Ręka rękę myje. Mąż szefowej lubuskiej PO dostał posadę w państwowej Agencji Nieruchomości Rolnych. Mimo, że wcześniej – jako właściciel biura nieruchomości oszukał swojego klienta.
Jak informuje gorzowska Gazeta Wyborcza Mirosław Bukiewicz, szef radnych PO w zielonogórskim ratuszu dostał posadę w ANR, bo podobno jest dobrym specjalistą od sprzedaży. Problem w tym sąd, że sąd orzekł niedawno, że jako właściciel biura nieruchomości działał na szkodę swojego klienta.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że zatrudnił go człowiek, który sam wcześniej zdobył stanowisko dzięki poparciu Platformy.
Bukiewicz nie jest bowiem pierwszym politykiem PO, który znalazł pracę w gorzowskim oddziale ANR.
Jak przypomina gazeta w ub.r. szefem terenowego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych został Tomasz Możejko, ówczesny sekretarz lubuskiej Platformy.
Możejko wygrał konkurs na to stanowisko, chociaż miesiąc wcześniej komisja rekrutacyjna uznała, że nie ma kwalifikacji. W maju ANR opublikowała listę kandydatów, na której był m.in. Możejko, nauczyciel ze Świebodzina. Jak dowiedziała się wtedy „Gazeta”, miał być pewnym kandydatem na szefa lubuskiego oddziału ANR po tym, jak okazało się, że o obsadzie tego stanowiska nie będzie decydować PSL, lecz PO. W czerwcu kandydaci przeszli rozmowy kwalifikacyjne i żaden nie otrzymał rekomendacji komisji rekrutacyjnej na stanowisko dyrektora oddziału ANR w Gorzowie. W tym samym miesiącu ogłoszono drugi nabór i komisja rekrutacyjna rekomendowała Możejkę. 5 sierpnia prezes ANR powołał go na stanowisko
—czytamy w artykule.
Jak twierdzi gazeta Możejko jest zaufanym człowiekiem poseł Bożenny Bukiewicz, szefowej lubuskiej PO.
Teraz pracę w zarządzanej przez niego Agencji dostał jej mąż Mirosław.
Jak opisuje gazeta etat głównego specjalisty w sekcji Gospodarowania Zasobem i Nadzoru dopiero powstał. W dodatku przesunięto go z działu windykacji.
Jednak najwięcej wątpliwości w całej sprawie budzi fakt, że mąż posłanki, jeszcze jako właściciel agencji nieruchomości oszukał swojego klienta. Podpisał z nim umowę na pośrednictwo w zakupie atrakcyjnej działki. Po czym nabył ją sam.
Sporny plac jest dziś wart kilkakrotnie więcej niż wynosiła cena zakupu, bo zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego można postawić na nim sześciokondygnacyjny budynek. A o takie miejsca w centrum trudno.
Poszkodowany klient wytoczył proces Bukiewiczowi i wygrał. Sąd Okręgowy w Zielonej Górze nakazał zapłacić Bukiewiczowi 270 tys. zł Wyrok podtrzymał tez sąd apelacyjny choć obniżył kwotę odszkodowania o kilkadziesiąt tysięcy złotych, Mimo to szef ANR uznał, że Bukiewicz jest najwłaściwszą osobą do nadzorowania i gospodarowania nieruchomościami agencji. Czy nie tak właśnie działają sitwy?
ansa/gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/208413-oszukal-klienta-nie-szkodzi-wazne-ze-jest-z-po-zatrudniamy