Komorowski: Chcemy pokoju, dobrych relacji ze wszystkimi sąsiadami, także z sąsiadem rosyjskim, ale też chcemy bezpieczeństwa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/B.Zborowski
Fot. PAP/B.Zborowski

Będziemy dalej domagać się wzmocnienia wschodniej flanki NATO poprzez obecność żołnierzy z innych krajów i wysunięte bazowanie ich sprzętu oraz logistyki

— zapowiedział Komorowski, otwierając wojskową defiladę z okazji święta wojska polskiego.

Komorowski zapewnił w swoim przemówieniu, że Polska nadal będzie zabiegać o „wyciągnięcie strategicznych wniosków” w kwestii planowania kolektywnej obrony Sojuszu Północnoatlantyckiego, intensywności ćwiczeń oraz zdolności i poziomu gotowości sił reagowania.

Zadbamy także o rozbudowę infrastruktury niezbędnej do efektywnego przyjęcia sił wsparcia na wypadek zwiększonego zagrożenia naszego kraju

— zaznaczył prezydent. Jak dodał, takie stanowisko będzie przedstawiał na wrześniowym szczycie NATO w Walii.

Jak zapowiedział, na szczycie Sojuszu chce także postawić problem poziomu finansowania armii w krajach NATO. Zdaniem Komorowskiego „nie może być dalej tak, że nasz potężny sąsiad na wschodzie od ośmiu lat zwiększa finansowanie własnego uzbrojenia, a NATO je obniża”.

Konflikt rosyjsko-ukraiński przypomina, że nie wszystkie narody naszego regionu mogą żyć bezpiecznie. Nie wszyscy mogą cieszyć się stabilną wolnością

— zaznaczył Komorowski.

Jak ocenił, „widać, że konflikt zbrojny to wciąż brutalna rzeczywistość Europy Wschodniej, a nie tylko egzotycznych konfliktów na odległych kontynentach”. Przypomniał, że to „w Europie doszło do aneksji Krymu, udziela się zbrojnego wsparcia separatystom, zestrzelono cywilny, pasażerski samolot z dziećmi na pokładzie”.

Świat musi przestać żyć złudzeniami. Jeszcze za wcześnie ogłaszać, że szlachetność zwyciężyła na przemocą, a konflikt zbrojny to tylko cząstka złych wspomnień i bolesnej historii

— przekonywał prezydent.

Przemoc jaką obserwujemy to, niestety, wciąż stosowana metoda realizacji i osiągania celów politycznych

— uważa prezydent. Jak mówił, wciąż żyjemy w świecie, w którym „siła znaczy czasami więcej niż prawo”.

Jak zaznaczył, wydarzenia na Ukrainie niepokoją i „przywołują trudne, bolesne wspomnienia z historii”.

W takim nastroju obchodzimy święto wojska polskiego

— dodał.

Przypomniał, że 1920 roku w Bitwie Warszawskiej (na pamiątkę której ustanowione zostało święto wojska polskiego) Polska „zatrzymała pochód bolszewickiej Rosji w głąb Europy”. Zwrócił uwagę, że Polska armia walczyła „ramię w ramię z ukraińską armią Semena Petlury”.

Wtedy obroniliśmy własną niezależność, walcząc o święte prawo do wolności

— zaznaczył.

Wtedy umocniliśmy własne, młodziutkie polskie państwo, ale utraciliśmy je ponownie już w 1939 i dopiero 50 lat później wolność, suwerenność państwową odzyskaliśmy na nowo” - dodał.

Jak zauważył, „gorszy był los Ukrainy”, która stała się częścią ZSRR. Jednak - jak zaznaczył - jest „równoległość w polskich i ukraińskich dążeniach do wolności”.

Dlatego dzisiaj tak konsekwentnie wspieramy dążenie Ukrainy, dążenie odważnych Ukraińców do niepodległości, do zawiązania swoich losów ze światem zachodu

— oświadczył Komorowski.

W 1920 roku umieliśmy bronić się skutecznie. Do zwycięstwa nad bolszewikami wystarczyły polskie siły zbrojne i polityczna oraz militarna pomoc Francji

— mówił prezydent. Obecnie - podkreślił - członkostwo Polski w UE i w NATO, „nie zwalnia nas z obowiązku dbania o narodowe, polskie zdolności obronne”.

Przekonywał, że Polska powinna dążyć do tego, by jej poziom finansowania wojska sięgnął 2 proc. PKB. >Jeśli chcemy, by wolnością Polski cieszyły się także nasze dzieci i nasze wnuki, dzisiaj musimy być gotowi, by tą wolność chronić

— mówił prezydent.

Chcemy pokoju, dobrych relacji ze wszystkimi sąsiadami, także z sąsiadem rosyjskim, ale też chcemy bezpieczeństwa

— zapewnił Komorowski. Musimy więc - podkreślił - być gotowi do obrony Polski, bo „nic tak nie zachęca potencjalnego agresora, jak słabość upatrzonej ofiary” i „nic tak nie zniechęca, jak silne państwo i odważne społeczeństwo”.

Prezydent przekonywał, że Polska zabiega o własne bezpieczeństwo, ale także o ład międzynarodowy”. Dlatego - mówił - Polska stawia na „wzmocnienie NATO i umocnienie integracji europejskiej”. Wspieramy obecność USA w Europie i perspektywę integracji całego świata zachodu - zapewniał Komorowski.

Stopniowo, ale konsekwentnie modernizujemy polski system narodowego bezpieczeństwa i polską armię, wzmacniając zdolności obronne i zwiększając siłę całego Sojuszu

— powiedział.

Według Komorowskiego Polska słusznie upominała się o dalsze umocnienie NATO, a decyzja z 2001 roku o podniesieniu polskich wydatków obronnych była dobra.

Nie czas, by spocząć na laurach i na samouspokojenie słusznością podjętych kiedyś decyzji

— uważa Komorowski. W jego opinii, trzeba iść „dalej i szybciej” tą sprawdzoną drogą.

Jak podkreślił, święto wojska polskiego to „święto niepodległego państwa wolnych ludzi”.

Tak było w 1920 roku, tak jest i dzisiaj, gdy cieszymy się 25-leciem ponownego odzyskania wolności

— powiedział prezydent.

Zaznaczył, iż trzeba pamiętać, że „wolność nie jest dana raz na zawsze” i „trzeba ją stale chronić, umacniać i cenić”.

Jesteśmy odpowiedzialni za siłę niepodległego państwa polskiego, za jego armię. Jesteśmy współodpowiedzialni za siłę NATO

— mówił Komorowski.

Koniec zimnej wojny, upadek ZSRR, rozwiązanie Układu Warszawskiego zmieniły świat na lepsze

— ocenił prezydent.

Zwrócił uwagę, że wojsko polskie nieustannie cieszy się wysokim uznaniem społecznym oraz szacunkiem. W imieniu państwa i narodu Komorowski dziękował też żołnierzom za ich „za służbę, profesjonalizm, i zaangażowanie na rzecz bezpieczeństwa kraju”.

Wcześniej na dziedzińcu Belwederu awanse odebrało 13 oficerów, wśród nich m.in. szef Sztabu Generalnego WP Mieczysław Gocuł. Od piątku jest on „czterogwiazdkowym” generałem.

Modernizacja oznacza nie tylko inwestycje w technikę, nie tylko oznacza zdobywanie kolejnych przyczółków wiedzy, umiejętności, ale także musi oznaczać kumulację wiedzy, zdobywanie i utrzymywanie źródeł tej wiedzy i tej inspiracji, która ma wpływać i wypływa na następnych

— powiedział Komorowski.

Ocenił, że można być dumnym z modernizacji technicznej wojska.

Ale jednocześnie nie możemy tracić z oczu tego, że jednym z elementów bardzo ważnego dorobku 25-lecia armii niepodległej, demokratycznej Polski jest także zdobycie doświadczenia bez straty wcześniejszych źródeł wiedzy

— podkreślił zwierzchnik sił zbrojnych.

Awansowanym generałom i admirałom prezydent przypomniał, że „żołnierz i armia jako całość ma święte prawo być dobrze dowodzonym”.

To z takim przekonaniem żołnierze, gdy trzeba, idą w śmiertelny bój. To z takim przekonaniem żołnierze ćwiczą na poligonach. W przekonaniu, że są w dobrych rękach

— powiedział Komorowski. Awansowanym oficerom życzył, aby „tej żelaznej zasadzie byli wierni” i sprostali wymaganiom.

Na uroczystości prezydent pożegnał też generałów, którzy w tym roku odeszli ze służby.

No co tu gadać. Łza się w oku kręci, gdy się żegna znajomych żołnierzy, dowódców, z którymi razem się nie zawsze w łatwych czasach maszerowało przez te 25 lat polskiej wolności

— zwrócił się do nich Komorowski.

Prezydent wspominał ostatnie ćwierćwiecze jako czas dużego wysiłku i wielkiej pracy.

To był także czas dobrej owocnej pracy. Jej owoce dzisiaj zbieramy, ciesząc się niepodległą ojczyzną, unowocześniającą się armią polską, umacniającą się pozycją naszego kraju na arenie międzynarodowej

— ocenił Komorowski. Podkreślił, że w sukcesach 25-lecia mają udział żołnierze.

Awans na generała broni odebrał w piątek dowódca 2. Korpusu Zmechanizowanego w Krakowie gen. dyw. Janusz Adamczak. Korpus wprawdzie kończy swoją działalność, ale Adamczak - jak wynika z nieoficjalnych informacji z kierownictwa MON - niedługo obejmie wysokie stanowisko w strukturach NATO.

Awanse na stopień generała dywizji odebrało trzech oficerów - dowódca 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu gen. bryg. Jarosław Mika, dowódca 12. Dywizji Zmechanizowanej w Szczecinie gen. bryg. Marek Mecherzyński oraz inspektor Wojsk Specjalnych gen. bryg. Piotr Patalong.

Stopień generała brygady otrzymało siedmiu oficerów z Wojsk Lądowych i Sił Powietrznych, a odpowiadający mu stopień kontradmirała - jeden oficer Marynarki Wojennej. Generałami brygady zostali zastępca dowódcy Centrum Operacji Powietrznych płk Sławomir Żakowski oraz szef Centrum Operacyjnego MON płk Piotr Nidecki.

Większość z awansowanych na pierwszy stopień generalski i admiralski to dowódcy brygad, skrzydeł i flotylli, z reguły mianowani na te stanowiska w ostatnich miesiącach. Są to: płk pil. Mirosław Jemielniak (3. Skrzydło Lotnictwa Transportowego w Powidzu), płk Wojciech Kucharski (21. Brygada Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie), płk Andrzej Kuśnierek (2. Brygada Zmechanizowana w Złocieńcu), płk Wojciech Lewicki (3. Brygada Radiotechniczna we Wrocławiu), płk pil. Dariusz Malinowski (2. Skrzydło Lotnictwa Taktycznego), a także dowódca 3. Flotylli Okrętów kmdr Mirosław Mordel, który został kontradmirałem.

Szef MON Tomasz Siemoniak wręczył awansowanym generałom i admirałom honorowe buzdygany.

Na tej samej ceremonii prezydent wręczył też odznaczenia państwowe. Krzyże Kawalerskie Orderu Odrodzenia Polski odebrali m.in. odchodzący ze służby generałowie Bogusław Bębenek i Franciszek Kochanowski, a także wiceadm. Waldemar Głuszko i gen. bryg. Sławomir Pączek. Komorowski wręczył też Ordery Krzyża Wojskowego. Krzyżem Komandorskim tego odznaczania uhonorowano m.in. dowódców 11. i 13. zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie generałów brygady Bogdana Tworkowskiego i Marka Sokołowskiego. Pierwszy z nich służy obecnie w NATO-wskim dowództwie w Izmirze w Turcji, drugi jest zastępcą dowódcy 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej w Elblągu.

Generałom i admirałom, którzy w tym roku odeszli ze służby, prezydent wręczył pamiątkowe ryngrafy. Odebrali je w piątek Mieczysław Bieniek, Zbigniew Głowienka, Andrzej Malinowski, Bogusław Pacek, Leszek Soczewica, Zbigniew Tłok-Kosowski, Bogusław Bębenek, Stanisław Kania, Franciszek Kochanowski i Kazimierz Wójcik.

CZYTAJ TAKŻE: **Z patriotyzmem Komorowskiego nikt nawet nie walczy. Antypolska propaganda nie bierze go widać na poważnie. Jak było ze śp. Lechem Kaczyńskim?

PAP/mall

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych