Pomnik dobrego bolszewika, czyli prezydent Komorowski wczoraj i dziś

fot.PAP/Bartłomiej Zborowski
fot.PAP/Bartłomiej Zborowski

W 2010 r. prezydent Komorowski chciał uczcić bolszewików, którzy łaskawie polegli, a mogli zabić iluś Polaków, zgwałcić ileś kobiet, okraść ileś polskich rodzin.

Nie, tego nie wymyślił Anatolij Sofronow, ulubiony pisarz Stanisława Anioła, gospodarza domu, czyli ciecia z serialu Stanisława Barei „Alternatywy 4”. Oto w 2010 r., przed obchodami okrągłej 90. rocznicy Bitwy Warszawskiej, prezydent Bronisław Komorowski zapragnął uczcić bolszewickich żołnierzy, którzy nieśli wolność polskiemu proletariatowi uciśnionemu przez „pańską Polskę”. I dodatkowo nieśli rewolucję uciśnionej Europie. To znaczy bolszewicy po to atakowali Polskę i jej stolicę, żeby nieść to, co napisano powyżej. Natomiast prezydent Komorowski uznał, że prosty bolszewicki żołnierz nie wiedział, co niesie, więc trzeba go uczcić mimo wszystko. Bo łaskawie poległ na polskiej ziemi, a mógł zabić iluś Polaków, zgwałcić ileś polskich kobiet, okraść ileś polskich rodzin, zniszczyć dorobek iluś polskich pokoleń.

Do uroczystego otwarcia przez prezydenta Komorowskiego bolszewickiego monumentu w Ossowie nie doszło ani 14, ani 15 sierpnia 2010 r. - jak planowano, bo bardzo wielu Polakom czczenie najeźdźcy, nawet tego prostego, który tylko strzelał, gwałcił i kradł, bardzo się nie spodobało. Natomiast to, że prezydent RP wsparł i promował taki pomysł jest jednak czymś niezwykle kuriozalnym, bo był to policzek dany polskim żołnierzom w dniu ich święta. Policzek wymierzony także tym wszystkim, którzy w walkach z bolszewikami polegli. Gest miał być szlachetny, a wyszła kpina i poniżenie najświętszych dla Polaków wartości.

Ale oto minęły cztery lata i prezydent Bronisław Komorowski zapomniał o swojej słabości dla prostego bolszewickiego najeźdźcy. Mało tego, dostrzegł złego ducha tamtych bolszewików w obecnej polityce Rosji Putina.

Świat musi przestać żyć złudzeniami! Jeszcze za wcześnie, by ogłaszać, że szlachetność zwyciężyła nad przemocą, a konflikt zbrojny to tylko cząstka złych wspomnień bolesnej historii. (…) Te wydarzenia niepokoją nas i przywołują trudne, bolesne wspomnienia z historii. W takim nastroju obchodzimy dzisiaj Święto Wojska Polskiego wyrosłe z tradycji polskiego zwycięstwa nad bolszewikami w roku 1920

— przemówił prezydent Komorowski 15 sierpnia 2014 r. Przemówił zatem Sofronowem, ale nie tym w wersji ciecia Stanisława Anioła.

Anatolij Władimirowicz Sofronow istniał bowiem naprawdę i był śmiertelnie poważnym komunistycznym twórcą. Dlatego dwukrotnie, w latach 1948 i 1949, został laureatem Nagrody Stalinowskiej, a trzykrotnie był odznaczony Orderem Lenina. I jeszcze przez 33 lata (1953-1986) był redaktorem naczelnym tygodnika „Ogoniok”, który pokazywał „fajne” oblicze komunistycznego więzienia narodów, jakim była „ojczyzna proletariatu”. Sofronow był rzecznikiem „fajnych” Sowietów także w czasie, gdy kręcono „Alternatywy 4”, a Bronisław Komorowski uczestniczył w nielegalnym czczeniu polskich narodowych świąt i bohaterów. I tenże Bronisław Komorowski postanowił w 2010 r. uczcić tych, którzy tamtych bohaterów zabijali, a Polskę chcieli uczynić kolejną republiką sowiecką.

Postępowania Bronisława Komorowskiego nie sposób byłoby zrozumieć, bez Anatolija Sofronowa w wersji Stanisława Anioła. Oto swojej żonie Mieczysławie Anioł przekazał taką przypowieść:

Pisarz Sofronow, Miećka, napisał takie opowiadanie o jednym królu, który przebrał się za włóczęgę i chodził po domach, żebrał. Wszyscy go przepędzali, tylko jeden biedny szewc z przedmieścia podzielił się z nim ostatnim kawałkiem chleba. No i na drugi dzień tego szewca powiesili!.

Chcąc uczcić bolszewickich najeźdźców w 2010 r. prezydent Komorowski zachował się tak, jak ci, którzy powiesili owego miłosiernego szewca. Gdyby był draniem, zasłużyłby na nagrodę, a skoro okazał się człowiekiem, należało go powiesić. Ot, taka bolszewicka logika.

Stanisław Janecki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.