Jarosław Kaczyński w Krynicy: "Musimy zwiększyć nasz wysiłek zbrojeniowy". Przeczytaj całe przemówienie!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy, w trakcie specjalnego panelu pt. „Jak zapewnić bezpieczeństwo w Polsce i Europie?” przemawiał b. premier Jarosław Kaczyński. Obok lidera Prawa i Sprawiedliwości zasiadł Taras Woźniak, redaktor naczelny czasopisma „JI” na Ukrainie, opozycjonista z czasów sowieckich. Dyskusję poprowadził redaktor naczelny „wSieci” Jacek Karnowski.

Kaczyński odpowiadał na pytanie, czy w sytuacji geopolitycznej w Europie - zwłaszcza związanej z rosyjską agresją na Ukrainie, mamy do czynienia z czerwonym alarmem, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski i całej Europy.

PRZECZYTAJ CAŁE PRZEMÓWIENIE KACZYŃSKIEGO:

Nie chcę rozstrzygać, czy to alarm żółty, czy czerwony – ale ten alarm powinien trwać od dawna, bo od wielu lat gołym okiem widać, do czego przygotowywała się Rosja. To już dziś nie są przygotowania, to realizacja .

Każdy, kto zajmuje się polityką, powinien znać historię Rosji i wiedzieć, że to państwo od zarania dziejów nastawione na ekspansję, a ta ekspansja miała swoje uzasadnieni ideologiczne, była legitymizacją tego państwa przynajmniej od XVI wieku. (…) Ta ekspansja ewoluowała, zmieniała się, ale przez cały czas trwała – i dzisiaj też mamy obok różnego rodzaju przygotowań militarnych, próbę skonstruowania ideologii, która ma uzasadniać ekspansję i czynić z Moskwy nie tylko ośrodek siły militarnej, ale też ośrodek ideologiczny, który przeciwstawia się poprawności Zachodu.

To, że Rosjanie przejdą do ekspansji było oczywiste – pokazali to w 2008 roku, na co nie było silnej reakcji, choć była mocniejsza niż teraz. Chodzi mi przede wszystkim o operację przeprowadzoną przez śp. mojego brata, przeprowadzoną w porozumieniu z Bushem. Była też wypowiedź Busha, która wywołała sporą niepewność w Moskwie. W momencie, w którym żyjemy – w momencie ofensywy Rosji momentu niepewności się nie tworzy. Stąd te deklaracje Putina, że w „dwa tygodnie może być w Kijowie”. W jakim czasie może być w Warszawie i Berlinie? W Berlinie są co prawda wojska amerykańskie, ale jest ich niewiele, więc i to pytanie jest zasadne.

Trzeba zadać sobie kolejne pytanie: pytanie o remedia. Co należy zrobić. Nie wiem, czy warto odwoływać się do analogii z Monachium – do niczego one nie prowadzą, a stwarzają nastój konfrontacyjny. Natomiast na pewno mamy do czynienia z czymś, co można określić jako bezradność, której przyczyny są różne. Co jest z całą pewnością potrzebne, szczególnie teraz, w momencie rozejmu? Rozejm jest sukcesem Putina – oznacza, że „buntownicy”, czyli wojska rosyjskie nie został wyparte z terytorium Ukrainy i to ma w tym momencie pozostać.

Najdalej idące działania to misja pokojowa NATO, realizowana poprzez siły zbrojne – to wydaje się koncepcją z całą pewnością bez szans. Co więc trzeba zrobić? Po pierwsze, dostawy środków militarnych. Ukraina ma tego zbyt mało. Przy tym tego rodzaju decyzja ma dwa aspekty: realny – pomoc i polityczny, który można określić jako ostrzeżenie. Proszę zwrócić uwagę, że ta sprawa jest podnoszona przez bardzo poważnych polityków amerykańskich. Gdyby pójść w tym kierunku, to z całą pewnością mielibyśmy do czynienia ze zmianą sytuacji, nowym otwarciem gry.

Potrzebne są także bardzo ostre sankcje ekonomiczne – bijące w rosyjską gospodarkę, ale także uderzające w poszczególnych ludzi, co uczyni rosyjską politykę nieopłacalną. To kwestia pomocy Ukrainie – odrzucenia polityki monachijskiej. I jest kwestia druga – to kwestia zabezpieczenia tej części Europy, która już jest w NATO, a która jest w sytuacji pośredniego zagrożenia.

Co należy uczynić? Tutaj są dwie kwestie, które na pewno trzeba podnieść. Pierwsza to kwestia porozumienia NATO – Rosja z 1997 roku. To porozumienie jest podtrzymywane, a zakłada ono, że znaczące siły NATO nie znajdą się w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Otóż proszę pamiętać, że samo to porozumienie zawiera sformułowania dot. sytuacji nieskłaniającej do tego rodzaju decyzji. (…) Pani kanclerz Merkel mówiła o tym, że to porozumienie ma być potwierdzone. A to stwierdzenie, że Rosjanie mają prawo do użycia sił zbrojnych – taki jest polityczny sens tego typu wezwań. Mam nadzieję, że konferencja w Walii wyraźnie to zakwestionuje.

Chodzi też o konkretne decyzje. I nie chodzi o 3,5 tys. żołnierzy USA w Polsce, o czym się plotkuje, ale chodzi o wzmocnienie realne. O – najlepiej – mieszane brygady polsko-amerykańskie, a z drugiej strony, gdyby się to nie udało, to przynajmniej dwie brygady amerykańskie w Polsce. To już jest jakaś siła i co ważniejsze – sprawia to wrażenie, że zaatakowanie Polski to zaatakowanie USA.

Rosja jest państwem, które można powstrzymać, które atakuje tam, gdzie jest słaby opór. Tam, gdzie jest wielkie ryzyko – Rosja się cofa.

Po drugie – jest kwestia naszych sił zbrojnych. Musimy zwiększyć wysiłek zbrojeniowy. Ze zdumieniem słuchałem zapowiedzi Donalda Tuska, że w przyszłym roku nie zostanie przeprowadzone zwiększenie wydatków na wojsko. Traktuję to jako kontekst związany z jego wyborem, to bardzo niedobry kontekst.

Ale nie o takie sumy chodzi – trzeba postulować rozwiązania o charakterze europejskim. Postulujemy europejskiego funduszu pożyczkowego, który pozwoliłby – przede wszystkim Polsce – w stosunkowo krótkim czasie zwiększenia oddziałów obrony. (…) Jeśli chcemy traktować zadania NATO i to co deklaruje UE poważnie, to trzeba to zrealizować. Skąd wziąć pieniądze? Jak przyszło ratować Grecję – a w istocie banki niemieckei i francuskie – to dało radę wysupłać przeszło bilion. To były pieniądze „pod kreskę”, by pokrywać zadłużenie, a banki mogły mieć wyrównane bilanse – tu chodzi o pieniądze realne. Ale zasoby pieniądza są w UE potężne.

Trzeba pamiętać też o jeszcze jednej sprawie – Rasmussen niedawno przypomniał, że droga Ukrainy do NATO jest otwarta. (…) To trzeba mieć ciągle na uwadze – Ukraina powinna znaleźć się w NATO, to byłaby rzeczywista i pełna zmiana sytuacji. Tak to powinno być planowane, jeśli chcemy otworzyć drogę do pozytywnych przemian w Rosji. Ta droga nie jest zamknięta – nie jest tak, że w historii Rosji nie można znaleźć zjawisk pozytywnych. Ale trzeba dać im szansę – a ta pojawia się tylko wtedy, gdy droga imperialna zostanie zamknięta.

Taras Woźniak, redaktor naczelny czasopisma „JI” na Ukrainie, opozycjonista z czasów sowieckich, zwracał uwagę na konieczność dużych wydatków na wojsko.

Poza tym mamy do czynienia z innymi formami wojny - informacyjna, semantyczna… Wojna to nie tylko kiedy jakiś żołnierz wjedzie. (…) Czy NATO będzie gotowe, by bronić swoich granic? Czy Hiszpania czy Portugalia będą miały tyle siły, by bronić Rygi? To wielkie wyzwanie dla nas wszystkich

— podkreślał.

Kaczyński nawiązał do tego wątku. Pytany o „zbytnią wyrazistość Polski”, która zdaniem rządu Tuska może być problemem, odpowiadał:

Wrócę na chwilę do analizy sytuacji rosyjskiej. Chodzi o poszukiwanie zasobów potrzebnych dla podtrzymywania systemu. Kiedy okazało się, że ten dostęp jest zamknięty, całość ZSRS się zawaliła. W tej chwili ta potrzeba poszukiwania zasobów jest oczywista. Dlatego ta potrzeba uderzenia gospodarczego jest znaczna - musimy sobie zdawać sprawę, że mocno przyduszona Rosja musiałaby się cofnąć.

Pan profesor zwrócił uwagę na sprawę Chin. Rosja oderwana od Zachodu musi się przytulić do Chin - ale już nie jako partner, ale jako państwo z czasem podporządkowane, o roli drugorzędnej. Już w tej chwili PKB Chin jest przynajmniej 2,5 raza więcej niż PKB Rosji. Wydatki na zbrojenia też są większe. Rosja nie jest w tak dobrej sytuacji i można to wykorzystać.

Jeśli chodzi o dwie brygady amerykańskie w Polsce - nawet Stalin cofał się, gdy to groziło konfliktem z USA. Rosjanie wyraźnie się cofają, gdy Amerykanie mówią: „koniec, stop”. (…) Trzeba pamiętać, że brak przywództwa i zdecydowania jest rzeczą niesłychanie ważną. Jeśli wojska rosyjskie jawnie wkraczają na południu Ukrainy, to jaka jest pierwsza reakcja Putina, gdy go o to pytają? Mówi, że to pomyłka, czeka na reakcję. Jeśli reakcja USA jest taka - że na pewno nie użyjemy siły, to następuje eskalacja. Gdyby była choć reakcja w stylu Busha - mogłaby skłonić do innej reakcji Rosji.

Nawet wielu ludzi lewicy mówi, że musimy się dużo lepiej uzbroić. Musimy podjąć duży wysiłek, bo będziemy za to płacić. Wreszcie sfera najgłębsza - sfera kultury. Mówiąc najkrócej - pacyfizm integralny, który opanował kulturę. Proszę zwrócić uwagę, że w Polsce jest też zupełnie inny nurt - on ma niejednoznaczną twarz, ale on istnieje - to jest nurt jak najdalszy od pacyfizmu. I też trzeba o tym pamiętać. Nigdy nie jest tak, że całe społeczeństwo jest zaangażowane w przedsięwzięcia tego typu. (…) Na pewno nie jest tak, że nie możemy się obronić, ale pierwsza rzecz - to chcieć i nie wpisywać się w orkiestrę Putina. Trzeba zacząć grać własną melodię: że to będzie początkowo wywoływało różne negatywne reakcje? Trudno, Polska jest do tego zobowiązana i to leży w jej najlepiej rozumianym interesie.

Chciałem zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Przedsięwzięcia obronne mogą być czynnikiem wyprowadzenia Europy z kryzysu ekonomicznego i stagnacji. (…) Pojawiają się objawy, które mieliśmy w latach 70. - że mamy z jednej strony i zjawiska w niektórych państwach inflacyjne, a jednocześnie brak rozwoju. Pamiętajmy o tym, że jesteśmy w sytuacji, w której podjęcie się tego obowiązku obrony może Europę ratować pod wieloma względami i może stworzyć także - w dalekiej perspektywie - perspektywę pozytywnych, choć nie tak prostych i naiwnych, przemian w Rosji. Rosja skorzysta o wiele więcej na tym, by być związana z Zachodem niż być przybocznym Chin.

Wracając do sprawy przywództwa - możemy być doboszem, odwołując się do literatury. Idzie pierwszy i bije w bęben, ale Stanami Zjednoczonymi nie będziemy.

Woźniak zwracał uwagę na na sytuację na Ukrainie - także przemianę mentalną wśród Ukraińców.

Nie uda się odnowić Związku Radzieckiego. To jeszcze jeden filozoficzny aspekt tego, co się odbywa na Ukrainie. Z każdej tragedii można wyciągnąć coś pozytywnego

— tłumaczył.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości pytany o przyszłość Ukrainy, odpowiadał:

Jeśli Rosjanie zdołają zrealizować swój plan wobec Ukrainy - w takiej czy innej formie - , to droga do odbudowy Związku Sowieckiego - znów w innej formie, np. Unii Euroazjatyckiej - zostanie otwarta. Na dłuższą metę nie ma to żadnych szans - także ze względu na brak zasobów. (…) Ta perspektywa jest tak naprawdę słaba, ale jeśli patrzymy na to w bliższej perspektywie, to grozi nam poważne niebezpieczeństwo. Dlatego zdradzenie Ukrainy jest nie tylko szpetne w sensie moralnym, ale także nieracjonalne. I trzeba zrobić wszystko, by tak nie było - to że Polska będzie silniejsza, nie może oznaczać, że rezygnujemy z zabiegów, by Ukraina pozostała państwem niepodległym i maszerowała w stronę zachodnią.

Jeszcze nie tak dawno badania wskazywały na to, że większość Ukraińców jest za UE, ale o NATO już nie. Mam nadzieję, że to się zmieni, że zmieni się kształt władz na Ukrainie i wszystko będzie szło w zachodnim kierunku, a Zachód powinien to popierać na 150 różnych sposobów. Na razie tego nie ma - nie znam warunków dzisiejszego rozejmu, ale jeśli to warunki bez wycofania sił rosyjskich, a jedynie pozostawienie tego, co jest - to mamy do czynienia z sytuacją niedobrą, etapową realizacją celów rosyjskich.

Szef PiS wspomniał również o artykule Hillary Clinton na temat Rosji oraz o przemianach myślenia wobec Kremla, które zachodzą wśród elit Stanów Zjednoczonych. Jego zdaniem można wiązać z tym małe nadzieje.

Świat się zmienia - nie stoi w miejscu i miejmy nadzieję, że to będzie zmiana pozytywna - to są nadzieje oparte nie na chciejstwie, ale na analizie rzeczywistości. Reset się nie udał, w związku z tym Stany Zjednoczone - póki mają w skali globalnej olbrzymią przewagę - póty można taką politykę realizować. To kwestia woli Stanów Zjednoczonych.

Z kolei Woźniak zwracał uwagę, że mamy wśród elit menedżerów, ekspertów, ale brak mężów stanu.

Nie da się budować państwa jak firmy. Chodzi o pojęcie służby, odpowiedzialności wobec narodu. Może to pojęcia stare, ale wciąż aktualne.

Kaczyński mówił też o wyborze Tuska na szefa Rady Europejskiej.

Wszystko wskazuje na to - a mówię tu o działalności Donalda Tuska - że wpisywał się on w europejską poprawność dyktowaną przez Angelę Merkel. Jeżeli nie zmieni stanowiska, to będzie to jego indywidualna kariera. Ale jeżeli zmieni, na co mam nadzieję, to może odegrać pozytywną rolę. Rozumiem, że niektórzy w Polsce wpadli w entuzjazm i mówią o prezydencie Europy, ale kiedy powstała ta funkcja, to objął ją polityk mało znany nawet w skali europejskiej. To określiło charakter tej funkcji - chciałbym, by było inaczej. Niezależnie od mojego sporu z Tuskiem chciałbym, by polski premier był znany w Europie, ale tak nie jest. Jego konkurentami byli premier Danii, b. premier Łotwy - a więc zasada, że to ma być mniej znany polityk z mało wpływowego państwa, została podtrzymana. (…) Czy Donald Tusk będzie się próbował z tego wyrwać i zrobi to w kierunku, który jest potrzebny? Piłsudski mówił o ubojowieniu partii, trzeba ubojowić UE. Czy stać na to Tuska? Nie wiem, mam nadzieję, że tak

— zakończył.

svit

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych