Ozdoba rządu Donalda Tuska, widocznie dumna z efektu, jaki wywołał jej bonmocik: „sorry, taki mamy klimat” postanowiła zdobyć publiczność nowym, dostosowanym do pory roku i równie chwytliwym hasłem:

Wszędzie w Europie, gdzie są bramki, tam są korki

— wypaliła Elżbieta Bieńkowska, tłumacząc wielogodzinne korki na A1. Sorry, ale jakie autostrady, takie korki, a jaki rząd, takie bonmociki samej wicepremier.

*

Ta sama wicepremier, na tej samej konferencji przyznała, że korki, to właściwie wina ludzi:

Jeżeli natężenie ruchu wynosi normalnie i tak było planowane 30 tys. pojazdów/h, a w tej chwili na wyjeździe z autostrady na Gdańsk mamy ok. 80 tys. pojazdów/h, a na obwodnicy trójmiejskiej mamy dziewięćdziesiąt kilka tysięcy pojazdów na godzinę, to nawet gdyby tam nic nie było, korki będą się robić

— przytomnie zauważyła Bieńkowska. Innymi słowy: Sorry, ale po co pchacie się nad morze?

*

Premier stwierdził, że jednak naród ma prawo pchać się nad morze i problem korków rozwiązał jednym cięciem. Na sierpniowe weekendy zlikwidował opłaty za przejazdy autostradą A1. Ciekawe jak zimą rozładuje ruch na Zakopiance?

*

Inna, nieco już przygasła gwiazda Tuska, Joanna Mucha naraziła rząd na półtoramilionowe straty i wcale nie chodzi o słynny koncert Madonny. NIK zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez osoby odpowiedzialne za podpisanie umowy na zorganizowanie w lutym 2012 r. meczu Wisły Kraków z Legią Warszawa o Superpuchar na Stadionie Narodowym. Jedną z osób odpowiedzialnych jest właśnie była szefowa resortu sportu. Do meczu nie doszło, bo okazało się, że stadion nie spełnia norm bezpieczeństwa. Jednak w umowie zawarto klauzulę, z której wynikało, że jeżeli mecz się nie odbędzie to Skarb Państwa zapłaci 1,5 mln zł kary spółce Ekstraklasa S.A. Szkopuł w tym, że już przy podpisywaniu umowy było niemal pewne, że zgody policji i straży na przeprowadzenie meczu nie będzie. I tak mecz, którego nie było, kosztował podatników 1.5 miliona złotych. Takie cuda, tylko w państwie Tuska.

*

Nie wiadomo czemu dobry humor nie opuszcza szefa MSZ.

Aby przedłużyć pozwolenie na broń, odbyłem dziś okresowe badania i psychiatra spytał: „Czy czuje się Pan podsłuchiwany?”. Sam się roześmiał

— napisał na Twitterze minister Radosław Sikorski. A lekarza pewnie polecił ministrowi sam Stefan Niesiołowski…

*

Prokuratura po raz kolejny umorzyła śledztwo ws. antysemickich i wulgarnych wpisów na forach internetowych nt. Radosława Sikorskiego. A to dlatego, że skoro minister przyczynia się do wulgaryzacji języka, nie powinien się dziwić, iż sam jest obrażany. Czyli jednak afera podsłuchowa odbija się Sikorskiemu czkawką. Tylko patrzeć, jak ośmiorniczki staną wszystkim w gardle.

*

Nikt nie ma dobrej odpowiedzi, jak wspólnota zachodnia, NATO, miałaby zareagować

— powiedział premier Donald Tusk o sytuacji na Ukrainie. Biorąc pod uwagę, że mówił to wieczny kandydat do fotela szefa wszystkich możliwych instytucji europejskich najwyższa pora zacząć się bać.

*

Prezydent Komorowski w rozmowie z radiem RMF przyznał, że błędy ortograficzne robił całe życie:

Jeśli robię błędy ortograficzne, to przynajmniej nie słychać tego w tym, co mówię

— zażartował. Głowa państwa przyznała się także do tego, że wciąż jeździ na polowania, a na pytanie co ostatnio ustrzelił, Bronisław Komorowski wypalił:

Czasami różne gafy strzelam.

A było to niedługo  po tym, jak prezydent zasugerował wykonanie lewatywy protestującym, „bo dobrze robi na głowę”. Nie od dziś wiadomo za to, że źle „robią” na głowę upały. Głowie państwa też widać zaszkodziły.

*

Jacek Kurski przyznał, że opuszczenie PiS było błędem.

Z gorzką refleksją trzeba to powiedzieć, że się pomyliłem w ocenie PiS i w ocenie stworzenia czegoś, co byłoby dlań i partnerem, i konkurencją. Lepsze jest wrogiem dobrego.

I jeszcze:

Miłosierdzie prezesa nie zna granic. Gramy mecz życia.

No i koniec pisania! Łzy wzruszenia zalały mi monitor, a wzruszenie dusi za gardło.