Sienkiewicz sugeruje swoją dymisję? "Wyjaśnienie sprawy taśm? Zobaczymy, czy starczy mi czasu..."

Jeśli chodzi o sprawę taśm – zobaczymy, czy mi starczy czasu…

— mówi w rozmowie z „Faktem” Bartłomiej Sienkiewicz.

Szef MSW odpowiada w ten sposób na pytanie o to, kiedy poznamy nazwiska tych, którzy nagrywali bądź zlecali nagrywanie najważniejszych polityków w Polsce. Czyżby chodziło o dymisję? Tego Sienkiewicz nie precyzuje.

Mówi za to, że na wyjaśnienie afery trzeba poczekać.

To nie jest działalność typu bierzesz i masz, zamawiasz i dostajesz, jak w fast foodzie. To są setki czynności, bardzo drobiazgowych i żmudnych, wykonywanych przez setki osób. To bardziej przypomina układanie puzzli, gdzie mamy już ułożone niebo i trawę, a powoli układamy to, co jest w środku

— utrzymuje.

Przy okazji Sienkiewicz porównuje sprawę afery taśmowej z… atakiem terrorystycznym na World Trade Center. Zdaniem ministra są pewne analogie tych dwóch wydarzeń.

Atak 11 września na USA byłby niemożliwy, gdyby agencje wywiadowcze współpracowały ze sobą właściwie. Teraz już ze sobą współpracują, ale żeby do tego doszło, trzeba było zapłacić cenę krwi. Myśmy za aferę taśmową nie zapłacili krwią. Jeśli chodzi o realne szkody, to państwo polskie ich nie poniosło. To jest historia, która bardziej lokuje się w kwestiach obyczajowych, języka, wizerunku, standardu, ale nie w kwestiach, które dotykałyby istotnych interesów państwa

— ocenia.

O meritum nagranych rozmów nie jest jednak - po raz kolejny! - pytany. Wskazuje za to na konieczność poprawy procedur w państwie.

Polska za poprawę tych procedur płaci stosunkowo niską cenę, w przeciwieństwie do mnie. Powiem jednak szczerze: chętnie tę cenę zapłacę po to, by państwo było bardziej odporne

— tłumaczy szef MSW.

Na koniec dodamy, że od niemal pół roku staramy się o rozmowę z ministrem Sienkiewiczem. Parafrazując słowa Sienkiewicza - „Zobaczymy, czy starczy nam czasu”.

maf, „Fakt”