Rzeszowska lewica „nagina” historię, a prezydent miasta i wojewoda to firmuje. Początek kampanii wyborczej postkomuny?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Jaromir Kwiatkowski
fot. Jaromir Kwiatkowski

Rzeszów został w ostatnich dniach oklejony plakatami w tonacji niebiesko-pomarańczowej z hasłem „70 lat. Rzeszów stolicą województwa 18.08.1944 – 18.08.2014” .

A także zaproszeniem na koncert piosenek o naszym mieście „Zakochani w Rzeszowie”, który odbędzie się 18 sierpnia na scenie przed Ratuszem na rzeszowskim Rynku.

Plakatu nikt nie firmuje, można jedynie na nim przeczytać, że patronat honorowy nad imprezą objęli Małgorzata Chomycz-Śmigielska, wojewoda podkarpacki (polityk PO) i Tadeusz Ferenc, prezydent Miasta Rzeszowa (SLD, ale bardzo się starający, by mieszkańcy Rzeszowa o tych jego politycznych afiliacjach nie pamiętali). Na plakacie czytamy też, że zadanie „Wtedy i tutaj to się zaczęło” (rozumiem, że chodzi o obchody 70. rocznicy statusu wojewódzkiego Rzeszowa, których kulminacją jest ten koncert) zostało dofinansowane  z budżetu Gminy Miasto Rzeszów. Jak się dowiedziałem - niebagatelną kwotą 10 tys. zł.

Niewielkie poszukiwanie w internecie pozwala ustalić organizatorów koncertu. To opanowane przez lewicę, w większości o postkomunistycznym zabarwieniu, Towarzystwo Przyjaciół Rzeszowa. Fakt, że TPR jest organizatorem koncertu, potwierdziła mi Katarzyna Pawlak z Biura Prasowego Urzędu Miasta.

Przewodniczącym Towarzystwa Przyjaciół Rzeszowa jest Zdzisław Daraż, stara postkomuna, były radny SLD, który „zasłynął” w 2008 r., przy okazji nadania jednej z ulic imienia Władysława Kruczka, I sekretarza KW PZPR w Rzeszowie, członka Biura Politycznego KC PZPR. Najpierw uchwała o nazwaniu fragmentu jednej z ulic imieniem Kruczka przeszła głosami radnych lewicy. Gdy na skutek medialnej wrzawy i politycznych negocjacji, przegłosowano zmianę nazwy ulicy Kruczka na inną, radny Daraż był jedynym, który zagłosował przeciw tej zmianie (pozostali radni SLD, tak jak obiecali, wstrzymali się od głosu). Wówczas przewodniczący Rady Miasta, Andrzej Dec (PO), człowiek wyważony i nie dający się ponosić emocjom, napisał na swoim blogu, że Daraż „niewątpliwie zasłużył na miano najtwardszego betonu w Radzie”.

Przypomnijmy: to kierowane przez Daraża Towarzystwo organizuje obchody 18 sierpnia.

Co Towarzystwo Przyjaciół Rzeszowa proponuje nam, mieszkańcom Rzeszowa, do świętowania? Trzeba przyznać, że TPR sformułował to dość sprytnie. Mamy świętować 70. rocznicę wojewódzkiego statusu miasta. Gdyby napisano, że chodzi o 70-lecie powstania województwa rzeszowskiego (wielu Czytelników postawiłoby znak równości pomiędzy jednym a drugim), to byłoby to kłamstwo historyczne grubymi nićmi szyte, bowiem wszelkie źródła historyczne podają, że zostało ono utworzone formalnie dokładnie rok później, 18 sierpnia 1945 r.

Co się zatem zdarzyło rok wcześniej, 18 sierpnia 1944 r.? (Przypomnijmy, że było to 16 dni po tzw. wyzwoleniu Rzeszowa, czyli wyjściu hitlerowców, a wejściu Sowietów. I że był to czas, kiedy na większości terenów Polski trwała jeszcze wojna, od kilkunastu dni w Warszawie powstańcy toczyli ciężkie walki, a kształt granic nie był jeszcze przesądzony).

Otóż, w tym samym czasie, na terenach wschodnich „wyzwolonych” spod okupacji niemieckiej, rugowano struktury podległe rządowi londyńskiemu i instalowała się komunistyczna administracja cywilna PKWN. 18 sierpnia 1944 r. w Rzeszowie ukonstytuowała się 36-osobowa Wojewódzka Rada Narodowa z dr Wiktorem Jedlińskim, adwokatem z Jarosławia, działaczem Stronnictwa Ludowego popierającego PKWN, faktycznie piastującym funkcję wojewody, na czele.

Powstanie WRN było zapowiedzią powstania województwa rzeszowskiego, z drugiej jednak strony – jak wskazują badacze tamtego okresu - nie miało żadnego umocowania prawnego, nawet w prawie stanowionym przez PKWN. PKWN bowiem dopiero trzy dni po powstaniu rzeszowskiej WRN zniósł okupacyjny podział administracyjny, przywracając przedwojenne status quo. Trzymając się ich logiki, przywrócono województwo lwowskie, tyle że z siedzibą w Rzeszowie! Z tym, że tak naprawdę jurysdykcja PKWN obejmowała tereny przedwojennego województwa lwowskiego, nie wcielone do Związku Sowieckiego. Co ciekawe, przez następny rok mówiono raczej o województwie z siedzibą w Rzeszowie, unikając jednak określenia „województwo rzeszowskie”. Ta nazwa znajdzie się dopiero w dekrecie PKWN z 7 lipca 1945 r. o utworzeniu województwa rzeszowskiego, wchodzącym w życie 18 sierpnia 1945 r.

Warto też zauważyć, że już w sierpniu 1944 r., oprócz administracji cywilnej, na Rzeszowszczyźnie zaczął instalować się aparat bezpieczeństwa. 18 sierpnia, na mocy rozkazu personalnego Stanisława Radkiewicza, kierownika resortu bezpieczeństwa publicznego PKWN, skierowano do Rzeszowa grupę 24 absolwentów szkoły NKWD w Kujbyszewie, pod dowództwem ppor. Longina Kołarza, powierzając im zadanie zorganizowania struktur bezpieczeństwa publicznego. Czy ten fakt rzeszowianie również mają świętować w najbliższy poniedziałek?

Towarzystwo Przyjaciół Rzeszowa na stronie internetowej swojego organu prasowego – „Echa Rzeszowa” (jego redaktorem naczelnym jest, a jakże, Zdzisław Daraż) umieściło odezwę zatytułowaną „Szanowni Obywatele Rzeszowszczyzny”. Według TPR,

wyzwolenie miasta 2 sierpnia, przyjęte entuzjastycznie, gdyż stanowiło kres okupacyjnego koszmaru, stało się początkiem organizacji struktur administracyjnych. Pojawił się szybko problem konieczności organizacji władzy wojewódzkiej dla wyzwolonych powiatów.

Działacze TPR przypominają powołanie WRN 18 sierpnia 1844 r. i „ustawową akceptację władz centralnych” dla nowego województwa rzeszowskiego, która miała miejsce dopiero 7 lipca 1945 r. Ale – ich zdaniem -

bez tych wydarzeń w ratuszu 18 sierpnia, czyli prawie tuż po wyzwoleniu miasta, nie byłoby dalszych pozytywnych dla miasta i regionu następstw. Sam Rzeszów pozostałby jako jedno z miast powiatowych, bez większych szans na duży i dynamiczny rozwój.

Ku tej interpretacji skłania się także prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc. – Dobrze, że ci ludzie (tworzący WRN – przyp. JK), w tak trudnych warunkach, pod obstrzałem armat, odważyli się powołać Wojewódzką Radę Narodową, podjęli decyzję, żeby tworzyć województwo. Gdyby ich nie było, to prawdopodobnie nie bylibyśmy województwem. Jestem rzeszowianinem i jestem dumny, że jest to miasto wojewódzkie. A tamtym ludziom jako obecny prezydent miasta mogę jedynie podziękować – powiedział mi w rozmowie telefonicznej.

Chce prezydent Tadeusz Ferenc podziękować twórcom WRN? – OK, ale niech to robi prywatnie. Bo impreza odwołująca się wprost do PKWN-owsko – NKWD-owskich korzeni województwa rzeszowskiego, organizowana 25 lat po rzekomym obaleniu komunizmu w Polsce z dofinansowaniem miasta, a więc pieniędzy publicznych, to jedna wielka hucpa służąca bezczelnej gloryfikacji PRL. Ja zamiany zniewolenia hitlerowskiego na sowieckie nie uważam za tradycję, którą powinniśmy pielęgnować. Chciałoby się rzec: ciszej nad tą trumną!

W Rzeszowie słyszy się komentarze, że te obchody to początek kampanii wyborczej środowiska pana Daraża. I że świętuje ono 70 lat wojewódzkiego statusu Rzeszowa teraz, a nie w przyszłym roku, bo w przyszłym roku nie ma wyborów samorządowych. OK, chce Zdzisław Daraż i spółka organizować koncert upamiętniający powstanie WRN 18 sierpnia 1944 r.? – niech to robią , ale za własne pieniądze.

W ogóle, jeżeli chodzi o historyczną pamięć, to Rzeszów – stolica konserwatywnego regionu, w której rządzący od trzech kadencji lewicowy prezydent ma szansę na czwartą kadencję już w pierwszej turze tylko dlatego, że jedyna realna alternatywa, czyli PiS, już po raz kolejny nie potrafi wystawić kontrkandydata zdolnego powalczyć z Tadeuszem Ferencem – ma wiele do zrobienia.

Choćby to, by wreszcie wykreować symbol miasta inny niż koszmarek prof. Mariana Koniecznego, czyli Pomnik Walk Rewolucyjnych – wymysł tow. Kruczka, który to monument, przypominający zdaniem wielu monstrualnych rozmiarów intymną część ciała kobiety, pozostaje tym symbolem nadal, mimo upływu 25 latach od rzekomego upadku komunizmu.

Po to, by nie pojawiały się takie inicjatywy, jak szalony pomysł uhonorowania tow. Kruczka ulicą. Nie w roku 1968, lecz w 2008! I by nie pojawiały się takie imprezy jak ta, firmowana przez Towarzystwo Przyjaciół Rzeszowa.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych