Wałęsa o Wachowskim: jest mi potrzebny, chcę go wykorzystać. Do czego?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. lechwalesa.blip.pl
Fot. lechwalesa.blip.pl

Rosyjskie embargo na polskie produkty nie dałoby się nam we znaki, gdyby… posłuchano Lecha Wałęsy. Były prezydent nie zwalnia tempa w wychwalaniu samego siebie.

Wałęsa w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” przyznaje, że bardzo lubi jabłka i je ich teraz więcej niż zwykle, bo chce „wesprzeć polskich sadowników przyduszonych przez Putina”. Za chwilę w kwestii rosyjskich sankcji stwierdza:

Gdyby mnie od początku słuchano, to załatwilibyśmy sprawę spokojnie, bez nerwów, bez przyciskania Putina do muru. (…) Powinna była powstać w odpowiednim czasie grupa mądrych ludzi z różnych krajów, którzy znają się na Rosji. Ustaliłaby, które z państw czegoś nie kupi, które nie sprzeda, które coś opóźni, a które przyspieszy. Ale wszystko to po cichu, bez hałasu, za to solidarnie. Teraz się to robi, ale jest trochę za późno. Choć - jak wiadomo - lepiej późno niż wcale. Następna grupa powinna negocjować z prezydentem Rosji i tłumaczyć: panie Putin, to się ani panu, ani nam nie opłaca, więc lepiej pójdźmy na kompromis.

Szerzej o sytuacji międzynarodowej w naszym regionie Wałęsa mówi:

Putin nie ma żadnych szans na wygraną! Świat idzie w innym kierunku! Otwiera się granice, wyrównuje poziom życia w różnych państwach, stawia na współpracę wszystkich ze wszystkimi. Dziś walczy się szarymi komórkami, informatyką, technologią, techniką, a nie strzelając z czołgów. Rosja też będzie musiała iść tą drogą, choć na razie ani Putin, ani inni Rosjanie tego nie rozumieją. Ale będą musieli, bo jak wiadomo, bagnetami można walczyć, ale nie można na nich siedzieć. Przyjdą czasy, gdy w ukraińskich kurortach na Krymie wypoczywać będą turyści z całego świata. Także z Rosji.

Zdaniem byłego lidera „Solidarności” Putin nie jest przywódcą odpowiednim na epokę globalizacji.

Spóźnił się o sto lat. Zapłaci za to, bo Rosjanie kiedyś także to pojmą. Nie można stosować takich metod.

Ciekawym wątkiem wywiadu jest odznaczenie obecności przy boku Wałęsy (w czasie startu Tour de Pologne, który były prezydent uświetnił swoją obecnością) pod brama Stoczni Gdańskiej Mieczysława Wachowskiego. Kroi się powrót szarej eminencji początku lat 90.:

Mietek dochodzi do siebie po długiej i ciężkiej chorobie, na razie nie jest jeszcze w najlepszej formie. Jeśli mu zdrowie pozwoli, będę chciał go wykorzystać, może w moim instytucie w Warszawie? Ma dużo dobrych pomysłów i coraz bardziej jest mi potrzebny. Wiem, że ma swoich przeciwników, ale ma też zwolenników. Tych drugich może nawet więcej.

Pytanie, do czego Wałęsie jest potrzebny „kapciowy”. Gdyby nie to, że Wałęsa jest postacią marginalną i dziś coraz bardziej kuriozalną, aż strach byłoby myśleć.

Wałęsa nie zawodzi w jednym ze swoich ulubionych tematów – obrony ekipy PO i zajadłego atakowania PiS.

Warto się przyjrzeć partii Prawo i Sprawiedliwość – tam dopiero jest prawdziwa sitwa! Popierają tylko swoich, kto nie z nami, to wróg, więc go zniszczymy. Platforma, przejmując władzę siedem lat temu, popełniła błąd, nie rozliczając rządu Jarosława Kaczyńskiego. Tusk patrzył w przyszłość, nie chciał oglądać się za siebie, a ja mu mówiłem: jeśli pan ich nie rozliczy, nie pokaże ludziom tych wszystkich krewnych i znajomych królika, którzy korzystali z tego, że PiS rządzi, nie ujawni wszystkich powiązań, będzie pan żałował. Natomiast oni będą bez litości rozliczać pana z win prawdziwych i urojonych! No i tak się dzieje. Wałęsa czasami trafia.

Tak, czasami trafia, zwłaszcza w totolotka…

Tym razem pudłuje i to znacznie. Wspomnijmy bowiem tylko liczne próby rozliczania ekipy Prawa i Sprawiedliwości (jak żadnej innej w III RP) przez PO – komisje śledcze, których prace kończyły się niczym, przejęcie służb specjalnych i próby odsądzania od czci i wiary ich szefów (vide Mariusz Kamiński, Antoni Macierewicz), śledztwa prokuratorskie, które nie przynoszą nawet poważnych zarzutów, a co dopiero mówić o wyrokach. Kończy się, przypomnijmy, ósmy rok rządów Platformy.

Wałęsa bagatelizuje też aferę taśmową. Jak mówi, „w całej Europie politycy spotykają się na lunchach i kolacjach – przy winie i dobrym jedzeniu toczą się polityczne rozmowy.

Gdy przyjechała do nas swego czasu pani Thatcher, rozmawialiśmy przy pieczonym bażancie, aczkolwiek nie w restauracji, a u księdza Jankowskiego na plebanii. Pewnie też nas wtedy nagrywano, ale myśmy o tym wiedzieli. W tych niezwykłych czasach uczyliśmy się wszystkiego w biegu!

Przyznaje też, że w czasie słynnych popijaw w gdańskiej restauracji Cristal załatwiało się sprawy wagi państwowej.

No tak, ale to były początki demokracji

— usprawiedliwia się.

Duża część tej wakacyjnej rozmowy dotyczy… rowerów, jako że były prezydent wciąż sporo pedałuje, choć, jak sam mówi, jest już po 70., więc raczej na krótszych dystansach. Przyznaje, że ma kilka pojazdów.

Jeden dostałem od Litwinów. Gdy byłem prezydentem, podczas oficjalnej wizyty w Wilnie rozmawialiśmy o przejściach na wspólnej granicy. Gospodarze chcieli, żeby było ich jak najwięcej i żebym im pomógł w ich otwieraniu. Wkurzyłem się. - Za kilka lat między naszymi państwami nie będzie granicy i nie będziemy potrzebować żadnych przejść! Przyjadę z Gdańska rowerem bez hamulców i bez dzwonka, żeby łowić ryby w waszych rzekach… Gdy weszliśmy do Unii Europejskiej, Litwini przypomnieli sobie tę rozmowę i podarowali mi rower! Bardzo dobrze mi się na nim jeździ, ale na Litwę nim jednak nie dotarłem. Nie to zdrowie. Wcześniej obstalowałem rower składak na swoją miarę. Z dostępnych na rynku części złożono go tak, by do mnie pasował i żeby mi się wygodnie jeździło. Na nim właśnie jeżdżę najczęściej. Siedzę jak na tronie, nie muszę się schylać… (śmiech).

Wyścig kolarski porównuje do polityki:

Niby jedziesz w zespole, ale jednak starasz się zwyciężyć indywidualnie, pierwszy dojechać do mety, pedałujesz, ile ci sił starcza, dajesz z siebie wszystko, stajesz na podium.

Okazuje się, że Wałęsa marzył, by zostać kolarzem, ale za późno zdobył rower – w wieku 17 lat. Kto wie, może pewnego dnia poznamy nowa wersję jego dotarcia do Stoczni – nie przez płot, nie motorówką, ale jak Szurkowski, Lang albo nowy bohater – Rafał Majka!

mtp, Dziennik Bałtycki”

————————————————————————————

Przeczytaj co o Lechu Wałęsie jest w archiwach:„Wałęsa człowiek z teczki”. Książka autorstwa popularnego historyka Sławomira Cenckiewicza.Można ją kupić szybko i wygodnie w naszej księgarni internetowej wSklepiku.pl. Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych