosili projekt uchwały w sprawie powołania komisji śledczej.

Wspólnota Palikota i Schetyny

Już w grudniu 2013 r. osoby z tego ugrupowania, powołując się na fałszywe doniesienia medialne, zaczęły mówić o konieczności stworzenia specjalnego zespołu parlamentarnego, który miał ocenić prace komisji weryfikacyjnej. Kiedy posłowie Palikota przegrali głosowanie w sprawie przewodniczącego tego zespołu, rozpoczęli zbierać podpisy pod wnioskiem o powołanie komisji śledczej. Również w samej Platformie i w samym rządzie byli zdecydowani zwolennicy rozliczenia Antoniego Macierewicza za weryfikację WSI.

Sprawa powołania komisji śledczej podzieliła również samych polityków Platformy, którzy publicznie prezentowali odmienne od Tuska stanowisko. O konieczności zbadania weryfikacji WSI wielokrotnie mówili np. politycy z frakcji Grzegorza Schetyny. On sam w lutym 2014 r. twierdził, że taka komisja jest potrzebna:

Trzeba wyjaśnić tę sprawę. Prokuratura nie poradziła sobie z tym, dlatego komisja. […] Ona po prostu powinna zrobić to, czego prokuratura nie zrobiła.

W podobnym duchu wypowiadał się w lutym 2014 r. inny poseł Platformy Andrzej Halicki:

Gdyby Sejm zajął się dziś wnioskiem Twojego Ruchu o powołanie komisji śledczej w sprawie działań Antoniego Macierewicza, to nie ukrywam, że głosowałbym za jej powstaniem.

Scenariusz Sikorskiego

Natomiast w rządzie jednym z orędowników stworzenia takiej komisji śledczej był szef dyplomacji Radosław Sikorski. Wiosną 2014 r. w nagranej rozmowie z Jackiem Rostowskim szczerze mówił, że powołanie jej jest szansą dla Platformy:

…ja uważam, że można zaj… ać PiS komisją specjalną w sprawie Macierewicza. […] Kaczyński się przyspawał do Macierewicza i teraz trzeba Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć. To, co jest w materiałach prokuratorskich, jest miażdżące. Można zrobić dwuletni cyrk. I niech oni się tłumaczą. Tam są straszne rzeczy. Wiem, bo byłem przy tym […]. Donald się waha, ale lekko za. Powiedział: niewykluczone. Niech oni, najpierw będzie skarga do sądu na prokuraturę.

Należy pamiętać, że równolegle do tej rozmowy Sikorskiego z Rostowskim partia Palikota prowadziła intensywną batalię o powołanie komisji śledczej.

Słowa Sikorskiego z powyższej rozmowy wskazują, że nawet po negatywnej ocenie projektu powołania komisji prowadzono w rządzie rozmowy na ten temat. Przekonywano Tuska do zmiany decyzji i ostatecznie zmienił ją pod koniec lipca.

Jednak co skłoniło go do tej wolty? Co takiego wydarzyło się pomiędzy lutym a lipcem, że Tusk, chociaż „bez entuzjazmu”, ale poparł ten projekt?

Przyspieszenie po „taśmach Wprost”

Niewątpliwie wydarzeniem, które mogło doprowadzić do zmiany stanowiska, była publikacja taśm rozmów członków rządu Tuska, polityków Platformy. W ujawnionych nagraniach głównymi „bohaterami” były osoby z najbliższego zaplecza premiera. W nagranych spotkaniach nie uczestniczyli politycy z obozu Bronisława Komorowskiego. Co więcej, podczas tych rozmów nawet nie wspominano o nich. Tak jakby w ogóle w nich nie istnieli, albo jakby ktoś przekazał mediom nagrania wyczyszczone, bez wątków kompromitujących obóz prezydencki.

W dodatku ludzie obecnego prezydenta krytykowali instytucje rządowe, np. Tomasz Nałęcz, doradca Komorowskiego, bezpardonowo krytykował akcję ABW i mówił o braku zaufania do państwa. Publikacja „Wprost” była okazją dla Bronisława Komorowskiego do przedstawienia społeczeństwu obozu prezydenckiego jako stabilnego ośrodka władzy. Dlatego nie bez powodów wskazywano, że inspiratorów nagrań należy poszukiwać w kręgu zwolenników tego obozu.

Czerwcowe publikacje nagrań podsłuchanych rozmów mogły być sygnałem ostrzegawczym dla środowiska Tuska, że jeżeli nie zmieni zdania w jakichś sprawach politycznych i gospodarczych (np. odnośnie do prywatyzacji zakładów azotowych), to pojawią się kolejne taśmy prawdy.

Faktem jest, że po publikacji tych stenogramów marszałek Ewa Kopacz wprowadziła pod obrady Sejmu wniosek dotyczący komisji śledczej, Tusk zaś zmienił zdanie w sprawie jej powołania. Faktem jest również to, że media nie uzyskały kolejnych nagrań kompromitujących ekipę Tuska.

Różne intencje w obozie władzy

Warto zauważyć, że skierowanie wniosku partii Palikota do Komisji Ustawodawczej nie jest równoznaczne z powołaniem komisji śledczej ds. likwidacji i weryfikacji WSI. Muszą bowiem rozpocząć się prace nad oceną tego projektu, który jest sprzeczny z obowiązującą Konstytucją, wykracza zdecydowanie poza ustawowe kompetencje komisji śledczej i narusza orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.

Nawet politycy PO już po zwycięskim głosowaniu wypowiadali się bardzo ostrożnie w kwestii rozpoczęcia prac komisji. Poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska stwierdziła nawet, że „nie jest jeszcze przesądzone powstanie tej komisji”. Oceniła, że „to dopiero pierwszy krok. Jeżeli powstanie, musi mieć bardzo jasny i precyzyjny regulamin. To nie może być taka komisja w blasku fleszy”.

W tej sytuacji można prognozować, że Platforma ponownie podzieli się w tej sprawie, zwłaszcza po burzliwym posiedzeniu Sejmu, podczas którego posłowie PiS wyraźnie stwierdzili, że powołanie komisji w sprawie likwidacji WSI jest „działaniem na rzecz Rosji i jej wpływów w Polsce”.

Należy bowiem rozróżnić intencje poszczególnych aktorów w tej rozgrywce politycznej. Środowisko wokół partii Palikota dąży do rehabilitacji wojskowych specsłużb, które wywodziły się jeszcze z PRL. Obóz prezydencki miał na uwadze również rozbrojenie przed przyszłoroczną kampanią wyborczą niewygodnego tematu związków Komorowskiego z tą instytucją.

Sami oficerowie WSI chcą odzyskać dawne wpływy w gospodarce i polityce, które zostały zablokowane po 2006 roku. Natomiast wielką zagadką są intencje Tuska, który wydawał się zwolennikiem innych frakcji w służbach specjalnych. W przypadku przyszłorocznej kampanii prezydenckiej taka komisja śledcza mogła stać się dla niego przeciwwagą dla wpływów Bronisława Komorowskiego. Jednak po odejściu na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej może uczynić gest Poncjusza Piłata.

Tekst ukazał się w „Naszym Dzienniku”.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.