Porządkując redakcyjne archiwum znalazłem powyższe zdjęcie. A przecież to tylko odprysk wielkiej akcji przekonywania Polaków, że z putinowską Rosją można się dogadać o ile odrzuci się uprzedzenia, że jesteśmy otoczeni wyłącznie przyjaciółmi, krajowi nic dziś nie zagraża (to pan prezydent jeszcze niedawno głosił). Klamrą spinającą wszystkie te twierdzenia były słynne „dyplomatołki” Władysława Bartoszewskiego, rzucone w twarz śp. Lechowi Kaczyńskiemu, rzucone jako obelga ekipie pisowskiej.
Tezę o tym, że
Polska traci wizerunkowo jeśli można ją przedstawić jako owładniętą manią na punkcie Rosji,
pan Adam Szostkiewicz z tygodnika „Polityka” wygłosił w „Loży Prasowej” w styczniu 2011 roku. Dwa dni temu na swoim blogu napisał natomiast:
Co za cynizm. Rosja apeluje o pomoc humanitarną dla ofiar wojny domowej, za którą sama stoi. Tymczasem to Rosję trzeba zatrzymać na Ukrainie, póki nie jest za późno.
I jeszcze dodaje dramatycznie:
Media zdają się nie rozumieć, jak poważna jest sytuacja.
I tu zgoda. Pytanie tylko - dlaczego nie rozumieją? Kto je oduczył myślenia krytycznego? Kto tresował Polaków by nie mieli zbyt dużych ambicji, by nie mieli „manii na punkcie Rosji”? Wiemy przecież, archiwa z gazetami nie płoną, zawsze jest jakaś kopia.
Pyta pan Szostkiewicz, czy nie jest za późno na powstrzymanie tej agresji? Może być. Zatem dopytam pokornie: czy nie należało zabierać się za to zatrzymywanie Rosji brać po agresji na Gruzję w roku 2008, gdy samotny w Polsce śp. Lech Kaczyński robił co mógł by obudzić świat? Po roku 2010, kiedy Putin pokazywał światu, że śmierć polskiego prezydenta i polskiej elity to dla niego fraszka? A może właśnie w roku 2011, kiedy zbrojenia rosyjskie ruszały już na całego, a zachodnie demokracje podpisywały kontrakty na sprzęt i technologię? Wtedy nam kazano na smoleńskich trumnach zacieśniać przyjaźń z kagiebistami, a na grobach czerwonoarmistów palić świeczki.
Czyż nie nie widać dziś jasno, kto okazał się prawdziwym dyplomatołkiem?
Cieszy, że pan Adam Szostkiewicz zmienił zdanie, że dziś mówi rozsądnie. Cieszy, że milczy w sprawie polskiej polityki zagranicznej Władysław Bartoszewski i milczą inni fachowcy z Platformy. Smuci jednak cena jaką przyjdzie nam zapłacić za lata usypiania Polaków, za odrzucenie dyskusji na rzecz wdeptywania w ziemię opozycji i jej ekspertów.
Zmarnowaliśmy - jako państwo - już niemal siedem lat. Przez siedem lat można poważnie wzmocnić armię, kontrwywiad, sojusze. Co zrobiła ekipa PO i jej chwalcy? Armię zmniejszyli, kontrwywiad ubezwłasnowolnili, sojuszników środkowoeuropejskich porzucili w zamian za berlińskie i brukselskie medale. Oto bilans tych rządów. W wymiarze intelektualnym - katastrofalny. W wymiarze praktycznym - tragicznie dla Polski niebezpieczny.
Fraza Bartoszewskiego o dyplomatołkach, wypowiedziana w październiku 2007 roku w Poznaniu, otworzyła epokę rządów PO. Obecna katastrofa polskiej polityki zagranicznej, kompromitacja całej grupy rządzącej, od Tuska przez Komorowskiego po Sikorskiego, epokę tę zamyka.
PS. Polecam Państwu nasz tygodnik, który spraw polskich pilnuje z odwagą, determinacją i powagą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/209118-dzis-widac-kto-okazal-sie-prawdziwym-dyplomatolkiem-przez-po-zmarnowalismy-jako-panstwo-juz-niemal-siedem-lat
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.